niedziela, 20 lipca 2014

56. Wouldn't change a thing.

Harry's POV

Siódmego stycznia, o 16:39, moja pierwsza córka, Klara Darcy Styles przyszła na świat. Dwie minuty później, o 16:41, przyszła na świat moje druga córka, Leah Lavender Styles. Były czymś najpiękniejszym w moim życiu.

55. It's time.

Kelsey's POV:

Święto dziękczynienia, Boże Narodzenie i Nowy Rok minął. Był właśnie styczeń roku 2014. Byłam w zaawansowanej ciąży. Każdego dnia mogłam urodzić. Torby z rzeczami, które miałam zabrać do szpitala stały w przedpokoju, w razie gdyby moje wody odeszły w tej chwili. Czułam, że dzieci są gotowe do wyjścia.

54. The Better Styles.

Kelsey's POV

- Cóż, wasze malutkie dziewczynki świetnie się mają- dr. Webs się uśmiechnęła- zostały im w brzuchu jeszcze cztery miesiące.
- Dziękuje pani doktor- powiedział Harry i wyszliśmy z pomieszczenia.
- O Boże!- zachichotałam- jeszcze cztery miesiące.
- Będziesz biegać z takim brzuchem do Nowego Roku.

poniedziałek, 14 lipca 2014

53. Rainbow Cake

Kelsey's POV

To były definitywnie najlepsze urodziny ever. Byli na nich wszyscy chłopcy, dziewczyny, Anne i Gemma oraz Harry. I to było fantastyczne. Jedliśmy, piliśmy- ja tylko Sprite'a- i było bardzo śmiesznie. W restauracji grała muzyka, więc Louis wziął Eleanor na środek pomieszczenia i zaczął z nią tańczyć. Niall wziął Gemmę.
Usiadłam przy jednym ze stolików i uśmiechnęłam się do siebie. Wszyscy świetnie się bawili. Zobaczyłam Harry'ego pijącego piwo i rozmawiającego z Perrie. Wzięłam łyka Sprite, a Harry na mnie spojrzał. Powiedział coś do Perrie, a ona skinęła głową.

niedziela, 6 lipca 2014

52. Birthday Surprises

Kelsey's POV

- Czy jubilatka już wstała?- usłyszałam pukanie do drzwi i głos Anne.
Zachichotałam i otworzyłam drzwi. Anne trzymała kubek parującej kawy.
- Jubilatka ostatnio nie śpi. Dziewczynki kopią jak szalone.
Anne zachichotała, podała mi kubek i usiadła na brzegu łóżka.
- Masz jakieś plany? Masz dwadzieścia lat.

środa, 2 lipca 2014

51. Donut

Harry's POV

- Proszę, Paul?- błagałem go na kolanach, kiedy on siedział na kanapie w garderobie i jadł orzeszki nerkowca- to urodziny Kelsey. Muszę być z nią.
Paul westchnął.
- Dobra. Ale tylko na weekend. Musimy cię mieć z powrotem na występ.
Podskoczyłem i przytuliłem Paul'a.
- Dzięki! Tylko nie mów Kelsey. Chcę jej zrobić niespodziankę.
- Dobra, dobra.- osunął mnie od siebie- śmierdzisz. Idź najpierw wziąć prysznic.
Zachichotałem i ruszyłem do tour busa. Po drodze spotkałem Niall'a . Wskoczyłem do busa i położyłem się na kanapie. Wpatrując się w sufit uśmiechnąłem się na myśl o Kelsey, której nie widziałem przez trzy tygodnie. Rozmowy na Skype i pisanie nie pomagały. Musiałem ją zobaczyć.
- Przynieśliśmy pizze!- drzwi od busa nagle się otworzyły i usłyszałem znajomy głos Zayn'a. Za nim weszli Liam, Luke i Ashton.
Zapach pizzy przywołał Niall'a i Louis'a. Zayn położył trzy pudełka super ekstra pizzy na stole, Liam dał nam talerze a Ashton nalał Pepsi.
- Gdzie jest Calum i Michael?- zapytałem, kiedy zaczęliśmy jeść.
Drzwi od busa otworzyły się po raz kolejny i weszło dwóch chłopaków.
- Czy to jest odpowiedź na twoje pytanie?- zachichotałem i skinąłem głową.
Michael i Calum do nas dołączyli. W jakiś dziwny sposób zorganizowaliśmy dziewięcioosobową imprezę z pizzą. Położyłem się na kanapie z dwoma kawałkami pizzy na moim talerzu. Mój telefon zaczął dzwonić. To była moja siostra.
- Hej, pączuszku.
Zachichotała.
- Jesteś idiotą.
Wywróciłem oczami.
- To dlatego do mnie dzwonisz?- ugryzłem moją pizzę. Chłopcy zaczęli oglądać TV.- żeby powiedzieć mi, że jestem idiotą?
- Nie. Dzwonię, bo mi się nudzi. Mama wyszła, a Kelsey bierze drzemkę. Więc jestem skazana na samotność.
- Nie dokuczasz mojej dziewczynie z hormonami?
Gemma prychnęła.
- Proszę cię. Jestem najlepszą szwagierką na świecie. Wszystko u nas w porządku. Mówiłam ci już jak szalone są kopnięcia małych dzieci w brzuchu?
Jęknąłem.
- Zamknij się! Wszyscy czuli kopnięcia moich dzieci oprócz mnie! To nie fair.
- Przepraszam panie gwiazdo popu. Ale musisz zaufać Kelsey. Daje radę podczas gdy te małe dziewczynki kopią ją jak piłkę.
Zaśmiałem się.
- Może będą podobne do Louis'a i będą grać w piłkę nożną. Obydwoje wiemy, że ja jestem w okropny.
- Pogódź się z tym, młodszy braciszku. A tak w ogóle, to przyjeżdżasz na urodziny Kelsey?
- Ta. W końcu Paul mi pozwolił, więc taa, przylecę.
- I zgaduję, że to ma być niespodzianka dla Kelsey?
- Ta. Więc nie waż się jej powiedzieć.
- Nie powiem, nie powiem. Uwierz we mnie.
Zachichotałem i kontynuowałem rozmowę. Później zdecydowałem, że już czas do łóżka. Rozłączyłem się i wróciłem do salonu z którego wyszedłem, kiedy chłopcy byli głośno. Znalazłem tam Luka szukającego mojej pizzy.
- Nawet o tym nie myśl!- krzyknąłem i rzuciłem się na łóżko, żeby ratować talerz. Luke cofnął się.
Złożył ręce na piersi i zrobił minę jak dziecko.
- Ale jesteś zaborczy.

*~*~*~*

- Więc, co masz dla Kelsey na urodziny?- Louis zapytał siadając koło mnie na kanapie w busie.
- Dam jej tę nową torbę Burberry na którą kiedyś patrzyła. I wypcham ją rzeczami, które lubi.
Louis spojrzał na mnie zainteresowany.
- To fajnie. A jakiego typu te rzeczy?
Westchnąłem.
- Nadal próbuję się tego dowiedzieć- Louis się zaśmiał- to znaczy mam już dużo takich rzeczy, ale potzrbuję jeszcze więcej.
- Kup jej trochę rzeczy dla dzieci. Słyszałem, że rozstępy to zmora kobiet w ciąży. Kup jej na to krem.
Wpatrywałem się w niego oniemiały.
- Co?
- To była tylko sugestia!- tłumaczył się- pomagałem mojej mamię w ciąży ze wszystkimi dziewczynami, włącznie z bliźniakami!
Przewróciłem oczami.
- Pomyślę o tym.
Wstałem i podszedłem do mini lodówki.
- Ale szczerzę, to wolałbym być przy Kelsey jak najdłużej kiedy jest w ciąży.
- Aww- przewróciłem oczami. Spojrzałem na niego z butelką piwa w ręce.- Mały Harry boi się o swoją ciężarną żonę!- spojrzał na mnie i przerwał na minutę.- nigdy nie pomyślałbym, że to powiem.
Zaśmiałem się.
- Ja też, przyjacielu.
___________________
Uff, ledwo zdążyłam dzisiaj...
Mi by się podobał taki prezent. Lubię Burberry. A Wy co byście kupiły Kelsey?
Kocham Was!! Następny jutro albo pojutrze.



50. Kicks and Skype Calls

Kelsey's POV

- Hej Kelsey- Harry zaczął, a ja odwróciłam się do niego twarzą. Spojrzał na swój telefon. Wyglądał na zmieszanego.
- Co się stało?- uniosłam brew.
Harry na mnie spojrzał i podsunął mi telefon tak, że mogłam zobaczyć co było tam napisane.
- Wiedziałaś o tym?
Spojrzałam na ekran. Była to strona jakiegoś magazynu. Nagle zobaczyłam napisany wielkimi literami tytuł.
Zaręczyny Zayn'a Malik'a z One Direction i Perrie Edwards z Little Mix potwierdzone!
Wciągnęłam powietrze.
- Są zaręczeni?- zapytałam z szeroko otwartymi oczami.
- Widocznie są... Poczekaj, zadzwonię do Zayn'a.
- Włącz głośnik- Harry skinął głową.
- Halo?
- Oświadczyłeś się?- Harry i ja krzyknęliśmy do telefonu.
Zayn zachichotał.
- Taa, wczoraj.
Moje oczy się rozszerzyły.
- Jak to się stało, że żadne z nas nic o tym nie wiedziało?
- Powiedziałem tylko Louis'owi- powiedział Zayn, wydawało mi się, że był zdenerwowany- potrezbowałem jego pomocy, więc po prostu musiałem mu powiedzieć. Miałem zamiar wam powiedzieć, ale media mnie uprzedziły.
- W porządku- Harry zachichotał- jestem szczęśliwy razem z tobą.
- Taa, przynajmniej ja i Harry nie będziemy jedyną parą po ślubie.
Zayn i Harry zachichotali.
- Więc, kiedy wesele?- zapytał Harry.
- Za kilka miesięcy. Perrie niedługo wraca do domu, ale zdecydowaliśmy, że pobierzemy się po trasie.
- trasa kończy się w listopadzie. Więc zamierzacie tak mniej więcej w grudniu czy styczniu?
- Nie jesteśmy jeszcze pewni.
Walnęłam delikatnie Harry'ego.
- Oni dopiero się zaręczyli. Daj im się tym nacieszyć.
Porozmawialiśmy z Zayn'em jeszcze chwilę, po czym wróciliśmy do naszych zajęć. Zaczęłam przeglądać kalendarz i zdałam sobie sprawę z czegoś okropnego, a zapomniałam o tym przez ciążę.
Harry wyjeżdżał za dwa dni.

