sobota, 4 stycznia 2014

22. City Lovin'

Kelsey's POV


- Nie lubię tego, Kelsey - powiedział Harry przez telefon, sprawiając że westchnęłam.
- Nie planowałam tego, że Logan przyjedzie, Harry. - powiedziałam mu, pocierając tył mojej szyi, kiedy szłam w kierunku salonu. - A tak poza tym, za niedługo pojedzie.
Harry westchnął - Nie lubię faktu, że jesteś z nim sama. - powiedział - Kto wie czego będzie próbował. - dodał mamrocząc.
Sęk w tym, że wcale nie powiedziałam Harremu o ty, że Logan jest w Londynie- dowiedział się na Twitterze. A kiedy to zrobił, zadzwonił do mnie by się upewnić i na jego niekorzyść to była prawda. Ale to nie ma znaczenia, ponieważ za trzy dni wyjeżdżam do Nowego Jorku. Tak, Logan był tutaj już trzy dni i było trochę dziwnie.
Logan i ja byliśmy przyzwyczajeni do tego, że wszystko zawsze robimy razem. Ale kiedy do tego obrazka doszedł Harry, Logan zachowywał się chłodno w stosunku do niego i zawsze próbował sprawić by źle wyglądał. Moje oczy się poszerzyły, kiedy zaczęłam zdawać sobie  z czegoś sprawę.
Problemem w tej całej sytuacji był Logan. Nigdy nie dał Harremu szansy, przez co on (Harry) był tak samo chłodny dla niego z powodu tego jak był traktowany. Harry był miłym facetem i nigdy celowo z nikim by nie walczył. Logan, jakkolwiek, jest przeciwieństwem - zawsze był. On lubi wszczynać bójki.
- Nie będzie niczego próbował, Harry - zapewniłam go, wracając do rozmowy - Nie pozwolę mu.
- Wierzę ci, że na nic mu nie pozwolisz - westchnął - Po prostu nie ufam jemu.
Z jakiegoś powodu, nie mogłam powstrzymać uśmiechu, kiedy patrzyłam na podłogę. Przygryzając dolną wargę, podniosłam brew i spojrzałam w okno. - Czy Harry Styles jest zazdrosny? - zapytałam ze śmiechem.
Odpowiedziała mi cisza przez kilka pierwszych sekund, zanim usłyszałam jego głos - Tak.
Nie wiedziałam czego oczekiwałam, ale kiedy to słowo zostało wypowiedziane, poczułam, że zaczynam sie rumienić. Niesamowite, jest pół świata ode mnie i wciąż ma taki efekt na mnie, że robię się czerwona. Opierając się na ścianie po mojej stronie, lekko zachichotałam i powiedziałam - Nie masz do tego powodów.
- Masz rację - wreszcie powiedział - Więc masz już bilety do Nowego Jorku?
- Tak - wyszczerzyłam się - Jestem strasznie podekscytowana.
Harry się zaśmiał - Mogę powiedzieć- powiedział - Kiedy już tu będziesz, zabiorę cię do Empire State Building, Statuę Wolności, gdziekolwiek będziesz chciała.
Moje serce podskoczyło kiedy przejechałam językiem po mojej dolnej wardze. - To naprawdę słodkie z twojej strony, Harry. - powiedziałam - Nie musisz-
- Chcę - przerwał mi - Będzie fajnie.
Zachichotałam - Cokolwiek powiesz, gościu.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Harry's POV


