niedziela, 20 lipca 2014

56. Wouldn't change a thing.

Harry's POV

Siódmego stycznia, o 16:39, moja pierwsza córka, Klara Darcy Styles przyszła na świat. Dwie minuty później, o 16:41, przyszła na świat moje druga córka, Leah Lavender Styles. Były czymś najpiękniejszym w moim życiu.

55. It's time.

Kelsey's POV:

Święto dziękczynienia, Boże Narodzenie i Nowy Rok minął. Był właśnie styczeń roku 2014. Byłam w zaawansowanej ciąży. Każdego dnia mogłam urodzić. Torby z rzeczami, które miałam zabrać do szpitala stały w przedpokoju, w razie gdyby moje wody odeszły w tej chwili. Czułam, że dzieci są gotowe do wyjścia.

54. The Better Styles.

Kelsey's POV

- Cóż, wasze malutkie dziewczynki świetnie się mają- dr. Webs się uśmiechnęła- zostały im w brzuchu jeszcze cztery miesiące.
- Dziękuje pani doktor- powiedział Harry i wyszliśmy z pomieszczenia.
- O Boże!- zachichotałam- jeszcze cztery miesiące.
- Będziesz biegać z takim brzuchem do Nowego Roku.

poniedziałek, 14 lipca 2014

53. Rainbow Cake

Kelsey's POV

To były definitywnie najlepsze urodziny ever. Byli na nich wszyscy chłopcy, dziewczyny, Anne i Gemma oraz Harry. I to było fantastyczne. Jedliśmy, piliśmy- ja tylko Sprite'a- i było bardzo śmiesznie. W restauracji grała muzyka, więc Louis wziął Eleanor na środek pomieszczenia i zaczął z nią tańczyć. Niall wziął Gemmę.
Usiadłam przy jednym ze stolików i uśmiechnęłam się do siebie. Wszyscy świetnie się bawili. Zobaczyłam Harry'ego pijącego piwo i rozmawiającego z Perrie. Wzięłam łyka Sprite, a Harry na mnie spojrzał. Powiedział coś do Perrie, a ona skinęła głową.

niedziela, 6 lipca 2014

52. Birthday Surprises

Kelsey's POV

- Czy jubilatka już wstała?- usłyszałam pukanie do drzwi i głos Anne.
Zachichotałam i otworzyłam drzwi. Anne trzymała kubek parującej kawy.
- Jubilatka ostatnio nie śpi. Dziewczynki kopią jak szalone.
Anne zachichotała, podała mi kubek i usiadła na brzegu łóżka.
- Masz jakieś plany? Masz dwadzieścia lat.