*~*~*~*

- To strasznie okropne- Harry mruknął w moje włosy przytulając mnie na pożegnanie.
Wzięłam głęboki oddech w jego ramionach. Nigdy nie nudził mnie jego zapach. Przyciągnęłam go bliżej.
- Wiem. Ale nie wyjeżdżasz na długo. Trasa niedługo się skończy.
- Taa, ale jesteś w ciąży. Nie chcę cie zostawiać samej.
- Nie będę sama. Twoja mama i Gemma już tu jadą. Wszystko będzie w porządku.
Typowy Harry. Boi się o mnie, nawet jeśli będę przy sobie miała jego matkę i siostrę. Po kilku dniach bycia tu Gemma ma polecieć tam, gdzie są chłopcy i powiedzieć im, że wszystko ze mną w porządku. Miałyśmy nawet pomysł, żebym do nich dołączyła, ale jeszcze nic nie jest potwierdzone.
- Wiem, ale- szybko mu przerwałam.
- Musimy spróbować. Wszystko będzie w porządku, Harry. Przestań się martwić.- kiedy nie wyglądał na zainteresowanego wywróciłam oczami i przyciągnęłam go do pocałunku. Natychmiast zareagował. Oderwałam się od niego- przestań. Się. Martwić.
Harry westchnął i jeszcze raz mnie pocałował.
- Dobra. Ale masz do mnie dzwonić, kiedy coś się stanie. I po każdym USG i pójściu do doktora. Dobra?
- Oczywiście- przyciągnęłam go do kolejnego, tym razem dłuższego pocałunku- miłej trasy.
- Kocham cię- Harry się uśmiechnął biorąc swoją torbę.
Pocałował mnie w czoło.
- Też cię kocham.
Po pięciu minutach już czułam się samotna. Modliłam się tylko, żeby Gemma i Anne szybko przyjechały. Sprawdzając godzinę zdałam sobie sprawę, że będą za mniej niż godzinę. Więc zaczęłam czyścić różne drobiazgi, żeby być pewną, że miejsce świetnie się prezentuje.
Wkrótce usłyszałam dzwonek do drzwi, więc podeszłam, a raczej podbiegłam, i je otworzyłam.
- O mój Boże. Zrobiłaś się taka duża!- oczy Gemmy się powiększyły, kiedy mnie zobaczyła.
Zaśmiałam się i ją przytuliłam.
- Ciebie też miło widzieć.
Anne mnie przytuliła.
- Jesteś taka promienna, kochanie.
Wpuściłam je do domu i pomogłam im wnieść torby. Kiedy się rozpakowywały poszłam zaparzyć herbaty. Gemma weszła do kuchni.
- Dziewczynki, hę?
- Ta, to szalone, nie?
Anne dołączyła do nas w kuchni.
- Bardzo.
- Oh, wiedziałyście, że Zayn i Perrie są zaręczeni?- nagle zapytałam.
Obydwie skinęły głowami.
- Tak, ale to nie było pewnie. Ale fantastycznie!
Czajnik zaczął gwizdać, więc nalałam wody do dwóch kubków, w których były już torebki z herbatą. Nalałam mleka i wsypałam cukru, po czym zaniosłam Anne i Gemmie.
- Jak się czujesz? Ciągle masz nudności?- Anne zapytała siadając na kanapie w salonie.
- Nie bardzo. To znaczy, kiedy czuję pewnie zapachy robi mi się czasem niedobrze, ale tak poza tym to wszystko w porządku.
- Jakie zapachy?
- Myślę, że świec- zachichotałam- pewnego dnia zapaliłam cynamonową świecę i skończyłam wymiotując w łazience.
- Przynajmniej czujesz się trochę lepiej.
- Co chcecie na lunch? Chciałam coś ugotować, ale zapomniałam- powiedziałam nagle, kiedy o czymś rozmawiałyśmy.
- O nie, kochana, nie musisz gotować- Anne powiedziała- ja coś kupię. Wieczorem zrobię ci coś po swojemu.
- Nie musisz- zaczęłam, ale mi przerwała.
- Nonsens!- zaśmiała się- tak długo jak jesteś w ciąży ja gotuje. A tak w ogóle, zamierzasz mówić nie swojej teściowej?
Zachichotałam.
- Dobra, dobra. Wygrałaś.
- Kupię jakieś jedzenie na wynos. Na co macie ochotę?
- Coś greckiego!- Gemma zaproponowała, a Anne na nią spojrzała- no co? Harry zabrał mnie kiedyś na greckie jedzenie i je pokochałam.
- Brzmi nieźle- zgodziłam się z Gemmą.
- Niech wam będzie. Niedługo wrócę- Anne wzięła ode mnie kluczyki do Range Rovera.
Razem z Gemmą kontynuowałyśmy oglądanie Geordie Shore, które było brytyjskim spin-off'em Jersey Shore. Obydwie wersje były tak samo odmóżdżające.
Nagle poczułam coś w brzuchu. Najpierw to zignorowałam, ale potem poczułam uderzenie. Moje oczy się rozszerzyły. To kopnięcia.
- O Boże.
- Co?- Gemma uniosła brew, a ja poczułam kolejne kopnięcie.
- Kopią!- oczy Gemmy się rozszerzyły- dzieci kopią!
- Niemożliwe! Mogę sprawdzić?- zachichotałam i położyłam jej rękę na moim brzuchu- o Boże! To fantastyczne!
Zaśmiałam się z tego określenia. Ale tak, to było całkiem fantastyczne, kiedy dwójka dzieci w tobie cię kopała. Później wróciłyśmy do oglądania show wciąż podekscytowane tym co się stało.
Kilka minut później przyszła Anne z jedzeniem. Podziękowaliśmy jej i wzięłyśmy talerze.
- Mamo, dzieci zaczęły kopać!- Gemma powiedziała, kiedy brałam pudełko z sałatką Cezara.
- Naprawdę?- jej oczy się rozszerzyły, a ja skinęłam- to wspaniale! Jak to czułaś?
- Dziwnie, mówiąc szczerze. Ale było fajnie.
- To właśnie sprawia, że to wszystko jest prawdziwe, nie?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
Kilka godzin później leżałam w moim pokoju przebrana w pidżamę i czytałam książkę. Mój telefon zawibrował.
Od: Harry
Wejdziesz na Skypa? 24 godzinny lot sprawia, że oszaleję. Xx
Zachichotałam i wzięłam MacBook'a. Usiadłam na łóżku i położyłam laptopa przede mną. Odebrałam, kiedy Harry dzwonił.
- Hej, kochanie- byli w swoim prywatnym odrzutowcu. Harry miał słuchawki, a ja i tak mogłam usłyszeć panujący za nim hałas.
- Hej, jak tam lot?
- Nie mogę się doczekać wyjścia. Dwudziestoczterogodzinny lot z One Direction i Five Seconds of Summer.
- Wierzę ci. O, i mam ci coś do powiedzenia.
- Co? Coś nie tak?
- Nie, nie, nie. Poczułam kopanie dzieci.
- Nie możliwe!- jego zielone oczy wpatrywały się w kamerkę.
- Co? Co się stało?- usłyszałam głos Liam'a.
Harry spojrzał na ludzi poza zasięgiem kamerki.
- Kelsey poczuła kopnięcia dzieci.
Nagle telefon został wyrwany z rąk Harry'ego i zobaczyłam resztę chłopców łącznie z Calum'em i Michael'em. Niall, który trzymał telefon uśmiechnął się.
- Poczułaś jak kopią?
-Taa. Obydwie.
- Jak to poczułaś?- Michael zapytał.
- Najdziwniej na świecie.
- No weźcie, dajcie mi z nią porozmawiać- Harry zaczął narzekać.
- Poczekaj- Louis zwrócił się do mnie- to tak, jak małe nóżki uwypuklające twój brzuch z każdym kopnięciem?
Spojrzałam na niego takim spojrzeniem jak wszyscy inni.
- Co?- Louis zapytał- to tylko pytanie!
Przewróciłam oczami.
- Nie, nie ma żadnych małych nóżek uwypuklających mój brzuch.
- Idiota- Calum walnął Louis'a w tył pleców.
- Oj!- Louis walnął Calum'a i obydwoje zniknęli z ekranu.
- Daj mi to- Harry wziął telefon od Niall'a.
Harry włożył słuchawki.
- Przepraszam za nich.
- Nic nowego.
- Chciałbym poczuć kopnięcia- powiedział cicho i westchnął.
- Ja też. Gem i Anne były podekscytowane.
- Dołączysz do Gemmy kiedy ona dołączy do mnie?
Zaśmiałam się.
- Nie jesteś poza domem nawet jednego dnia, a już mówisz, żebym cię odwiedziła. Aż tak bardzo tęsknisz?
- Tak. Musisz przylecieć!
- Poczekaj kilka miesięcy, Haz. I nie wydymaj warg, to na mnie nie działa!
- Normalnie bym cię pocałował, żeby cię przekonać.
- To co zamierzasz zrobić? Zdjęcie aparatem, żeby mnie przekonać?
- Nie. Chyba, że to cie przekona, żebyś przyleciała- zrobił poważną minę i zmarszczył czoło.
- E, nie. To mnie przekonuje żebym nie przyleciała.
- Co? Ja robiący miny do mojego telefonu nie jestem dla ciebie sexy?- zaśmiałam się.
- W jakim świecie to kiedykolwiek będzie uważane za sexy?- próbowałam się uspokoić. Harry był jedyną osobą, która potrafiła mnie tak bardzo rozśmieszyć.
Harry i ja rozmawialiśmy przez chwilę, okazjonalnie dołączali do nas chłopcy. Skończyłam leżąc na łóżku z rękami za głową, rozmawiając z Harry'm. On siedział w rogu kanapy i wyglądał absolutnie słodko. Obydwoje zasnęliśmy przy Skype.
___________________
Znowu mam godzinkę spóźnienia...
Następny jeszcze dzisiaj...
I, zapytam tak z ciekawości, czy któraś z Was pije herbatę z mlekiem?
Wiem, że coś takiego się pije, i nawet sama chyba próbowałam, kiedy byłam młodsza, ale...
Buziaki :**







poniedziałek, 30 czerwca 2014

49. Miami Heat

Harry's POV

Piękny widok na plażę to to co uwielbiałem w naszym hotelowym pokoju. Wyglądałem przez okno i widziałem ogromny, niebieski ocean i jasny piasek. Nie dziwie się, że Kelsey tak bardzo kocha Miami- nie tylko dlatego, że tu dorastała, to miejsce jest absolutnie piękne.

piątek, 27 czerwca 2014

48. Her bitch


Nareszcie wakacje!!!!!!

Kelsey's POV


- Oh Kelsey!- usłyszałam śpiewny głos Harry'ego. Spojrzałam na niego znad iPad'a.
- Jak mogę ci pomóc?- zapytałam blokując iPad'a, kiedy Harry usiadł przede mną na kolanach.
Słodko się uśmiechnął ukazując przy tym dołeczki.
- Zamknij oczy i wystaw ręce. Mam coś dla ciebie.

niedziela, 22 czerwca 2014

47. Maternity Wear

Kelsey's POV

- Czekamy. Oczekujemy naszych dzieci razem i szczerze, to jest nowy, ekscytujący rozdział w naszym życiu, delikatnie mówiąc.
Po ogłoszeniu danym przez Harry'ego w BBC Radio 1 z Nickiem Grimshaw'em tego ranka Twitter chyba eksplodował. Mogę powiedzieć, że 65% fanów było szczęśliwe, a reszta była ekstremalnie zła. Ale ja zamiast przewijać niemiłe tweety wolałam oglądać te od znajomych Harry'ego i jego rodziny.

@EdSheeran: Nareszcie to ogłosiliście! Gratulacje dla mojego brata @Harry_Styles & jego czarującej żony @Kelsey_Styles!

@NiallOfficial: To absolutnie szalone, że Harry będzie pierwszym tatą w zespole! Gratulacje dla niego i Kelsey! Kocham Was!

@Real_Liam_Payne: To taaaaakie ekscytujące! Kocham Was @Harry_Styles @Kelsey_Styles. Dobry czas na zmianę nazwy na Twitterze, Kels!

@Ashton5SOS: AAHHH! Mój przyjaciel @Harry_Styles & @Kelsey_Styles będą mieli malutkie dzieci! Jestem szczęśliwy tak jak Wy! : D xx

@EleanorJCalder: To wspaniale! Jestem szczęśliwa razem z Wami! Xx @Kelsey_Styles @Harry_Styles

@MrsAnneTwist: Będziecie wspaniałymi rodzicami! Jestem z Was taka dumna! (: xx @Harry_Styles @Kelsey_Styles

@Michael5SOS: Ja pierdolę! @Harry_Styles & @Kelsey_Styles będą rodzicami... Gratulację : D

@GemmaAnneStyles: Jak to możliwe, że mój mały braciszek ożenił się pierwszy i będzie miał dzieci przede mną?! Nie fair. Ale jestem szczęśliwa razem z Wami! @Harry_Styles @Kelsey_Styles

Chociaż tyle ludzi nam gratulowało nadal było sporo hejtujących. Ludzie pisali, że Harry jest za młody na bycie ojcem, że to zrujnuje One Direction i było coś nawet o Larrym Stylinsonie- co zignorowałam. Kiedy oglądałam tweety i odświerzyłam moją oś czasu zobaczyłam nowego tweeta od Harry'ego.

@Harry_Styles: Dziękuję za gratulacje. Wiem, że Kelsey & ja jesteśmy za młodzi na bycie rodzicami, ale to było naprawdę nieoczekiwane. Ale mogę Was zapewnić, że

@Harry_Styles: to nie ma wpływu na zespół. Mamy kilka miesięcy zanim trasa znowu się zacznie, a ja będę latać w tę i z powrotem dopóki

@Harry_Styles: nie upewnię się, że z Kelsey wszystko w porządku. Kocham Was wszystkich i nie przestanę sobie wyobrażać jak wspaniała będzie trasa. Zaufajcie mi, wszystko będzie dobrze.