Wiedząc, że Logan był w Londynie, kiedy ja jestem w USA doprowadza mnie do szaleństwa. To ja powinienem być z Kelsey, nie Logan. Ale ona jutro przylatuje, więc to mnie uspokaja, chociaż roszczkę.
Logan zna Kelsey - był częścią jej życia od bardzo dawna. Większość jej wspomnień z dzieciństwa i szczęśliwych czasów zawierają Logana, i to - nie ważne jak bardzo nienawidzę tego przyznać, nawet sobie - sprawia że jestem zazdrosny. Byłem zazdrosny o Logana i Kelsey znajomość, nawet jeśli wiem, że nie powinienem.
Kelsey go nie lubi; muszę to sobie wciąż powtarzać, by nie zwariować. Ona wciąż jest na niego wkurzona za to co jej zrobił. Ale oni obydwoje byli najlepszymi przyjaciółmi prawie od zawsze i nie zdziwiłbym się gdyby mu za niedługo wybaczyła.
Innymi słowy, boję się o ich bliskość. Logan może zauroczyć Kelsey i czuję, że to tylko kwestia czasu, kiedy będzie prosił ją o wybaczenie. Wiem, że jesteśmy małżeństwem, ale to może był łatwo unieważnione. Jeżeli Logan naprawdę chce zdobyć Kelsey, to może z nią porozmawiać o rozwodzie.
I dziwnym trafem, byłem przerażony z tego powodu.
Przez te kilka miesięcy, zorientowałem się jak słodką, zabawną, inteligentną i towarzyską osobą jest. Ma wszystko czego chce od dziewczyny i dodatkowo, jest kompletnie czarująca. Nie jest załamana, tylko trochę przygnębiona przez śmierć jej mamy. I czuję, że jeśli wystarczająco się postaram, mogę dostosować ją na tyle, że zamieni się z powrotem w szczęśliwą osobę, jaką powinna być.
Może nie znam Kelsey przez całe życie, tak jak Logan, ale jeśliby trzeba było, przeszedłbym przez piekło i z powrotem, by znać ją tak dobrze jak on- może nawet lepiej, jeśli to możliwe.
- Myślisz mocno, czy koncentrujesz sie na zrobieniu gówna? - Louis przerwał moje myśli, kiedy opadł  na kanapę w tour busie obok mnie, odchylając się do tyłu i zmarszczył brew.
Przewróciłem oczami na jego słowa, potrząsając głową. - Mocno myślę. - powiedziałem mu, moje łokcie na moich kolanach, kiedy pochyliłem się, przejeżdżając dłonią po moich włosach.
- O czym? - mój najlepszy kolega zapytał, wydając się zainteresowanym.
Wzruszyłem ramionami - Kelsey jutro przyjeżdża. - odpowiedziałem, na co on się uśmiechnął.
- Wiem - powiedział - Zamierzasz ją odebrać?
Zachichotałem  - Trzymaj kciuki, żeby nas nie rozpoznali, kiedy będziemy wracać - powiedziałem.
Louis parsnął śmiechem , pochylając się w moim kierunku. - Wszyscy wiemy, że to jest niemożliwe. Nie licz na to stary.
Przewróciłem oczami, popychając go, kiedy zachichotał. - Ale na prawdę się o nią troszczysz, prawda?- zapytał, a jego głos stał się poważniejszy.
Zacisnąłem razem usta, kiedy popatrzyłem prosto przed siebie, moje oczy skupione na stojącym tu telewizorze. Mogłem zobaczyć moje ciemne odbicie, siedzące tutaj ze splecionymi dłońmi i zobaczyłem również odbicie Louisa, pochylającą się, kiedy spojrzał na mnie, wyczekując odpowiedzi.
- Tak - w końcu odpowiedziałem - Ona ... Ona zasługuje na najlepsze.
Spojrzałem  z powrotem na Louisa i zobaczyłem że zmarszczył brwi - A ty, co? - zapytał, potrząsając swoją głową, kiedy zapytał - Nie sądzisz, że możesz dać jej wszystko co najlepsze?
Siedziałem cicho.
Niebieskie oczy Louisa się rozszerzyły. - Zaczekaj chwile. Nie sądzisz- nie sądzisz, że ten Logan może być dla niej lepszy od ciebie, prawda? Proszę, powiedz mi, że tak nie myślisz.
Jęk opuścił moje usta, kiedy wstałem, zachowując równowagę, ponieważ autobus był w ruchu. - On zna ją na wylot, Lou - powiedziałem mu - Wszystko co ja o niej wiem to to, że kocha rysować i gówno. To prawie nic w porównaniu z Loganem.
Louis potrząsnął głową, kiedy podniósł na mnie wzrok, wciąż siedząc na kanapie. - To nie ma znaczenia Harry - powiedział - Mozesz ją lepiej poznać, kiedy tutaj przyleci. I jeśli chodzi o tego Logana - nie możesz pozwolić mu dotrzeć do ciebie. Masz jedną rzecz, której on nie ma i jest to Kelsey.
- Tak, ale on łatwo może-
- Nie, nie może - przerwał mi - Jesteś jej pieprzonym mężem, Harry. Nawet Logan nie może z tym nic zrobić.
Westchnąłem, przecierając twarz dłońmi, upewniając się, że pierścionek na moim palcu nie przetrze mojej skóry. - Masz rację - w koncu się poddałem - Masz rację.
Zadowolony uśmiech pojawił sie na ustach Louisa. - Oczywiście, że mam. Teraz idź odpocząć - twoja żona przylatuje tutaj jutro wcześnie rano.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