środa, 2 lipca 2014

51. Donut

Harry's POV

- Proszę, Paul?- błagałem go na kolanach, kiedy on siedział na kanapie w garderobie i jadł orzeszki nerkowca- to urodziny Kelsey. Muszę być z nią.
Paul westchnął.
- Dobra. Ale tylko na weekend. Musimy cię mieć z powrotem na występ.
Podskoczyłem i przytuliłem Paul'a.
- Dzięki! Tylko nie mów Kelsey. Chcę jej zrobić niespodziankę.
- Dobra, dobra.- osunął mnie od siebie- śmierdzisz. Idź najpierw wziąć prysznic.
Zachichotałem i ruszyłem do tour busa. Po drodze spotkałem Niall'a . Wskoczyłem do busa i położyłem się na kanapie. Wpatrując się w sufit uśmiechnąłem się na myśl o Kelsey, której nie widziałem przez trzy tygodnie. Rozmowy na Skype i pisanie nie pomagały. Musiałem ją zobaczyć.
- Przynieśliśmy pizze!- drzwi od busa nagle się otworzyły i usłyszałem znajomy głos Zayn'a. Za nim weszli Liam, Luke i Ashton.
Zapach pizzy przywołał Niall'a i Louis'a. Zayn położył trzy pudełka super ekstra pizzy na stole, Liam dał nam talerze a Ashton nalał Pepsi.
- Gdzie jest Calum i Michael?- zapytałem, kiedy zaczęliśmy jeść.
Drzwi od busa otworzyły się po raz kolejny i weszło dwóch chłopaków.
- Czy to jest odpowiedź na twoje pytanie?- zachichotałem i skinąłem głową.
Michael i Calum do nas dołączyli. W jakiś dziwny sposób zorganizowaliśmy dziewięcioosobową imprezę z pizzą. Położyłem się na kanapie z dwoma kawałkami pizzy na moim talerzu. Mój telefon zaczął dzwonić. To była moja siostra.
- Hej, pączuszku.
Zachichotała.
- Jesteś idiotą.
Wywróciłem oczami.
- To dlatego do mnie dzwonisz?- ugryzłem moją pizzę. Chłopcy zaczęli oglądać TV.- żeby powiedzieć mi, że jestem idiotą?
- Nie. Dzwonię, bo mi się nudzi. Mama wyszła, a Kelsey bierze drzemkę. Więc jestem skazana na samotność.
- Nie dokuczasz mojej dziewczynie z hormonami?
Gemma prychnęła.
- Proszę cię. Jestem najlepszą szwagierką na świecie. Wszystko u nas w porządku. Mówiłam ci już jak szalone są kopnięcia małych dzieci w brzuchu?
Jęknąłem.
- Zamknij się! Wszyscy czuli kopnięcia moich dzieci oprócz mnie! To nie fair.
- Przepraszam panie gwiazdo popu. Ale musisz zaufać Kelsey. Daje radę podczas gdy te małe dziewczynki kopią ją jak piłkę.
Zaśmiałem się.
- Może będą podobne do Louis'a i będą grać w piłkę nożną. Obydwoje wiemy, że ja jestem w okropny.
- Pogódź się z tym, młodszy braciszku. A tak w ogóle, to przyjeżdżasz na urodziny Kelsey?
- Ta. W końcu Paul mi pozwolił, więc taa, przylecę.
- I zgaduję, że to ma być niespodzianka dla Kelsey?
- Ta. Więc nie waż się jej powiedzieć.
- Nie powiem, nie powiem. Uwierz we mnie.
Zachichotałem i kontynuowałem rozmowę. Później zdecydowałem, że już czas do łóżka. Rozłączyłem się i wróciłem do salonu z którego wyszedłem, kiedy chłopcy byli głośno. Znalazłem tam Luka szukającego mojej pizzy.
- Nawet o tym nie myśl!- krzyknąłem i rzuciłem się na łóżko, żeby ratować talerz. Luke cofnął się.
Złożył ręce na piersi i zrobił minę jak dziecko.
- Ale jesteś zaborczy.

*~*~*~*

- Więc, co masz dla Kelsey na urodziny?- Louis zapytał siadając koło mnie na kanapie w busie.
- Dam jej tę nową torbę Burberry na którą kiedyś patrzyła. I wypcham ją rzeczami, które lubi.
Louis spojrzał na mnie zainteresowany.
- To fajnie. A jakiego typu te rzeczy?
Westchnąłem.
- Nadal próbuję się tego dowiedzieć- Louis się zaśmiał- to znaczy mam już dużo takich rzeczy, ale potzrbuję jeszcze więcej.
- Kup jej trochę rzeczy dla dzieci. Słyszałem, że rozstępy to zmora kobiet w ciąży. Kup jej na to krem.
Wpatrywałem się w niego oniemiały.
- Co?
- To była tylko sugestia!- tłumaczył się- pomagałem mojej mamię w ciąży ze wszystkimi dziewczynami, włącznie z bliźniakami!
Przewróciłem oczami.
- Pomyślę o tym.
Wstałem i podszedłem do mini lodówki.
- Ale szczerzę, to wolałbym być przy Kelsey jak najdłużej kiedy jest w ciąży.
- Aww- przewróciłem oczami. Spojrzałem na niego z butelką piwa w ręce.- Mały Harry boi się o swoją ciężarną żonę!- spojrzał na mnie i przerwał na minutę.- nigdy nie pomyślałbym, że to powiem.
Zaśmiałem się.
- Ja też, przyjacielu.
___________________
Uff, ledwo zdążyłam dzisiaj...
Mi by się podobał taki prezent. Lubię Burberry. A Wy co byście kupiły Kelsey?
Kocham Was!! Następny jutro albo pojutrze.