Uśmiechnęłam się do siebie przez sposób, w jaki Harry uspokaja fanów. To trochę działało. Zauważyłam, że niektórzy pisali, że to życie osobiste moje i Harry'ego i nie mają w nim nic do powiedzenia  i że nas popierają, co znaczyło dla mnie więcej niż sobie wyobrażałam. Ostatnią rzeczą jaką bym chciała to zasmucenie ponad piętnastu milionów dziewczyn. Kiedy przewijałam tweety natrafiłam na całkiem miłego i śmiesznego.
-Odkąd hejtujecie @Kelsey_Styles ona została żoną Harry'ego i będą mieli dziecko. Kelsey rządzi.
Zaśmiałam się do siebie, dodałam tweeta do moich ulubionych i zaczęłam obserwować tę dziewczynę. Byłam zaskoczona ile rzeczy bywa smutnych, było ich naprawdę dużo, ale nie byłam zaskoczona hejtami. Wiedziałam, że to nadejdzie- byłabym głupia gdybym myślała, że ich nie będzie. Mieć nadzieję na najlepsze ale oczekując najgorszego- mogłabym powiedzieć.
Drzwi frontowe się otworzyły. Wiedziałam, że to Harry. Wszedł do salonu. Miał na sobie obcisłe rurki i czarny t-shirt Nirvany.
- Hej- uśmiechnął się i pocałował mnie szybko- jak tam, no wiesz, na Twitterze?
- To nie ma znaczenia. Nie obchodzi mnie co myślą inni ludzie bo to nasze życie, wiesz? My będziemy mieć dzieci, nie oni.
Harry się uśmiechnął.
- Za to cię kocham- uśmiechnęłam się- kiedy ma być następne USG?
- W osiemnastym tygodniu. To wtedy będzie widać, że jestem w ciąży.
- Robisz się coraz okrąglejsza z dnia na dzień- Harry spojrzał na mój brzuch i się uśmiechnął.
- Cicho- zaśmiałam się i walnęłam go w ramię- będę niedługo potrzebowała nowych ubrań.
Harry uniósł brew.
- Możemy iść teraz, jeśli chcesz.
Pokręciłam głową.
- To nie jest dobry moment. Właśnie ogłosiłeś, że jestem w ciąży. Poczekam kilka godzin zanim wyjdę.
Harry skinął.
- Co będziemy robić przez ten czas? Zjemy coś? Może obejrzymy film?
Moje oczy się rozszerzyły.
- Obejrzyjmy "Iluzję"! Mam ją na DVD!
Harry wywrócił oczami.
- Chcesz to obejrzeć tylko dlatego, bo Dave Franco tam gra- prychnął i podszedł do półki z filmami.
- Nie mogę nic na to poradzić- usiadłam na kanapie- bracia Franco są naprawdę gorący.

*~*~*~*

- Myślę, że potrzebuję XL zamiast L, Niall.
- Naprawdę? Jak duża będziesz?!
- Niall, ona teraz nie ma L tylko M. XL będzie na nią prawie dobre.
- Nie jestem jeszcze taka gruba!
- Ale będziesz, kochanie.
Chodzenie na zakupy z Harrym i Niall'em jest okropne. Ale chodzenie z nimi po ubrania, kiedy jest się w ciąży to prawdziwy koszmar. Każdy proponuje mi jakieś rozmiary ubrań i co chwilę muszę ich uciszać, bo robią za duży hałas i zwracają na nas za dużo uwagi.
Idioci. Kompletni Idioci.
- Obiecuję wam, że następnym razem idę na zakupy z jakąś dziewczyną- mruknęłam i odwiesiłam dresy, które trzymał Harry na miejsce.
- Nie mieścimy się w twoje standardy?
- Obydwoje sprawdzacie moją cierpliwość. Muszę wam przypomnieć, że jestem w ciąży. Jestem jeden krok od urwania wam głów.
- Brzmisz bardziej jak ciężarny wilkołak niż dziewiętnastoletnia dziewczyna w ciąży- posłałam Niall'owi piorunujące spojrzenie, a on wybuchł śmiechem.
- Mężczyźni to idioci. To ostatni raz kiedy jesteście ze mną na zakupach.
- No weź, nie jesteśmy aż tacy źli- Harry powiedział, a ja wywróciłam oczami. Pokręciłam głową i wyprowadziłam ich ze sklepu. Stanęłam przed nimi. Trzymali parę moich torebek.
- Myślę, że powinniście iść coś zjeść czy coś... Muszę kupić, uh, trochę ciążowej bielizny, wiecie, bardzo dużej.
- Za dużo informacji, Kels*- Niall powiedział, a ja zachichotałam.
- Zadzwoń kiedy skończysz. Gdzieś się spotkamy.
Skinęłam, a Harry szybko mnie pocałował. Razem z Niall'em poszli w stronę, gdzie było jedzenie. Weszam do sklepu z napisem "Odzież Ciążowa". Nagle, kiedy zobaczyłam parę spodni, bluzek, sukienek i bielizny zachciałam ich wszystkich. Kto by pomyślał, że można wyglądać słodko podczas ciąży?
Chodziłam po sklepie i oglądałam różne typy ubrań. Było dużo modeli i rozmiarów. Wzięłam sporo rzeczy i poszłam do przymierzalni. Przymierzyłam wszystko i odłożyłam rzeczy, w których nie czułam się dobrze albo mi się nie podobały.
Podeszłam do kasy z ubraniami, które mi pasowały i położyłam je na blacie. Kasjerka zaczęła je wkładać do torby, a kiedy już skończyła spojrzała na mnie z uniesioną brwią.
- Te ubrania są dla ciebie?
- Uh, tak- powiedziałam, trochę zmieszana.
Kasjerka, Holly, bo tak było napisane na plakietce, spojrzała na mnie trochę zdegustowana.
- Nie jesteś trochę za młoda na bycie matką?
Podniosłam lewą rękę.
- Taa, jestem też trochę za młoda na bycie mężatką- jej oczy się rozszerzyły, kiedy zobaczyła moją obrączkę- ale to nie twoja sprawa, prawda?- uśmiechnęłam się słodko.
Holly podała mi torbę.
- Miłego dnia- powiedziała przez zaciśnięte zęby.
Uśmiechnęłam się do niej i wyszłam ze sklepu wywracając oczami. Kiedy już miałam ubrania ciążowe zdecydowałam się zadzwonić do Harry'ego.
- Hej.
- Hej, gdzie jesteście?
- Już skończyłaś?- zapytał zdziwiony, że poszło mi tak szybko.
- Taa. To było prostsze niż normalne zakupy.
- Niall i ja jesteśmy w McDonaldzie- poszłam w tamtą stronę i zobaczyłam znajome blond i brązowe włosy.
Usiadłam na wolnym krześle.
- Kupiłaś wystarczającą ilość ubrań?- Niall zapytał, kiedy położyłam torby na podłodze.
- Tylko na pierwsze trzy miesiące- zażartowałam, a Niall zachichotał.
- Chcesz coś zjeść?- Harry zapytał
- Pragnę Big Mac'a- powiedziałam nieśmiało a Harry zachichotał.
- Dobra- powiedział i podszedł do lady.
Kiedy odszedł ja ukradłam mu dwie frytki.
- Jak to jest? Bycie w ciąży i takie tam?- zapytał Niall
Uśmiechnęłam się.
- Więc budzę się rano, żeby zwymiotować- Niall wyglądał na zdegustowanego- a później mam okropne bóle głowy.
- Oh. Kiedy to się skończy?- zapytał z wyraźnym irlandzkim akcentem.
Westchnęłam.
- Myślę, że niedługo. Dzisiaj i wczoraj obudziłam się i nie musiałam już, no wiesz...- Niall skinął- a bóle pewnie niedługo się skończą.
- Masz jakieś dziwne zachcianki?
Zastanawiałam się chwilę po czym wzięłam frytkę Harry'ego.
- W sumie to nie. Ale pewnego dnia chciałam położyć ketchup na moją pizze...
- Ohyda- Niall się zaśmiał, a ja skinęłam.
Kilka minut później wrócił Harry z moim Big Mackiem, frytkami i piciem. Podziękowałam mu i zaczęłam jeść. Harry usiadł koło mnie i kontynuował swój lunch. Nagle spojrzał na swoje frytki.
- Wydawało mi się, że było ich więcej- powiedział sfrustrowany. Moje oczy się rozszerzyły. Wzięłam łyka mojego picia, a Niall się zaśmiał.

* TMI- too much information, według mnie to za bardzo nie pasuję do wypowiedzi Niall'a, ale nie da się inaczej tego przetłumaczyć...
__________________________

Wiem, że masz rację Werciak(u) S. i przede wszystkim gratuluję odwagi, bo jako pierwsza napisałaś co myślisz o dodawaniu rozdziałów :)))
Następny rozdział w weekend (obiecuję, że się nie spóźnię ;)) 
Chciałabym w pierwszym tygodniu wakacji skończyć tłumaczyć (zostało jeszcze około 10 rozdziałów)
Kocham Was  i przepraszam, że ostatnio nawaliłam z rozdziałami...
Co myślicie o Holly i wieku Kelsey i Harry'ego?






poniedziałek, 9 czerwca 2014

46. Gotta know

Kelsey's POV

Spa London jest jednym z najlepszych spa w Londynie. Cały dzień Harry mówił, że po spa będę się czuła dużo lepiej i zarezerwował mi pobyt. Dołączyły do mnie jeszcze Danielle i Eleanor, przez co byłam jeszcze bardziej zadowolona. Dzień w spa było właśnie tym, czego potrzebowałam.
- Dzięki Harry- Eleanor się uśmiechnęła, kiedy razem z Danielle wysiadły z samochodu.
- Zadzwoń, kiedy skończysz. Przyjadę po ciebie- Harry powiedział, kiedy wzięłam moją torbę.
Skinęłam głową i się uśmiechnęłam.
- Do zobaczenia- pocałowałam go i wyszłam z samochodu.
Kiedy Harry odjechał razem z dziewczynami weszłyśmy do budynku. Kobieta siedząca za ladą spojrzała na nas z uśmiechem.
- Cześć, w czym mogę wam pomóc?
- Cześć, mamy rezerwację na nazwisko Styles- powiedziałam.
Skinęła głową i spojrzała w ekran komputera.
- Tak, zejdźcie na sam dół i to będą pierwsze drzwi po waszej prawej.
- Dziękujemy- uśmiechnęłam się i razem z dziewczynami skierowałyśmy się do kobiecej części budynku.
Weszłyśmy do dużego holu w którym stało dużo miękkich foteli. Gdzieniegdzie paliły się świece. Kobieta stojąca niedaleko wejścia uśmiechnęła się ciepło pokazując swoje śnieżnobiałe zęby.
- Witam panie, jestem Camille i będę wam pomagać w waszych zabiegach.
- Miło cię poznać Camille- Danielle się uśmiechnęła- jak się masz?
- Bardzo dobrze, dziękuję. To jest sala przeznaczona do relaksu. Będziecie tu przez piętnaście minut, po prostu poleżycie, możecie wziąć drzemkę. Ja i kilka innych pracowników przez ten czas będziemy wam robić fantastyczny masaż stóp.
Skinęłyśmy głowami i położyłyśmy się na fotelach. Zdjęłam moje klapki, a do sali weszły trzy kobiety- dwie brunetki i jedna blondynka.
Od razu zabrały się do pracy. Usiadły na stołkach przed fotelami i zaczęły masaż. Westchnęłam z zadowolenia i zamknęłam oczy. Nie relaksowałam się od bardzo dawna. Tęsknię za tym zwłaszcza kiedy mam poranne bóle.
Więc dzisiaj zamierzałam posłuchać Harry'ego i się zrelaksować.

*~*~*~*

Kilka godzin później, po kilku różnych zabiegach nasz dzień w spa, ku mojemu nieszczęściu, dobiegł końca. Harry przyjechał po nas i odwiózł Eleanor i Danielle.
- Więc jak się czujesz?- zapytał, kiedy weszliśmy do naszego pustego domu.
- Jak milion dolarów- zachichotałam i poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej Sprite'a. Napiłam się łyka i odłożyłam puszkę na blat.- Naprawdę, dzięki za dzisiaj. Nie wiedziałam, że tego potrzebowałam do dzisiaj.
Harry się uśmiechnął.
- Nie ma za co, kochanie- powiedział i krótko mnie pocałował.
Jęknęłam, kiedy się ode mnie oderwał.
- Naprawdę?- podniosłam brew- nazywasz to pocałunkiem?
Harry głośno się zaśmiał. Przyciągnął mnie do siebie i mocno pocałował.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy Harry patrzył na mnie z góry z uśmiechem.
- Lepiej?
- Lepiej- odpowiedziałam rumieniąc się.