- Chodź tutaj - uśmiechnąłem się, przyciągając Kelsey za jej dłoń do mnie. Nawet ze mną nie walczyła, tylko lekko się zaśmiała, ale wkrótce ucichła przez moje usta spoczywające na jej.
Bąknęła prosto w moje usta, jej dłonie splecione z moimi, kiedy trzymała je po naszych stronach, poruszając swoimi ustami z moimi. Odsunęliśmy się od siebie po jakiejś minucie lub później, a następnie się uśmiechnąłem i szturchnąłem nos Kelsey swoim, sprawiając, że jej usta wygięły się w uśmiechu, kiedy tylko podniosła wzrok i spojrzała na mnie swoimi niebieskimi oczami przez jej rzęsy.
- Za co to było? - cicho zapytała, jej usta pocierające moje, kiedy mówiła.
Nie mogłem ukryć mojego uśmiechu - Cieszę sie, że tu jesteś.
Kelsey właśnie przyleciała z Londynu i wróciliśmy do naszego hotelu. Fani byli na lotnisku, kiedy tam byłem i spotkałem się z kilkoma z nich, kiedy czekałem aż samolot Kelsey wyląduje.
- Cieszę się, że tu jestem - powiedziała, jej różowe usta znów w uśmiechu, kiedy się odsunęła, chociaż mój uścisk na jej dłoniach się zacieśnił, kiedy ona się zaśmiała.
- Zmęczona?- zapytałem, wiedząc jak okropna zmiana czasu może być.
Kelsey przekręciła swoją głowę na bok i się uśmiechnęła - Zaskakująco, nie bardzo. - powiedziała - Miałam przyjemną drzemkę w samolocie. Plus, jestem w Nowym Jorku.
Lekko się zaśmiałem. - Oh, racja, jak głupio się pytam - powiedziałem z uśmiechem - Więc jest tu coś szczególnego co chciałbyś zrobić?
- Cóż, najpierw - powiedziała - Chcę sie przebrać z tych ciuchów.
- Łazienka jest tutaj - zachichotałem, wypuszczając jej dłoń, kiedy odeszła do torby.
Obserwowałem jak wyciąga jakieś ciuchy z torby i poszła do łazienki. Miło było mieć znów Kelsey przy sobie, nawet jeśli była tutaj przez jakąś godzinę. Była prawie pierwsza po południu, a ja umierałem z głodu. Więc zdecydowałem, że możemy pójść na lunch.
Drzwi od łazienki się otworzyły i wyszła z nich Kelsey. Była teraz ubrana w niebieskie dżinsowe szorty z wysokim stanem, ciemno zielony top, z odsłoniętymi ramionami i podwinięty na rękach, który odsłaniał jedno ramiączko od stanika. Wciąż miała na sobie Converse z wcześniej, a teraz składała stare ubrania i wkładała je do torby.
- Chcesz iść na jakiś lunch? - zapytałem jej.
- Tak - powiedziała z ulgą - Jestem głodna.
Wyszczerzyłem się i przytaknąłem, a nasza dwójka zaczęła wychodzić z pokoju. Obydwoje założyliśmy nasze okulary przeciwsłoneczne, a ja chwyciłem ciemno zielony beanie zanim opuściliśmy nasz hotelowy pokój. Preston poszedł z nami, ponieważ pozostali ochroniarze byli z resztą chłopaków, którzy również wyszli na miasto.
Kiedy już wyszliśmy, na zewnątrz było grono fanów czekających na nas. Kiedy nas zobaczyli zaczęli krzyczeć, a ja spojrzałem na Kelsey, która przytaknęła. Lekko się uśmiechając, podszedłem do miejsca gdzie były dziewczyny i zrobiłem sobie kilka zdjęć z nimi oraz uciąłem krótką pogawędkę. Kiedy już skończyliśmy, chwyciłem dłoń Kelsey i kierowaliśmy się za Prestonem odchodząc od hotelu.
- Gdzie będziemy jeść? - zapytała Kelsey, kiedy chwyciłem jej małą dłoń w swoją ogromną.
- Masz ochotę na pizzę? - zapytałem ją, a ona wdzięcznie przytaknęła. - Znam pewne miejsce. - wyszczerzyłem się.