50. Kicks and Skype Calls

Kelsey's POV

- Hej Kelsey- Harry zaczął, a ja odwróciłam się do niego twarzą. Spojrzał na swój telefon. Wyglądał na zmieszanego.
- Co się stało?- uniosłam brew.
Harry na mnie spojrzał i podsunął mi telefon tak, że mogłam zobaczyć co było tam napisane.
- Wiedziałaś o tym?
Spojrzałam na ekran. Była to strona jakiegoś magazynu. Nagle zobaczyłam napisany wielkimi literami tytuł.
Zaręczyny Zayn'a Malik'a z One Direction i Perrie Edwards z Little Mix potwierdzone!
Wciągnęłam powietrze.
- Są zaręczeni?- zapytałam z szeroko otwartymi oczami.
- Widocznie są... Poczekaj, zadzwonię do Zayn'a.
- Włącz głośnik- Harry skinął głową.
- Halo?
- Oświadczyłeś się?- Harry i ja krzyknęliśmy do telefonu.
Zayn zachichotał.
- Taa, wczoraj.
Moje oczy się rozszerzyły.
- Jak to się stało, że żadne z nas nic o tym nie wiedziało?
- Powiedziałem tylko Louis'owi- powiedział Zayn, wydawało mi się, że był zdenerwowany- potrezbowałem jego pomocy, więc po prostu musiałem mu powiedzieć. Miałem zamiar wam powiedzieć, ale media mnie uprzedziły.
- W porządku- Harry zachichotał- jestem szczęśliwy razem z tobą.
- Taa, przynajmniej ja i Harry nie będziemy jedyną parą po ślubie.
Zayn i Harry zachichotali.
- Więc, kiedy wesele?- zapytał Harry.
- Za kilka miesięcy. Perrie niedługo wraca do domu, ale zdecydowaliśmy, że pobierzemy się po trasie.
- trasa kończy się w listopadzie. Więc zamierzacie tak mniej więcej w grudniu czy styczniu?
- Nie jesteśmy jeszcze pewni.
Walnęłam delikatnie Harry'ego.
- Oni dopiero się zaręczyli. Daj im się tym nacieszyć.
Porozmawialiśmy z Zayn'em jeszcze chwilę, po czym wróciliśmy do naszych zajęć. Zaczęłam przeglądać kalendarz i zdałam sobie sprawę z czegoś okropnego, a zapomniałam o tym przez ciążę.
Harry wyjeżdżał za dwa dni.