*~*~*~*

Kiedy zakładałam t-shirt moje oczy wylądowały naprzeciwko mnie w lustrze i się rozszerzyły. Podciągnęłam trochę t-shirt i spojrzałam na mój brzuch. Podeszłam bliżej do lustra i upewniłam się, że oczy mnie nie mylą.
Przygryzłam wargę i wstrzymałam oddech. Mój brzuch był zauważalnie większy niż normalnie. Większy brzuch, można już było zobaczyć, że jestem w ciąży.
- Co robisz?- podskoczyłam na głos Harry'ego.
Opuściłam t-shirt  i się uśmiechnęłam.
- Brzuch mi urósł.
- Nie możliwe- oczy Harry'ego się rozszerzyły. Podszedł do mnie, a ja zachichotałam- daj mi zobaczyć!
Podniosłam bluzkę, tak, że było widać mój trochę zaokrąglony brzuch. Harry się uśmiechnął.
- Wow- przejechał językiem po ustach. Spojrzał mi w oczy- wiesz co to znaczy, nie?
Skinęłam głową i opuściłam bluzkę.
- Świat się dowie.
______________________
Przepraszam za opóźnienie, ale rodzice zabrali mnie na trzydniową, niezapowiedzianą wycieczkę...
Następny w niedzielę.
Co myślicie o brzuchu? Jak myślicie, jak fani zareagują? Jak wy byście zareagowały? ; p
Buziaki :*

czwartek, 5 czerwca 2014

45. Two

Harry's POV

Bliźnięta.
Kelsey i ja będziemy mieli bliźnięta. Co znaczy dwójkę. Będziemy mieć dwójkę dzieci. Byłem szczęśliwy, kiedy Kelsey powiedziała mi o ciąży, ale, skoro będziemy mieć bliźniaki, stwierdzenie, że jestem szczęśliwy to niedopowiedzenie. Będziemy rodzicami nie jednego, ale dwóch pięknych dzieci.
Kiedy wyszliśmy z Kelsey od lekarza i wróciliśmy do domu zadzwoniłem do mamy i powiedziałem jej o bliźniętach. Musiałem odsunąć telefon od ucha przez krzyk Gemmy i śmiech Robin'a. Mam szaloną rodzinę.
Kelsey zadzwoniła do Logan'a, który nam pogratulował. Później zadzwoniłem do chłopaków. Kiedy im powiedziałem ześwirowali. Zayn i Louis twierdzili, że będą najlepszymi wujkami rozpieszczając dzieci moje i Kelsey. Liam powiedział, że to możliwe, zważając na to, kto jest ich rodzicami.  Razem z Kelsey byliśmy z tego dumni.
Lekarz powiedział Kelsey, że ciążę będzie widać w jedenastym albo dwunastym tygodniu. Zostało jeszcze około trzy i pół tygodnia. Wszystko było szalone, a to dopiero pierwszy miesiąc ciąży. Mieliśmy już pierwszą lekcję, o robieniu dzieci, a teraz kupujemy dziecięce rzeczy takie jak butelki i meble. Już mam pomysł na dziecięcą sypialnię zamiast jednego z gościnnych pokoi.
Zszedłem ze schodów w moim starym T-shirtcie i dresach. Skierowałem się do kuchni. Za mną weszła tam Kelsey trzymając się za głowę.
- Potrzebuję Advilu*- mruknęła i wyjęła szklankę z szafki.
Cicho zachichotałem i wyjąłem z szafki z lekami paczkę Advilu.
- Okropny ból głowy?- Podałem jej pudełko.
- Najgorszy- wzięła jedną pigułkę do buzi i popiła wodą. Spojrzała na mnie- czemu kobiety zawsze muszą sobie radzić z ciężkimi sprawami, kiedy mężczyźni martwią się o swojego penisa?
Głośno się zaśmiałem. Zasłoniłem buzię ręką. Metalowe pierścionki chłodziły moje usta. Po tych kilku miesiącach razem przekonałem się, że Kelsey, kiedy jest chora, potrafi być naprawdę zabawna.
- To Bóg nas tak stworzył- powiedziałem cicho chichocząc.
- Taa, cóż, teraz mam na pieńku z Bogiem.
To słodkie widząc Kelsey mieszkającą w Anglii i mówiącą trochę z angielskim akcentem. Kiedy amerykański akcent zmienia się w ten brytyjski brzmiała naprawdę słodko.
- Jesteś głodna? Mogę coś dla ciebie przygotować jeśli chcesz.
Kelsey przygryzła wargę.
- Chcę kanapkę z grillowanym serem.
- Już robię- pocałowałem ją w czoło i zabrałem się do pracy.
Kiedy przygotowywałem Kelsey kanapkę ona poszła do salonu i oglądała telewizję. Dziesięć minut później położyłem talerz z kanapką na stole. Kelsey trzymała telefon w rękach. Wyglądała na zamyśloną. Wzięła talerz ze stołu i położyła go sobie na kolanach.
- Pens za twoje myśli?- zapytałem.
- Myślałam, czy nie zmienić nazwiska na Styles? Nie jestem już Ross, wyszłam za mąż kilka miesięcy temu. Zmienię, je tylko jeśli tobie będzie to pasowało, jeśli nie-
Przerwałem jej pocałunkiem, bo wiedziałem, że jest to najlepszy sposób na przerwanie jej. I dlatego, bo lubię ją całować.
- Myślę, że to świetny pomysł.
- Naprawdę?
- Czemu miałbym być zły? Dlatego, bo moja żona chce zmienić nazwisko na Styles?- Kelsey się zarumieniła- to fantastycznie, Kels. Nie mogę się doczekać, aż to zrobisz.
- Jesteś słodki- powiedziała przejeżdżając ręką po moich włosach.
- Wiem- zachichotała- a teraz zjedz kanapkę. Ciężko pracowałem, żeby ci ją zrobić.

*~*~*~*

- O Boże!- usłyszałem krzyk Kelsey.
Wstałem z kanapy i pobiegłem do naszej sypialni. Kilka par spodni Kelsey leżało na podłodze, a ona dorzucała tam resztę z szafki.
Zwróciła się w moją stronę.
- Co się stało?
- Żadne z moich spodni na mnie nie pasują! Są za ciasne.
- Bo twój brzuch rośnie, kochanie.- zachichotałem i spojrzałem na jej brzuch. Nie był duży, ale kiedy miała na sobie dopasowany top można było zauważyć małe uwypuklenie.
- Tak, ale moje spodnie dresowe nie powinny mnie jeszcze cisnąć.
- Muszę ci przypomnieć, że masz tam dwójkę dzieci- podszedłem do niej bliżej- twój brzuch może być większy niż brzuch przeciętnej kobiety z jednym dzieckiem.
Spojrzała na ostatnią parę spodni w szafce i westchnęła.
- Co za bałagan- oglądała podłogę, na której leżały porozrzucane spodnie- muszę iść na zakupy, może po jakieś ekstra, ekstra duże spodnie.
- Zrobię to dla ciebie- zachichotałem i otworzyłem moją szafkę ze spodniami. Wyciągnąłem ciemnoniebieskie dresy- ale na razie możesz włożyć moje.
- Uratowałeś mi życie- Kelsey zmieniła spodnie na moje, a ja zacząłem sprzątać ubrania z podłogi.
Kiedy się już przebrała pomogła mi pozbierać spodnie. Kiedy klęknęła jęknęła i wstała z powrotem.
- Co się stało?- zapytałem, kiedy ona trzymała się za brzuch.
Pokręciła głową.
- Skurcze, ale doktor powiedział, że to normalne.
- Wiesz, czego potrzebujesz?- spojrzała na mnie unosząc brew- dzień w spa, a ja dopilnuje, żeby on się odbył.

*lek na ból głowy
_______________________________
I mamy kolejny rozdział...
Kilka następnych rozdziałów to według mnie taka cisza przed pozytywną burzą ;p
Następny w sobotę :))

niedziela, 1 czerwca 2014

44. Cupcake Parties & Ultrasounds

Kelsey's POV

- Więc co myślisz? Dziewczynka czy chłopiec?- zapytałam kiedy loki Harry'ego łaskotały moją szyję.
Siedzieliśmy w naszym domu w Londynie, kilka dni po tym, jak dowiedzieliśmy się o mojej ciąży. Leżeliśmy na kanapie. To znaczy Harry leżał. Ja leżałam między jego nogami z głową na jego klatce piersiowej.
- To nie ma dla mnie znaczenia- mruknął do mojej skóry- chłopiec czy dziewczynka, wspaniale będzie mieć każde.
Uśmiechnęłam się. Harry był niemożliwie zadowolony z tego, że będzie miał dziecko. Powiedział Paul'owi, Lou, swoim znajomym razem z Ed'em Sheeran'em i Nick'iem Grimshaw'em oraz całej ekipie One Direction, to znaczy, tym, którym ufa. Oczywiście wszyscy trzymają to w tajemnicy.
Kiedy management się dowiedział powiedział, że nie może nic z tym zrobić, bo to życie prywatnie Harry'ego. Zasugestionowali tylko, żeby nie mówić o tym światu dopóki nie zacznę pokazywać ciąży. Nie chciałabym, żeby fani wysyłali mi więcej gróźb niż wysyłają na początku ciąży.
Czułam się trochę skołowana i bolała mnie głowa, nie bardzo, ale zaczynała boleć od samego rana. Dopóki nie musiałam się budzić rano żeby zwymiotować było dobrze.
Byłam już w drugim tygodniu ciąży i pamiętałam, żeby odwiedzić lekarza w szóstym do ósmego miesiąca, chyba że nie czułabym się najlepiej. Byłam pewna, że prawdziwe bóle zaczną się w pierwszym miesiącu albo nawet trochę później. Pamiętam, że kiedyś mama opowiedziała mi, jak była ze mną w ciąży i miała ochotę na pizze pepperoni i bitą śmietanę. Zaśmiałam się z tego wspomnienia.
- Co jest takie zabawne?- Harry zapytał mnie i pocałował w ucho. Kiedy opowiedziałam mu o wspomnieniu wykrzywił się- to musiało smakować okropnie.
- Nie dla kobiety w ciąży- podsumowałam a on skinął głową- hej, mamy ciasteczka?
Spojrzał na mnie i uniósł brwi.
- Ciasteczka?
- Taa- skinęłam- chce ciasteczka. Czekoladowe ciasteczka.
Harry zachichotał i pokręcił głową.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, kochanie. Chodźmy.
Wstałam z kanapy. Nie chcieliśmy zmieniać naszych dresów i t-shirtów. W końcu to była leniwa sobota, czemu mielibyśmy zmieniać wygodne ubrania?
Włożyłam buty i wyszłam za Harry'm z domu. Pojechaliśmy do Ms. Cupcake, słodkiego sklepu z ciasteczkami gdzieś w Londynie. Wysiedliśmy z auta i kilkoro ludzi zaczepiło Harry'ego. Po ogromnych aparatach w ich rękach zgadywałam, że byli to paparazzi.
- Czasami chciałbym im połamać te ich aparaty- Harry mruknął trzymając moją rękę, kiedy wchodziliśmy do sklepu- ciekawe jak to by się im podobało.
Zachichotałam i weszłam do środka przed Harry'm. Moja szczęka opadła, kiedy zobaczyłam mnóstwo ciastek gotowych do zjedzenia.
- Powinniśmy zrobić ciasteczkową imprezę- powiedziałam patrząc na różne rodzaje.
Harry spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Podoba mi się twój tok myślenia. Wezmę więcej i zaproszę chłopaków.
Skinęłam głową, zadowolona, że wziął mój pomysł na poważnie. Kiedy podeszliśmy do kasy Harry zamówił ponad dwadzieścia ciastek, przez co oczy ekspedientki się rozszerzyły. Może przez to, że stał tam Harry Styles, a może przez to, że zamówił tyle ciastek. Sama nie wiem.
Kiedy czekaliśmy na nasze zamówienie Harry przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czubek głowy. Później zadzwonił do chłopców zaprosić na ciasteczkowe przyjęcie.
Pięć czy dziesięć minut później wyszliśmy ze sklepu. Tłum fotografów robił nam zdjęcia. Opuściłam głowę i upewniłam się, ze mam pudełko. Harry otworzył bagażnik i ostrożnie ułożyliśmy w nim pudełka ignorując paparazzi.
Weszliśmy do samochodu.
- To jest niebezpieczne- mruknął.
- O czym ty mówisz?
Westchnął.
- Jesteś w ciąży. Co jeśli przez przypadek cie popchną albo walną zwłaszcza, że nie wiedzą, że jesteś w ciąży? To niebezpieczne dla ciebie i dziecka.
Wzięłam jego lewą rękę w moją prawą i pocałowałam ją.
- Wszystko będzie w porządku- pocałowałam jego rękę jeszcze raz.
- Nie możesz być tego pewna.
Nie wiedziałam co mogłabym powiedzieć, żeby Harry poczuł się lepiej, bo miał rację. Nie mogłam być pewna. Paparazzi mogą być naprawdę szaleni. Harry ma prawo martwić się o dziecko, nawet jeśli tego nie chciałam.
Kiedy dojeżdżaliśmy do domu auta Louis'a, Niall'a i Liam'a już stały przy podjeździe.
- Prawdopodobnie są już w środku- powiedział Harry.
Wzięłam pudełko z ciastkami podczas gdy Harry wziął pozostałe dwa i weszliśmy do środka. Znaleźliśmy tam chłopców z Eleanor i Perrie.
- Daj, wezmę to- Louis zaproponował i wziął pudełko z moich rąk.
- Taa, weź od osoby, która trzyma tylko jedno pudełko.- Harry powiedział sarkastycznie.
Zayn zachichotał.
- Wezmę to...- wziął jedno pudełko.
Kiedy trzej chłopcy poszli do kuchni ja weszłam do salonu i zastałam tam Eleanor i Perrie.
- Kelsey!- Perrie do mnie podbiegła i mocno przytuliła.
- Tak dawno cie nie widziałam!
- Wiem- zaśmiałam się i trochę odsunęłam- jak tam twój nowy album?
- Wspaniale. Ale dość o mnie. Co u ciebie? Słyszałam, ze znalazłaś dziecko w kapuście i takie tam...
Zaśmiałam się.
- Byłaś już u lekarza?- Eleanor wtrąciła.
Pokręciłam głową i przekazałam im to, co powiedziała mi Anne.
- To takie ekscytujące- Eleanor się uśmiechnęła- czujesz się jakoś dziwnie?
- Poranne nudności, to wszystko.
- Współczuję Harry'emu- Niall się odezwał, a Liam uderzył go w tył głowy przez co zachichotałam- żartowałem!- Niall się wytłumaczył.
Harry, Louis i Zayn akurat wrócili z wielkimi talerzami z ciastkami.
- Boże, ile ty tego kupiłeś?- Liam zapytał, wielkimi oczami patrząc na talerze.
- Dużo- Harry się uśmiechnął- bierzcie.
Każdy wziął po ciastku i usiadł na kanapie albo podłodze. Ja wzięłam ciastko z musem czekoladowym. Delektowałam się smakiem. Harry, który siedział koło mnie, spojrzał na mnie i cicho zachichotał.
- Masz lukier na nosie- przejechał po nim kciukiem.
- Dzięki- odpowiedziałam rumieniąc się.
- Kto miał taki świetny pomysł na zorganizowanie ciasteczkowego przyjęcia?- zapytał Louis kiedy już skończyliśmy
- Ja- powiedziałam dumnie.
- Doceniam to- Louis się uśmiechną i podniósł czerwone ciastko, przez co zachichotałam. Oh, jak ja kocham ciasteczkowe przyjęcia...