We dwoje, razem z Prestonem, szliśmy przez ulice Nowego Jorku, ignorując bliskich paparazzi, którzy robili nam zdjęcia. Kiedy w końcu znaleźliśmy pizzerię, która nazywała się "Joe's", Kelsey i ja weszliśmy do niej, a za nami ochroniarz, a następnie skierowaliśmy sie do lady. Mięli już wyświetlone rodzaje pizz i kiedy była nasza kolej na zamówienie, Kelsey i ja oboje mięliśmy dwa kawałki pizzy z kurczakiem i sody.
Kiedy już mięliśmy swoje jedzenie, usiedliśmy przy stoliku i Prestona usiadł kilka stolików dalej. Rozkoszowaliśmy się naszą pizzą, świadomi, że ludzie dookoła nas się na nas gapią. - Więc kiedy jest wasz koncert? - zapytała Kelsey.
- Jutro i pojutrze na Jones Beach- powiedziałem jej zanim wziąłem gryza mojej pizzy - Idziesz na obydwa?
Kelsey wzruszyła ramionami - Przyjdę na obydwa - powiedziała, a ja przytaknąłem
Kontynuowaliśmy jedzenie dopóki nie skończyliśmy, a później wzięliśmy nasze kubki z sodą i wyszliśmy z pizzeri z Prestonem. Kiedy szliśmy, wziąłem dłoń Kelsey w swoją kiedy paparazzi nas otoczyli ze swoimi ogromnymi kamerami w rękach.
- Harry, Harry !
- Jak trasa, Harry?
- Kelsey, jak traktuje cię Harry?
- Kelsey, czy to prawda, że zdradziłaś Harrego?
Na to ostatnie, Kelsey ścisnęła moją dłoń, kiedy trzymała nisko swoją głowę, sprawiając że zacisnąłem szczękę. Zamierzałem coś powiedzieć, ale Preston przeszył mnie wzrokiem, pchając nas przez tłum. Ścisnąłem dłoń Kelsey kiedy odeszliśmy od paparazzi, którzy wycofali się, kiedy Preston coś do nich krzyknął.
Kelsey spojrzała w górę i kiedy to zrobiła, jej oczy się zmrużyły, kiedy patrzyła na cos za nami. - Czy to Niall i Josh? - zapytała
Śledziłem jej spojrzenie na Times Square, gdzie zobaczyłem Nialla i Josha naprzeciwko dużego budynku i kogoś robiącego im zdjęcie. Przytaknąłem kiedy zaczęliśmy kierować się w ich stronę, przechodząc przez duży nowojorski tłum.
- Josh! - krzyknąłem, łapiąc uwagę starszego chłopaka.
Rozejrzał się, dopóki jego wzrok nie padł na mnie i wyszczerzył się a następnie nam pomachał. Kiedy Kelsey i ja podeszliśmy do nich, Niall zachichotał - Wow, mały ten świat.
Zaśmialiśmy się, kiedy ona wzięła łyka sody - Więc co wy dwoje robicie?
- Sprawdzaliśmy jakieś sklepy muzyczne - powiedział Josh - mają kilka chorych gitar i bębnów tam.
- Daj mi twoją sodę - powiedział do mnie Niall i zanim zdążyłem zaprotestować, chwycił kubek z mojej dłoni i wziął łyka przez słomkę.
Moja wolna ręka opadła po mojej stronie. - Tak, jasne, bierz śmiało.







______________________________________


Możecie mnie zastrzelić, powiesić i co tam jeszcze chcecie. Przepraszam, że tyle nie było rozdziału, ale tak mi się odechciało, że nie umiałam się za niego zabrać. Naprawde mi przykro, że tyle czekaliście. PRZEPRASZAM.

Mam nadzieję, że nie przestaniecie czytać, ani nic. Na kolejny raczej nie będziecie tyle czekać. 

Ale jak widzę pod poprzednim rozdziałem te komentarze to się uśmiecham jak głupia. Dziękuję wam <3 


Nie składałam wcześniej życzeń więc:  SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU, KOCHANI !

Jeżeli macie jakieś pytania to tutaj.

KOMENTUJCIE, KOMENTUJCIE, KOMENTUJCIE :) 

chyba niczego nie zapomniałam. 

Acha. Zostałam poproszona o polecenie tego bloga, więc ZAPRASZAM WSZYSTKICH NA THE LORD

do następnego <3 



22. City Lovin'