*~*~*~*

- To strasznie okropne- Harry mruknął w moje włosy przytulając mnie na pożegnanie.
Wzięłam głęboki oddech w jego ramionach. Nigdy nie nudził mnie jego zapach. Przyciągnęłam go bliżej.
- Wiem. Ale nie wyjeżdżasz na długo. Trasa niedługo się skończy.
- Taa, ale jesteś w ciąży. Nie chcę cie zostawiać samej.
- Nie będę sama. Twoja mama i Gemma już tu jadą. Wszystko będzie w porządku.
Typowy Harry. Boi się o mnie, nawet jeśli będę przy sobie miała jego matkę i siostrę. Po kilku dniach bycia tu Gemma ma polecieć tam, gdzie są chłopcy i powiedzieć im, że wszystko ze mną w porządku. Miałyśmy nawet pomysł, żebym do nich dołączyła, ale jeszcze nic nie jest potwierdzone.
- Wiem, ale- szybko mu przerwałam.
- Musimy spróbować. Wszystko będzie w porządku, Harry. Przestań się martwić.- kiedy nie wyglądał na zainteresowanego wywróciłam oczami i przyciągnęłam go do pocałunku. Natychmiast zareagował. Oderwałam się od niego- przestań. Się. Martwić.
Harry westchnął i jeszcze raz mnie pocałował.
- Dobra. Ale masz do mnie dzwonić, kiedy coś się stanie. I po każdym USG i pójściu do doktora. Dobra?
- Oczywiście- przyciągnęłam go do kolejnego, tym razem dłuższego pocałunku- miłej trasy.
- Kocham cię- Harry się uśmiechnął biorąc swoją torbę.
Pocałował mnie w czoło.
- Też cię kocham.
Po pięciu minutach już czułam się samotna. Modliłam się tylko, żeby Gemma i Anne szybko przyjechały. Sprawdzając godzinę zdałam sobie sprawę, że będą za mniej niż godzinę. Więc zaczęłam czyścić różne drobiazgi, żeby być pewną, że miejsce świetnie się prezentuje.
Wkrótce usłyszałam dzwonek do drzwi, więc podeszłam, a raczej podbiegłam, i je otworzyłam.
- O mój Boże. Zrobiłaś się taka duża!- oczy Gemmy się powiększyły, kiedy mnie zobaczyła.
Zaśmiałam się i ją przytuliłam.
- Ciebie też miło widzieć.
Anne mnie przytuliła.
- Jesteś taka promienna, kochanie.
Wpuściłam je do domu i pomogłam im wnieść torby. Kiedy się rozpakowywały poszłam zaparzyć herbaty. Gemma weszła do kuchni.
- Dziewczynki, hę?
- Ta, to szalone, nie?
Anne dołączyła do nas w kuchni.
- Bardzo.
- Oh, wiedziałyście, że Zayn i Perrie są zaręczeni?- nagle zapytałam.
Obydwie skinęły głowami.
- Tak, ale to nie było pewnie. Ale fantastycznie!
Czajnik zaczął gwizdać, więc nalałam wody do dwóch kubków, w których były już torebki z herbatą. Nalałam mleka i wsypałam cukru, po czym zaniosłam Anne i Gemmie.
- Jak się czujesz? Ciągle masz nudności?- Anne zapytała siadając na kanapie w salonie.
- Nie bardzo. To znaczy, kiedy czuję pewnie zapachy robi mi się czasem niedobrze, ale tak poza tym to wszystko w porządku.
- Jakie zapachy?
- Myślę, że świec- zachichotałam- pewnego dnia zapaliłam cynamonową świecę i skończyłam wymiotując w łazience.
- Przynajmniej czujesz się trochę lepiej.
- Co chcecie na lunch? Chciałam coś ugotować, ale zapomniałam- powiedziałam nagle, kiedy o czymś rozmawiałyśmy.
- O nie, kochana, nie musisz gotować- Anne powiedziała- ja coś kupię. Wieczorem zrobię ci coś po swojemu.
- Nie musisz- zaczęłam, ale mi przerwała.
- Nonsens!- zaśmiała się- tak długo jak jesteś w ciąży ja gotuje. A tak w ogóle, zamierzasz mówić nie swojej teściowej?
Zachichotałam.
- Dobra, dobra. Wygrałaś.
- Kupię jakieś jedzenie na wynos. Na co macie ochotę?
- Coś greckiego!- Gemma zaproponowała, a Anne na nią spojrzała- no co? Harry zabrał mnie kiedyś na greckie jedzenie i je pokochałam.
- Brzmi nieźle- zgodziłam się z Gemmą.
- Niech wam będzie. Niedługo wrócę- Anne wzięła ode mnie kluczyki do Range Rovera.
Razem z Gemmą kontynuowałyśmy oglądanie Geordie Shore, które było brytyjskim spin-off'em Jersey Shore. Obydwie wersje były tak samo odmóżdżające.
Nagle poczułam coś w brzuchu. Najpierw to zignorowałam, ale potem poczułam uderzenie. Moje oczy się rozszerzyły. To kopnięcia.
- O Boże.
- Co?- Gemma uniosła brew, a ja poczułam kolejne kopnięcie.