*~*~*~*

Siedem tygodni bólów głowy, siedem tygodni porannych nudności. Siedem tygodni skurczy. Ciąża nie była teraz jak filiżanka herbaty.
Myślę, że za długo przebywam z Harry'm- właśnie użyłam brytyjskiego wyrażenia*
Już minęło siedem miesięcy, to czas na moje pierwsze USG. Na szczęście dostaliśmy się do szpitala i nikt nas nie rozpoznał. Mieliśmy okulary przeciwsłoneczne i Harry dodatkowo założył beanie, żeby ukryć swoje charakterystyczne włosy. Nikt nie wiedział, że to my.
- Kelsey Ross?- jakaś kobieta weszła do pomieszczenia gdzie ja leżałam, a Harry siedział na krześle. Kobieta miała długie, czarne włosy. Podeszła do mnie.
- Dzień Dobry, jestem dr. Webs- uśmiechnęła się potrząsając moją ręką.
- Miło panią poznać.
- A ty jesteś Harry Styles- dr. Webs potrząsnęła ręką Harry'ego.
- To ja- Harry się uśmiechnął i z powrotem usiadł.
Dr. Webs zaczęła uzupełniać jakieś papiery, a potem zwróciła się do mnie.
- Więc, to twoje pierwsze USG, tak?- Skinęłam głową- to ekscytujące!
Zachichotałam.
- Tak, jest.
-Połóż się i podnieś koszulkę tak, żebym mogła zobaczyć twój brzuch.- Zrobiłam to- przez ten żel będzie ci trochę zimno, więc się trzymaj.
Dr. Webs założyła jednorazową rękawiczkę na prawą rękę. Z pojemnika pełnego żelu wzięła trochę na rękawiczkę.
- Będzie trochę zimno- skinęłam, a ona rozsmarowała żel na moim brzuchu.
Wzdrygnęłam się trochę, kiedy dr. Webs zaczęła rozsmarowywać żel. Kiedy skończyła wzięła sondę, spojrzała na maszynę i przyłożyła mi sondę do brzucha.
Harry i ja wpatrywaliśmy się w monitor. W końcu znalazłam na nim cokolwiek co szukałam.
- Tutaj- dr. Webs pokazała na czarny owal na ekranie.- Tutaj płód zacznie się rozwijać-
Nagle przerwała wpatrując się w ekran.
- Co? Coś nie tak?- zapytał wpatrując się w nią gniewnie.
- Wszystko dobrze- dr. Webs pokręciła głową i delikatnie się uśmiechnęła.
- To co się stało?- zapytałam unosząc brew
- Popatrz- pokazała na dwa czarne owale na ekranie.
- Co to jest?
Dr. Webs się do nas uśmiechnęła.
- Kelsey, jesteś w siódmym tygodniu z bliźniakami.

* "I think I'm around Harry too much" tak się mówi w Wielkiej Brytanii
__________________
Sorry, że ostatnio tak późno dodaję rozdziały (szczególne przeprosiny dla Anonima, który poprosił, żebym dodała ten rozdział w piątek)
Postaram się nadrobić dodawanie rozdziałów...
Następny w czwartek.
Ale się stało! Bliźniaki!
Obstawiacie jakieś płcie?



niedziela, 25 maja 2014

43. Bloody Fantasic

Kelsey's POV

Moje oczy się rozszerzyły, kiedy te słowa opuściły usta Gemmy. Moje serce szybko biło. Byłam zdenerwowana i podekscytowana. Gemma stała w drzwiach od łazienki i przyglądała mi się z uśmiechem. Jęknęłam, bo nie byłam pewna jak zareagować.
- Jestem... Jestem w ciąży?- skinęła głową.
- Tak, testy wyszły pozytywnie, Kels. Jesteś w ciąży. I, nawiązując do nich- w ręku trzymała dwa testy- jesteś w ciąży już półtora tygodnia.
Zasłoniłam usta ręką. Zaczęłam płakać. Może ze szczęścia, albo strachu lub obydwu...
- O Boże.
Gemma podbiegła do mnie i przytuliła.
- To takie wspaniałe! Muszę iść po mamę.
Podekscytowana wybiegła z pomieszczenia.
- Mamo! Mamo!
Kiedy ona biegła po Anne ja stałam zszokowana w pokoju trzymając się za brzuch. Coś tam było. Coś żywego i rosnącego. To była najbardziej ekscytująca i straszna rzecz na świecie.
Nagle Gemma razem z Anne weszły do pokoju.
- Co się stało?- zapytała Anne trochę zaniepokojona.
Przygryzłam wargę i delikatnie się uśmiechnęłam.
- Będziesz babcią, Anne.
Jej oczy się rozszerzyły. Zasłoniła usta dłonią i spojrzała na mój brzuch.
- O mój Boże. Chodź do mnie- powiedziała i przyciągnęła mnie do uścisku.
Zaśmiałam się przytulając Anne.
- Jak myślisz, jak Harry zareaguje?
- Będzie zszokowany, jestem pewna. Ale jestem też pewna, że będzie bardzo podekscytowany. Uwielbia dzieci.
- Dobrze.
- Wiesz jak długo jesteś w ciąży?- Anne zapytała.
- Półtora tygodnia- Gemma odpowiedziała za mnie i uśmiechnęła się tak, że było widać dołeczki.
- Powinnaś iść do lekarza na pierwsze badanie w dziewiątym tygodniu. Chyba, że będziesz się źle czuła, to wcześniej.
Pokręciłam głową.
- Nie, czuję się dobrze.
Anne skinęła głową.
- Fantastycznie!- klasnęła.
Zachichotałam.
- Możemy to zachować dla siebie?- zapytałam- chciałabym powiedzieć Harry'emu, kiedy przyleci tu jutro.
- Oczywiście- obydwie się zgodziły.
- To nienormalne- mruknęłam.
- Tak, ale masz nas i Harry'ego. Zaufaj mi. Wszystko będzie w porządku- pocieszała mnie Gemma.

*~*~*~*

- Jak się czujesz, kochanie?- Anne mnie zapytała, kiedy zeszłam po schodach następnego dnia około południa.
- Dobrze. Wiesz, kiedy Harry tu będzie?
- Gemma go odbierze z lotniska. Zaraz będą.
Skinęłam głową i przeczesałam włosy ręką. Zanim zeszłam na dół ubrałam się w beżowe spodnie i ciemnoniebieską bluzkę. Podziękowałam za kubek kawy od Anne. Kiedy piłyśmy razem kawę usłyszałyśmy dzwięk otwieranych drzwi i śmiech Gemmy i Harry'ego.
Razem z Anne poszłam do salonu. Śmiał się z czegoś co powiedziała Gemma. Kiedy nas zobaczył jego zielone oczy się zaświeciły. Anne mocno go przytuliła, potem Harry zwrócił się w moją stronę.
Podszedł do mnie i mnie przytulił. Słyszałam jego bijące serce.
- Hej kochanie- mruknął do mojego ucha.
- Hej.
Odsunął się na chwilę i mnie pocałował. Spojrzałam za Harry'ego, gdzie stała Anne i Gemma wymownie na mnie patrząc.
- Uh, Harry, musimy pogadać.
- Um, dobra- Harry odpowiedział trochę zmieszany.
- Zostawimy was samych. Gem, chodź- Anne się uśmiechnęła.
Gemma skinęła głową i wyszła z pokoju za mamą. Odetchnęłam i usiadłam na kanapie. Harry usiadł koło mnie.
- Coś nie tak, kochanie?
Wzięłam głęboki wdech niepewna jak zacząć i co powiedzieć.
- Widzisz, wczoraj obudziłam się i nie czułam się najlepiej. Zwymiotowałam i bolała mnie głowa- zaczęłam. Oczy Harry'ego robiły się coraz większe- więc pojechałyśmy z Gemmą do apteki i, Harry, jestem... jestem w ciąży.
Przez chwilę nikt się nie odzywał. Odważyłam się spojrzeć na Harry'ego. Jego oczy były rozszerzone przez nową wiadomość. Przygryzłam wargę czekając na jego reakcję. Ale kiedy nic nie powiedział zaczęło mnie boleć serce.
- Ja... Ja wiem, że to n... nie jest najlepszy czas i ja wiem, że będzie cię... ciężko, ale...-
- Nie- Harry mi przerwał, więc spojrzałam na niego zaciekawiona.- To... To cholernie fantastyczne.
Harry się szeroko uśmiechnął.
- Naprawdę?- zapytałam
- Tak!- Harry się zaśmiał- Ja... Ja będę tatą!
Anne i Gemma weszły do pokoju.
- Powiedziała ci!- Gemma krzyknęła i przytuliła brata- Aw, jestem z was taka zadowolona.
- To... o, Boże- Harry powiedział a ja zachichotałam- to fantastycznie.
- Chcesz opowiedzieć chłopcom?
Harry skinął i wyciągnął telefon. Anne z Gemmą wyszły, kiedy Harry wybierał numer do Louis'a. Kliknął zielona słuchawkę i przycisk, żebym ja też mogła słyszeć ich rozmowę.
- Halo?- Eleanor odebrała
- Hej, El jest z tobą Louis?
- Ta, poczekaj, zawołam go.
- Dobra, ale włącz głośnik. Muszę wam coś powiedzieć.
Słyszeliśmy jak Eleanor woła Louis'a.
- Hej kolego. Co tam?
- Cóż wróciłem do domu i...- Harry przerwał, żeby utrzymać ich w napięciu przez co się zaśmiałam.
- Jestem w ciąży!- nie mogłam tego dłużej w sobie trzymać.
- O Boże!- obydwoje zawołali i wywołali u mnie i Harry'ego śmiech.- Gratulacje!
- Mój Harry będzie tatą!- Louis się zaśmiał- cieszę się razem z wami. To fantastyczna wiadomość.
Po krótkiej rozmowie zadzwoniliśmy do reszty chłopców. Oni, Perrie i Danielle zareagowali tak samo. Kiedy juz wszystkich obdzwoniliśmy czułam się coraz bardziej i bardziej podekscytowana całą sprawą z dzieckiem. I z Harry'm u boku, byłam przekonana, że jakoś wszystko przetrwam.
Wiedziałam, że Harry się cieszy, że będzie tatą, nawet jeśli jest jeszcze młody. Będziemy młodymi rodzicami, ale damy radę. Normalnie najpierw z kimś randkujesz, potem ślub i dziecko. My trochę zmieniliśmy kolejność. Najpierw ślub, ranki i dziecko. Dziwnie.
Kiedy Harry rozmawiał z mamą ja zadzwoniłam do Logana.
- Halo?- usłyszałam głos mojego najlepszego przyjaciela
- Hej, Logan muszę ci coś powiedzieć- wyszłam z salonu.
- Co się stało?
Odczekałam chwilę zbierając myśli.
- Jestem w ciąży.
Logan był przez chwilę cicho.
- Niemożliwe!
- Możliwe. Dowiedziałam się wczoraj i dzisiaj powiedziałam Harry'emu.
- To fantastycznie, Kels! Gdybym tam był przytuliłbym cię.
- Dzięki. Myślisz, że jestem na to gotowa?
- W sumie to nikt nie jest zawsze gotowy na dziecko. Ale jeśli ktokolwiek na nie zasługuje to ty i Harry. Poza tym, nie przejmuj się tym teraz. Masz dziewięć miesięcy.
- Nie wspominając o chorych porankach.
- Cieszę się, że nie jestem dziewczyną.
- Spierdalaj. Chciałam tylko, żebyś wiedział. Porozmawiamy później.
- Dobra, pa, Kels.
Zakończyłam połączenie i oparłam się o ścianę. Będę miała dziecko. Naprawdę będę miała dziecko.
Spojrzałam na mój brzuch, który za około dwa miesiące zacznie rosnąć. Z nieznanego mi powodu zaczęłam płakać.
- Kelsey?
Harry szedł w moim kierunku.
- Hej- powiedziałam i wytarłam łzy z policzków.
- Co się stało, kochanie?- wziął moją twarz w swoje ciepłe ręce i starł kciukami resztę łez.
Pokręciłam głową.
- Nic.
Harry przekręcił moją głowę tak, żebym patrzyła mu w oczy.
- Chcesz, żebym w to uwierzył?- uśmiechnął się delikatnie- dawaj, wiesz, że możesz mi powiedzieć wszystko.
Skinęłam głową.
- Po prostu... to niespodzianka, wiesz? Nie płaczę bo to przykre, tylko dlatego, że jestem szczęśliwa.
- Też jestem szczęśliwy. Bardziej niż sobie wyobrażasz. Fakt, że będę tata jest drugą najlepszą rzeczą jaka kiedykolwiek mi się przydarzyła.
- Jaka jest pierwsza?
- Fakt, że jesteś matką moich dzieci.
Nie mogłam nic na to poradzić, ale się zaśmiałam, nie ważne jak bardzo słodkie to było. Schowałam telefon do kieszeni i objęłam go za szyję.
- Co z twoimi fanami? I managementem? Co sobie pomyślą?
- Fani zrozumieją. Jeśli kochają mnie tak bardzo jak mówią, to zrozumieją. A co management może zrobić? Wykopią mnie z zespołu za to, że mam dziecko z własną żoną?
- Nie możesz ze mnie przestać żartować za pytanie, nie?
- Nie, nie mogę. Ale nie masz się o co martwić. wszystko będzie w najlepszym porządku.
Spojrzałam na Harry'ego i go pocałowałam. Przyciągnął mnie bliżej. Oderwałam się na chwilę.
- Trzymam cię za słowo- i znowu go pocałowałam.
_______________
Przepraszam za spóźnienie, ale rozdział jest jeszcze dłuższy niż poprzedni, a ja miałam masę nauki...
Następny w piątek albo sobotę...
Jak Wam się podoba rozdział? Dadzą radę?
Kocham Was <33

sobota, 17 maja 2014

42. Guess Who


Kelsey's POV
Kilka godzin po wylocie Harry'ego siedziałam na plastikowym ogrodowym krześle koło domu z Gemmą. Miałam rozpuszczone włosy, blond fale spływały na moje ramiona. Gemma siedziała razem ze mną, w dresach i starej koszulce. Przynajmniej nie wyglądałam przy niej dziwnie w moim podkoszulku i spodniach do jogi.
- Wiesz- Gemma zaczęła- nigdy nie miałam okazji z tobą o tym wszystkim porozmawiać.
- Co masz na myśli?
- Na przykład, jak sobie z tym wszystkim radzisz. Wiem, że minęło już parę miesięcy i przyzwyczaiłaś się do stylu życia Harry'ego, ale między nami, tak naprawdę, co u ciebie?
Przygryzłam wargę i zdałam sobie sprawę, że Gemma ma rację. Przez parę pierwszych miesięcy było mi naprawdę trudno. Nigdy o tym nie rozmawiałam, nawet z moją szwagierką.
Zachichotałam i spojrzałam na moje kolana, które był przyciągnięte do klatki piersiowej.
- Czasami zapominam, że ja i Harry jesteśmy małżeństwem. Dopóki nie spojrzę na mój palec i nie zdam sobie sprawy, że to coś więcej niż randkowanie.
Gemma spojrzała na obrączkę. Złapałam się na tym, że nią obracałam.
- Nie jesteś jedyną, która o tym zapomina, Kelsey.- Gemma cicho zachichotała- czasami zapominam, że mój malutki braciszek jest żonaty, to znaczy ja mam dwadzieścia dwa lata, a on dziewiętnaście. To trochę smutne- zachichotała.
- Taa- mruknęłam- to wszystko zdarzyło się tak niespodziewanie, wiesz? Moja mama zachorowała na raka, powiedziała mi, że wychodzę za mąż. A kiedy już zmarła czułam się samotna, wiesz? Tracenie kogoś tak bliskiego to naprawdę straszny cios. A twój brat, jako słodki chłopak, pomógł mi poczuć się lepiej.- nie zdałam sobie sprawy z tego, że pod koniec mojego opowiadania zaczęłam się uśmiechać. Gemma, która również się uśmiechnęła ukazując dołeczki wyglądała prawie jak replika Harry'ego.
- Ludzie nie ufają Harry'emu na tyle, ile zasłużył.  To mnie denerwuje. Nie mówię tego, dlatego, że jestem jego siostrą, ale Harry jest naprawdę sympatyczny. Wszyscy zawsze go oceniają po tym co robi razem z chłopakami najlepiej i czym się zajmuje. Ludzie kłamią na jego temat więcej niż powinni, ale on i tak się z tego śmieje. I, jako starsza siostra, nie chce korzystać z internetu, żeby patrzeć na wszystkie bzdury, które ludzie o nim piszą.
Skinęłam głową, zgadzając się z tym co powiedziała Gemma.
- Wiem, co masz na myśli. Po śmierci mojej mamy Harry pomógł mi wrócić do siebie.
Gemma się uśmiechnęła.
- Jeśli Harry miałby ożenić się z kimkolwiek, cieszę się, że to jesteś ty.
Zarumieniłam się i wymamrotałam podziękowanie. Później rozmawiałyśmy o innych rzeczach. Gemma opowiedziała o kończeniu uniwersytetu i o tym co u niej i jej chłopaka, Liam'a Crowe. Rozmawialiśmy tak, dopóki Anne nie zawołała nas na obiad.

Kolacja, na szczęście, przebiegała zupełnie normalnie, czyli tak, jakby był na niej Harry. We czwórkę rozmawialiśmy i śmieliśmy się podczas jedzenia. Zdałam sobie sprawę, że nie muszę być z Harry'm, żeby dogadywać się z jego rodziną.
Po kolacji poszłam do starego pokoju Harry'ego. Położyłam się i rozejrzałam po starych plakatach samochodów, zespołów i, oczywiście, dziewczyn. Podczas gdy o nim myślałam zadzwonił mój telefon. Uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam, że to Harry.
- Hej
- Hej, kochanie. Co tam?
- Właśnie skończyliśmy jeść obiad. A u ciebie?
- Też skończyłem jeść. Dziwnie jest być bez ciebie w domu.
Zaśmiałam się i rozejrzałam jeszcze raz po pokoju.
- Dziwne jest to, że jestem w pokoju w którym dorastałeś bez ciebie. Byłeś takim chłopcem...
Harry się zaśmiał.
- Już nim nie jestem?
- Jesteś w boys bandzie...
- Zmienię to...- zaśmiałam się.
Rozmawialiśmy przez całą noc, dopóki obydwoje nie usnęliśmy przy telefonach. Wtedy połączenie samo się zakończyło.