- Kopią!- oczy Gemmy się rozszerzyły- dzieci kopią!
- Niemożliwe! Mogę sprawdzić?- zachichotałam i położyłam jej rękę na moim brzuchu- o Boże! To fantastyczne!
Zaśmiałam się z tego określenia. Ale tak, to było całkiem fantastyczne, kiedy dwójka dzieci w tobie cię kopała. Później wróciłyśmy do oglądania show wciąż podekscytowane tym co się stało.
Kilka minut później przyszła Anne z jedzeniem. Podziękowaliśmy jej i wzięłyśmy talerze.
- Mamo, dzieci zaczęły kopać!- Gemma powiedziała, kiedy brałam pudełko z sałatką Cezara.
- Naprawdę?- jej oczy się rozszerzyły, a ja skinęłam- to wspaniale! Jak to czułaś?
- Dziwnie, mówiąc szczerze. Ale było fajnie.
- To właśnie sprawia, że to wszystko jest prawdziwe, nie?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
Kilka godzin później leżałam w moim pokoju przebrana w pidżamę i czytałam książkę. Mój telefon zawibrował.
Od: Harry
Wejdziesz na Skypa? 24 godzinny lot sprawia, że oszaleję. Xx
Zachichotałam i wzięłam MacBook'a. Usiadłam na łóżku i położyłam laptopa przede mną. Odebrałam, kiedy Harry dzwonił.
- Hej, kochanie- byli w swoim prywatnym odrzutowcu. Harry miał słuchawki, a ja i tak mogłam usłyszeć panujący za nim hałas.
- Hej, jak tam lot?
- Nie mogę się doczekać wyjścia. Dwudziestoczterogodzinny lot z One Direction i Five Seconds of Summer.
- Wierzę ci. O, i mam ci coś do powiedzenia.
- Co? Coś nie tak?
- Nie, nie, nie. Poczułam kopanie dzieci.
- Nie możliwe!- jego zielone oczy wpatrywały się w kamerkę.
- Co? Co się stało?- usłyszałam głos Liam'a.
Harry spojrzał na ludzi poza zasięgiem kamerki.
- Kelsey poczuła kopnięcia dzieci.
Nagle telefon został wyrwany z rąk Harry'ego i zobaczyłam resztę chłopców łącznie z Calum'em i Michael'em. Niall, który trzymał telefon uśmiechnął się.
- Poczułaś jak kopią?
-Taa. Obydwie.
- Jak to poczułaś?- Michael zapytał.
- Najdziwniej na świecie.
- No weźcie, dajcie mi z nią porozmawiać- Harry zaczął narzekać.
- Poczekaj- Louis zwrócił się do mnie- to tak, jak małe nóżki uwypuklające twój brzuch z każdym kopnięciem?
Spojrzałam na niego takim spojrzeniem jak wszyscy inni.
- Co?- Louis zapytał- to tylko pytanie!
Przewróciłam oczami.
- Nie, nie ma żadnych małych nóżek uwypuklających mój brzuch.
- Idiota- Calum walnął Louis'a w tył pleców.
- Oj!- Louis walnął Calum'a i obydwoje zniknęli z ekranu.
- Daj mi to- Harry wziął telefon od Niall'a.
Harry włożył słuchawki.
- Przepraszam za nich.
- Nic nowego.
- Chciałbym poczuć kopnięcia- powiedział cicho i westchnął.
- Ja też. Gem i Anne były podekscytowane.
- Dołączysz do Gemmy kiedy ona dołączy do mnie?
Zaśmiałam się.
- Nie jesteś poza domem nawet jednego dnia, a już mówisz, żebym cię odwiedziła. Aż tak bardzo tęsknisz?
- Tak. Musisz przylecieć!
- Poczekaj kilka miesięcy, Haz. I nie wydymaj warg, to na mnie nie działa!
- Normalnie bym cię pocałował, żeby cię przekonać.
- To co zamierzasz zrobić? Zdjęcie aparatem, żeby mnie przekonać?
- Nie. Chyba, że to cie przekona, żebyś przyleciała- zrobił poważną minę i zmarszczył czoło.
- E, nie. To mnie przekonuje żebym nie przyleciała.
- Co? Ja robiący miny do mojego telefonu nie jestem dla ciebie sexy?- zaśmiałam się.
- W jakim świecie to kiedykolwiek będzie uważane za sexy?- próbowałam się uspokoić. Harry był jedyną osobą, która potrafiła mnie tak bardzo rozśmieszyć.
Harry i ja rozmawialiśmy przez chwilę, okazjonalnie dołączali do nas chłopcy. Skończyłam leżąc na łóżku z rękami za głową, rozmawiając z Harry'm. On siedział w rogu kanapy i wyglądał absolutnie słodko. Obydwoje zasnęliśmy przy Skype.
___________________
Znowu mam godzinkę spóźnienia...
Następny jeszcze dzisiaj...
I, zapytam tak z ciekawości, czy któraś z Was pije herbatę z mlekiem?
Wiem, że coś takiego się pije, i nawet sama chyba próbowałam, kiedy byłam młodsza, ale...
Buziaki :**