*~*~*~*
Otworzyłam oczy następnego ranka. W gardle poczułam coś kwaśnego. Zasłoniłam usta ręką i pobiegłam do łazienki. Otworzyłam drzwi i klęknęłam przed toaletą. Zwróciłam coś, co wyglądało jak wczorajsza kolacja.
Jęknęłam. Bolało mnie gardło. Spuściłam wodę w toalecie i umyłam twarz i zęby. Co się stało? Czemu zwymiotowałam? Nie mogłam wymyślić co takiego mogłam zjeść, że zwymiotowałam.
Wyszłam z łazienki. Zamknęłam oczy i położyłam rękę na głowie. Byłam oszołomiona i bardzo zmęczona. Może przez to jak się obudziłam.
- Kelsey, jesteś?- usłyszałam głos Gemmy zza drzwi.
Podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Gemma miała na sobie piżamę.
- Hej- powiedziałam sennie.
- Wszystko w porządku? Słyszałam jak wymiotujesz...
- Taa, sorry- poczułam się źle, przez to, że ją obudziłam.- Nie wiem co się stało... Jakoś tak wyszło...
- Boli cię brzuch? Głowa?
- Tak. I czuję się trochę oszołomiona...
Gemma przez chwilę myślała.
- Ubierz się kochanie. Idziemy do apteki.
- Po co?
- Zaufaj mi. Idź się ubrać.
Westchnęłam. Gemma wróciła do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i założyłam na siebie granatowe spodnie i prostą, ciemnozieloną bluzkę i bluzę Florida University. Przeczesałam trochę włosy, wzięłam telefon i wyszłam z pokoju.
- Gotowa?
- Taa.
Zeszłyśmy po schodach i spotkałyśmy Robina w kuchni.
- Gdzie idziecie?
- Po coś do sklepu. Zaraz będziemy z powrotem.
Poszłyśmy do samochodu Anne. Gemma go odpaliła i wyjechałyśmy na ulicę.
- Po co jedziemy do apteki?
- Sądząc po objawach- powiedziała zatrzymując się na parkingu apteki- chyba wiem, co ci jest. Ale trzeba kupić coś, żeby się upewnić.
Wyszła z samochodu, więc nie mogłam zapytać o nic więcej. Odpięłam pas i poszłam za nią do drzwi.
- Zaraz wrócę- powiedziała, kiedy już weszłyśmy.
Skinęłam głową i rozejrzałam się. Dookoła mnie były leki, szampony, odżywki i inne przedmioty leżące na półkach.
Wiedziałam, że nie wyglądałam najlepiej. Wiedziałam to odkąd wstałam i zwymiotowałam. Ale w tamtym momencie jakoś nie dbałam o wygląd.
- Chodźmy, Kels- powiedziała Gemma.
Odwróciłam się i zobaczyłam białą reklamówkę z nazwą sklepu. Skinęłam głową i poszłyśmy do samochodu. Kiedy już siedziałyśmy Gemma podała mi torbę. Zajrzałam do środka i moje oczy się rozszerzyły.
- Test ciążowy?!
- Mhm.
Spojrzałam jeszcze raz na pudełko.
- Ja, czemu chociaż? Ja nie, ja nie jestem w ciąży...
- Skąd możesz wiedzieć? Kelsey, rano zwymiotowałaś. Powiedziałaś, że boli cie głowa i jesteś trochę oszołomiona. To są oznaki ciąży.
Starałam się uspokoić. Ściskałam pudełko tak mocno, że prawie je zgniotłam. Ostatni raz, kiedy spałam z Harry'm był tydzień temu. A teraz, moje oczy się rozszerzyły, kiedy trochę policzyłam.
- Gemma?
- Tak?
- Mój okres spóźnia się o tydzień.
Podjechałyśmy przed dom.
- Chodź.
Weszłam za nią do domu i wbiegłam po schodach na górę. Weszłyśmy do pokoju Harry'ego. Otworzyłam pudełko, a Gemma skinęła w stronę łazienki. Weszłam do niej i zamknęłam za sobą drzwi. Wyjęłam test i zrobiłam to, co trzeba było. Przeczytałam na pudełku, że na rezultat trzeba czekać od pięciu do siedmiu minut.
Wyszłam z łazienki i zobaczyłam Gemmę siedzącą na łóżku.
- To zajmie około pięciu minut- słychać było, że jestem zdenerwowana.
Gemma skinęła.
- Nie ma powodów do nerwów, Kelsey.
- Żartujesz?- zapytałam śmiejąc się nerwowo- mam tylko dziewiętnaście lat, Gemma. Nie mogę być w ciąży. I Harry, o Boże. Co on sobie pomyśli? Będzie zły.
- Zły?- Gemma zachichotała- oh, kochana, nie. Harry będzie czuł wszystko tylko nie złość.
- Ale jego kariera...-
- Nie kontroluje jego życia.- Gemma mi przerwała- jesteście małżeństwem. I, jeśli dwoje ludzi się kochają, nawet jeśli jest to zaaranżowane małżeństwo to mają dzieci. Jeśli jesteś w ciąży to nie jest problem. I mama będzie zadowolona.
- To tak nie działa, Gemma. Wróci na trasę za dwa albo trzy miesiące. I jak dam sobie radę? To nie jest czas, w którym chciałabym być w ciąży.
- Jest w porządku, Kelsey. Nie myśl, że Harry będzie zły. I nie myśl o reakcji fanów, bo wiem co siedzi ci w głowie. I na koniec to jest życie twoje i Harry'ego. Liczy się to jak wy się czujecie. Ja jestem bardzo zadowolona z faktu, że będę ciocią.
Uśmiechnęłam się i spojrzałam na zegarek.
- Minęło pięć minut.
Gemma skinęła.
- Chcesz zobaczyć, czy ja mam to zrobić?
- Zrobisz to?
Gemma skinęła i się uśmiechnęła. Cierpliwie czekałam, aż Gemma wyjdzie z łazienki.
- I? Co wyszło?- zapytałam, kiedy już to zrobiła.
Gemma przygryzła wargę i się uśmiechnęła.
- Zgadnij kto będzie mamą...

______________
Hej, sorry, że tak późno, ale byłam na zielonej szkole a ten rozdział jest chyba najdłuższym, jaki tłumaczyłam.
Następny w czwartek.
Co myślicie o tym rozdziale? Zadowolone z dziecka? ;)
Kocham Was :*

wtorek, 6 maja 2014

41. Brothers and Sisters

Kelsey's POV

- Gdzie ona jest? Gdzie ona jest? Gdzie jest?- Harry pytał patrząc przez okno.
- Uspokój się- zaśmiałam się- niedługo będzie.
Obydwoje czekaliśmy na przyjazd Gemmy. Anne i Robin pojechali ją odebrać z lotniska, kiedy ja z Harry'm wracaliśmy do domu z bungalowu. Harry był bardzo podekscytowany faktem, że znowu zobaczy swoją siostrę. I nie dziwię mu się, w sumie to nie widział jej od kiedy ona i jego mama odwiedzili nas w Londynie.
Harry jęknął i spojrzał na zegarek, właśnie kiedy samochód wjeżdżał na podjazd.
- Patrz, są- skinęłam głową w stronę okna.
Zaśmiałam się, kiedy Harry szybko pobiegł do drzwi i otworzył je powodując przeciąg. Podeszłam do drzwi. Oparłam się o framugę i oglądałam, jak Harry niecierpliwie czeka, aż drzwi od samochodu się otworzą.
Powstrzymując się od powiedzenia do siebie "aw" patrzyłam, jak Harry przytula swoją siostrę, a ta głośno się śmieję. Anne i Robin wzięli jej rzeczy i wnieśli je do domu.
Kiedy Gemma mnie zobaczyła jej oczy się rozjaśniły. Mocno mnie przytuliła.
- Fantastycznie znowu cię widzieć! Jezu, nie widziałyśmy się od kilku miesięcy. To za długo.
- Zgadzam się- zaśmiałam się i weszłyśmy do domu.
Kiedy Robin już odłożył wszystkie rzeczy Gemmy poszliśmy do salonu. Anne wstawiała wodę na herbatę dla Gemmy, gdy ta poszła szybko do toalety. Kiedy Harry poszedł do kuchni mój telefon zadzwonił.
- Hej Logan- uśmiechnęłam się- co tam?
- Kelsey, cześć. W sumie to nic. Nudziło mi się, więc pomyślałem, że zadzwonię. Co u ciebie?
- Dobrze. Jestem w Holmes Chapel z Harry'm, odwiedzamy jego rodzinę.
- Oh. Chciałbym ci coś powiedzieć- Logan nagle powiedział. Uniosłam brwi.
- Tak?
- To znaczy, no wiesz, chyba mam dziewczynę.
Moje oczy się rozszerzyły.
- O Boże, naprawdę? Kto to? Jak ma na imię? Znam ją?
Logan się zaśmiał i powiedział, żebym się uspokoiła.
- Znasz ją. Pamiętasz Rachel Forest z trzeciej klasy? Wyprowadziła się ze stanów w chyba siódmej klasie?
Przeszukiwałam mój mózg, a gdy dzwonki w mojej głowie zadzwoniły prawie powiedziałam "oh".
- Tak, pamiętam ją. Byliście już na randce?
- Taa, przeprowadziła się tutaj tydzień temu. Byliśmy na trzech randkach zanim zapytałem się jej, czy zostanie moją dziewczyną. I powiedziała tak.
Zachichotałam.
- Cóż, cieszę się z twojego szczęścia, przyjacielu.- Chciałam coś dodać, ale drzwi od łazienki się otworzyły i wyszła z nich Gemma.
- Hej, Kels, z kim rozmawiasz?
- Z moim przyjacielem, Loganem.
- Który już musi iść- wtrącił Logan, słuchając naszej rozmowy- zadzwonię później, Kels.
- Do usłyszenia później, Logan.

*~*~*~*

Nasz pobyt w Cheshire* się wydłużył, ale ani ja, ani Harry nie chcieliśmy wyjeżdżać. Miasto było tak przytulne, że niechętnie je opuszczaliśmy. I, żeby wszystkich zadowolić, zdecydowaliśmy się zostać na dłużej, co wywołało u Anne wiwat. Według mnie, było to słodkie.
Kiedy wyszłam z łazienki, świeżo wykąpana i ubrana w czarne spodnie od jogi i duży sweter spojrzałam na Harry'ego, który odłożył swojego iPhone'a na łóżko i jęknął.
- Co się stało?
- Zapomniałem, że Paul zarezerwował dla mnie wywiad kilka miesięcy temu- westchnął- jest jutro. I jeśli zamierzam się na niego wybrać, muszę wrócić do Londynu.
- Czekaj, czemu akurat ty, a nie reszta chłopców?
- Management postanowił nam zrobić osobne wywiady, bo jesteśmy praktycznie na całym świecie. Niall jest w Irlandii, Zayn gdzieś w Ameryce z Perrie, Louis i Eleanor w Hiszpanii, a Liam pewnie gdzieś w Wolverhampton. Wszyscy idziemy na różne wywiady, żeby ludzie dowiedzieli się o naszym trzecim albumie oficjalnie.
- Więc, wyjeżdżamy?- Harry pokręcił głową.
- Nie, ja wyjeżdżam. To tylko dwa dni. Będę z powrotem pojutrze wieczorem.
Moje oczy się rozszerzyły.
- Ej, poczekaj, chcesz, żebym została sama z twoją rodziną?
Harry zachichotał i pocałował mnie w czoło.
- Wszystko będzie w porządku, Kelsey. Moja rodzina cie kocha. I będziesz miała Gemmę po swojej stronie.
- Tak, ale-
- Nie ma ale- Harry mi przerwał- szybko będę z powrotem.
Harry zachichotał widząc moją minę. Mocno mnie pocałował.
- Szybko wrócę. Kocham cię.
Westchnęłam i pocałowałam go ostatni raz.
- Też cie kocham.


Harry włożył swój płaszcz i szeroko się uśmiechnął. Pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą w pokoju z jego dzieciństwa. Wygląda na to, że będę Stylesowo-pokręcona przez kolejne dwa dni bez Harry'ego.




* hrabstwo, w którym jest Holmes Chapel
_______________________
Sorry, że tak późno i przepraszam za błędy (sprawdziłam, ale nie jestem pewna, czy wszystko wyłapałam...)
Następny w sobotę.
Co myślicie o tym rozdziale? 
Kocham Was <333

niedziela, 27 kwietnia 2014

40. Bungalow Nights

Kelsey's POV

- On był absolutnie kochany- Barbara się uśmiechnęła, kiedy zajęłam miejsce w koncie w piekarni- jeden z najlepszych pracowników, jakich kiedykolwiek miałam.
Uśmiechnęłam się i obydwie spojrzałyśmy na stojącego przy ladzie, śmiejącego się razem ze starszą kobietą. Harry kiedyś pracował w tej piekarni i wszystkie kobiety, które wciąż tutaj pracują są bardzo zadowolone, że mogą go znowu zobaczyć. Ja poznałam Barbarę, która lubiła szczypać Harry'ego, kiedy jeszcze tu pracował.
Byliśmy w Holmes Chapel już dwa dni. Razem z Harry'm, Anne i Robinem zrobiliśmy sobie noc filmową i wyszliśmy razem na obiad, ale to nie to samo co z Gemmą. Zauważyłam jaki szczęśliwy tutaj jest. Wszystkie kobiety go kochały- a czemu miałyby nie kochać? To takie słodkie widzieć, jak Harry wchodzi do piekarni i wszyscy są szczęśliwi.
- Był bardzo zadowolony z przyjścia tutaj i widzę, że razem z paniami ma się bardzo dobrze.- Zaśmiałam się razem z Barbarą.
- On jest kochany- powiedziała i prawie skończyła jeść sernik, który, tak jak ja, sobie kupiła.
Harry i ja zostaliśmy do zamknięcia piekarni.
- Wszyscy są tacy słodcy- powiedziałam z uśmiechem, kiedy już usiedliśmy w aucie.
Harry uśmiechnął się i wyjechał na ulicę.
- Wiem, dlatego z nimi pracowałem. Wszystkie są wspaniałe.
- Tęsknisz za pracą tutaj? Barbara powiedziała, że zawsze mieliście dużo zabawy.
- Mieliśmy, ale to się skończyło. Poza tym, dobrze im to zrobiło, że odszedłem. Byłem okropnym piekarzem.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową. Jechaliśmy ulicą, przy której stał dom Harry'ego. Ale Harry ominął zjazd do domu.
- Um, Harry, ominąłeś dom- powiedziałam marszcząc brwi.
- Wiem- uśmiechnął się- zatrzymamy się w bungalowie Robina. Pozwolił nam zostać tam kilka dni.
- Ale nasze rzeczy?
- Wszystkie w bagażniku. Włożyłem je, kiedy zawiozłem ciebie i mamę na lunch.
Pokręciłam głową i zachichotałam. Wszystko dokładnie obmyślił.

*~*~*~*

- Ten pieczony kurczak jest zabójczy- pochwaliłam Harry'ego- nie wiedziałam, że tak dobrze gotujesz.
Harry uśmiechnął się dumnie i napił Sprite'a.
- Mogę być okropnym piekarzem, ale potrafię gotować.
Zachichotałam.
- Tak długo jak zostaniesz w domu będziesz jedynym, który gotuje.
Kiedy skończyliśmy jeść razem pozmywaliśmy naczynia, co chwilę zderzając się biodrami. Kłamałabym, gdybym powiedziała, że nie spędziłam miło czasu. Tak naprawdę, uwielbiam każdą minutę spędzoną z Harry'm. Tym lepiej, że ma kilka miesięcy wolnych.
Kiedy zmyłam ostatni talerz weszłam do salonu i znalazłam Harry'ego z dwoma otwartymi butelkami w rękach.
- Patrz do znalazłem.- podał mi jedną butelkę.
Zaśmiałam się i wzięłam łyka.
- Czemu brytyjskie piwo smakuje lepiej niż amerykańskie?
Harry zmarszczył brwi.
- Myślałem, że smakują tak samo?
Pokręciłam głową.
- Nope. Wydaje mi się, że brytyjskie jest mocniejsze.
- Może jest.
Położyliśmy się koło siebie na kanapie i wsłuchując się w dźwięk ognia w kominku piliśmy piwo. Na zewnątrz było ciemno i zimno. Przypomniałam sobie, jak ponura potrafi być Angielska pogoda. Ale w środku bungalow'u było ciepło i przyjemnie.
Byłam już prawie w połowie butelki, kiedy Harry kończył już swoją. Kiedy skończyłam pić wstałam, bo chciałam wyrzucić butelkę, ale Harry złapał mnie za biodro.
- Nie, nie wychodź- prosił, wywołując u mnie śmiech.
- Muszę to wyrzucić- powiedziałam, a on wstał. Westchnęłam, kiedy zobaczyłam, jaki jest wysoki.
- Czemu jesteś taki wysoki?
- A czemu ty taka mała?- uniósł brew.
- Nie-
Przerwał mi całując mnie. Harry cały czas pogłębiał pocałunek, obracając głowę, żeby mieć lepszy dostęp. Butelka wyślizgnęła mi się z rąk i spadła na pokrytą dywanem podłogę.
Wplotłam ręce w jego włosy delikatnie za nie ciągnąć. Harry jęknął, a ja zachichotałam. Poczułam, jak gdzieś mnie ciągnie i nagle poczułam za sobą ścianę. Ręce Harry'ego jeździły po moim ciele wywołując iskry.
Jego ręce zjechały na moje uda i z westchnieniem oplotłam nogi wokół jego talii. Harry mnie trzymał i delikatnie, namiętnie całował. Zaczął gdzieś ze mną iść.
Szedł i szedł i szedł. Wiedziałam, że bardzo dobrze wie, co gdzie jest w tym bungalowie. Nagle usłyszałam, jak drzwi się otwierają. Harry przygryzł moją wargę i mnie położył. Pod plecami czułam miękki materac. Położyłam ręce na szyi Harry'ego, a on swoje włożył pod moją bluzkę.
Jego ręka przejechała po moim biodrze przyciągając mnie bliżej siebie. Ja ciągnęłam go w dół. Moje nogi wciąż były wokół bioder Harry'ego, kiedy zostawiał małe pocałunki wzdłuż mojej szczęki. Nagle pocałował moje czułe miejsce- tuż pod uchem.
Kilka sekund później przyciągnęłam go do siebie do kolejnego pocałunku. Złapałam za brzeg jego T-shirtu i na chwilę oderwałam się od Harry'ego, żeby móc go zdjąć. Nie miałam czasu na wpatrywanie się w jego tors, bo szybko przyciągnął mnie do pocałunku.
To jest to, co kocham. Nie sam Harry, ale to, że mogę go do siebie przyciągnąć do pełnego miłości pocałunku. I tak spędziliśmy tą noc. Całowanie, dotykanie i rzucanie ubrań na podłogę.
_____________
Mmmm, fajna noc...
Co o tym myślicie? Ożywcie się trochę... Podzielcie się swoim zdaniem XD
Następny we wtorek za tydzień. Przepraszam, że tak późno, ale znowu wyjeżdżam...

piątek, 25 kwietnia 2014

39. Home Is Where Your Mum Gives You Beer

Harry's POV

- Tak bardzo za tym tęskniłem- mruknąłem podczas naszego przynajmniej piętnastego pocałunku dzisiaj. Zaśmiała się, ale nie przestała mnie całować.
Trasa skończyła się dzień wcześniej, razem z chłopcami (oprócz Niall'a, który poleciał do Irlandii) wróciliśmy do Londynu nocnym samolotem, a potem nasze drogi się rozeszły. Ja oczywiście od razu pojechałem do Kelsey. A najlepsza część? Następna część trasy zaczyna się za kilka miesięcy.
Nawet się nie rozpakowałem, ale tak szczerze, to była to ostatnia rzecz, o jakiej myślałem. Przez ostatnie kilka tygodni mogłem tylko pisać albo dzwonić do Kelsey. Ale Skype nie był dobrą opcją, kiedy ciągle się przemieszczaliśmy i byliśmy zajęci. A ponieważ miałem teraz przy sobie Kelsey i mogłem ją w każdej chwili pocałować to nie miałem czasu na rozpakowywanie się.
- Więc to zrób.- Kelsey się uśmiechnęła.
Przyciągnąłem ją do siebie i położyłem jedną rękę na jej plecach, a drugą na szyi. Za każdym razem kiedy ją dotykam moje serce bije coraz szybciej. Tęskniłem za nią bardziej niż myślałem, że będę przez te ostatnie tygodnie. Dlatego tak się cieszyłem, że znowu byliśmy razem.
- A tak w ogóle czy przypadkiem nie miałeś pojechać do domu swoich rodziców?- Kelsey zapytała, kiedy już się od siebie oderwaliśmy.
- Może- powiedziałem, a Kelsey delikatnie walnęła mnie w głowę.
- Musisz pojechać. Masz dużo wolnego. I kropka.
Zachichotałem.
- Dobra, ale ty pojedziesz ze mną.
- Cokolwiek powiesz- Kelsey wstała, ale ja ją zatrzymałem- puść mnie.- Zaśmiała się- muszę zrobić obiad.
Jęknąłem.
- Nie możemy wyjść?- w ten sposób nie musisz nic gotować, a ja mogę cie pocałować.
Kelsey się zaśmiała, a ja nie mogłem powstrzymać uśmiechu.
- Dobra, ale nic fantazyjnego.
Przewróciłem oczami.
- Cokolwiek chcesz, kochanie.

*~*~*~*

Kelsey's POV

Weszłam do domu  i weszłam po schodach na górę. Przeszłam przez korytarz, w którym znajdowały się sypialnie. Otworzyłam drzwi do ciemnego pokoju.
Położyłam moją torebkę na podłodze i odsłoniłam okna. Spojrzałam na łóżko, w którym Harry leżał na brzuchu. Pokręciłam głową i ściągnęłam z Harry'ego kołdrę. Była 12:13. Znowu pokręciłam głową.
- Obudź się, Harry- potrząsnęłam nim. Wiedziałam, że potrzebuje trochę czasu na dobudzenie się. Ponieważ się nawet nie ruszył musiałam zastosować bardziej ekstremalne środki.
Wdrapałam się na łóżko i usiadłam na plecach Harry'ego. Zaczęłam go delikatnie uderzać.
- Wstawaj- zaśmiałam się- albo będziesz siedział do późna w nocy.
- Wstaję, wstaję- nagle odpowiedział. Przekręcił się na plecy, a ja przez to usiadłam koło niego na łóżku. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Czemu nie możesz zawsze się tak ubierać?
Spojrzałam na siebie. Miałam na sobie spodnie od jogi i czarny, sportowy biustonosz, a na nim różowo-czarną niezapiętą bluzę.
- Byłam na siłowni, debilu- zaśmiałam się- przespałeś całe moje wyjście.
- Powinnaś mnie obudzić- Harry przejechał ręką po włosach- poszedłbym z tobą.
- Oh, dobra- wstałam z łóżka- idę pod prysznic.
- Mogę dołączyć?
- A jak myślisz?
-...Tak?- Harry spojrzał na mnie z nadzieją w oczach.
- Nie- uśmiechnęłam się słodko i weszłam do łazienki.

*~*~*~*

Jazda do Holmes Chapel zajęła nam jakieś trzy godziny, więc dotarliśmy do domu Harry'ego jak się już ściemniało. Kiedy dojeżdżaliśmy Anne czekała na nas w drzwiach.
Kiedy Harry ją zobaczył zachichotał.
- Cześć, mamo.
Wysiedliśmy z samochodu, a Anne do nas podeszła.
- Nareszcie tu dotarliście- Anne mnie przytuliła, a Harry poszedł wyjąć nasze bagaże.
- Oczywiście- zaśmiałam się- Jak się masz?
- Wspaniale- uśmiechnęła się, a Harry podszedł do nas z walizkami.- Jak się ma mój synek?- Harry przytulił Anne, słodko wyglądali.
- Dobrze, mamo
- Wejdźcie, na dworze jest trochę zimno.
Mieliśmy tutaj spędzić tydzień albo więcej- może nawet dwa, jeśli Gemma przyjedzie w ten weekend. Weszliśmy do ciepłego domu, zapach świeżo zaparzonej kawy unosił się w powietrzu. Uśmiechnęłam się. Uwielbiałam kawę.
- Harry, połóż wasze rzeczy w twoim starym pokoju- chodź Kelsey, zrobiłam kawę. Harry powiedział mi jak bardzo ją lubisz.
Skinęłam głową i poszłam za Anne do kuchni. Anne nalała mi kawy do kubka.
- Dzięki- uśmiechnęłam się- Więc, gdzie jest Robin?
- Odwiedza mamę- Anne się uśmiechnęła- powinien być za jakieś pół godziny.
Skinęłam popijając kawę.
- Jest coś dla mnie do picia?- zapytał Harry, który dopiero wszedł do kuchni.
Zachichotałam. Anne podeszła do lodówki. Wyjęła z niej butelkę piwa i podała ją Harry'emu.
- Proszę bardzo, kochanie.
Harry pocałował Anne w policzek i wziął od niej butelkę.
- Kocham cię- powiedział jeszcze do Anne i otworzył butelkę otwieraczem.
Harry poszedł do salonu, zostawiając mnie z Anne w kuchni. Siedziałyśmy po dwóch stronach wysepki kuchennej stojącej po środku kuchni. Kawa była przepyszna.
- Co tam u ciebie i Harry'ego?- zapytała Anne unosząc brew
Uśmiechnęłam się i skinęłam głową.
- Bardzo dobrze- odpowiedziałam szczerze- kilka dni temu wrócił z trasy, jak pewnie wiesz, i spędzamy razem świetnie czas.
- Widziałam wasze zdjęcia w Internecie, obydwoje wyglądacie na szczęśliwych razem.
Zarumieniłam się.
- Harry jest fantastyczny- powiedziałam cicho.
- Powiedział mi, że cie kocha- Anne nagle powiedziała, a ja zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona.
- Ta, on... on powiedział mi to jakiś miesiąc temu.
Anne się uśmiechnęła i otworzyła usta.
- Co we dwie tam robicie? Chodźcie tutaj- Harry zawołał, a Anne zamknęła usta.
Mama Harry'ego przewróciła oczami.
- Chodźmy. Jego wysokość czeka- zachichotała.
Ze śmiechem poszłam za nią do salonu, gdzie spędziliśmy kilka godzin na oglądaniu telewizji.
____________
Następny w niedziele.
Jak Wam się podoba?? ;)

czwartek, 24 kwietnia 2014

38. Always There

Harry's POV

Powoli otworzyłem oczy i kilka razy nimi zamrugałem. Światło słoneczne przebijające się przez zasłony uderzyło mnie w twarz. Zignorowałem je i spojrzałem na dziewczynę z blond włosami leżącą w moich ramionach. Uśmiechnąłem się, kiedy zobaczyłem w jaki sposób Kelsey leżała.
Jej nagie plecy były przyciśnięte do mojej klatki piersiowej. Moje ręce leżały na jej biodrach. Nasze nagie ciała przykrywała kołdra i koc, a nasze nogi były ze sobą splecione. Uśmiechnąłem się, kiedy przypomniałem sobie wczorajszą noc. Kelsey była niemożliwie perfekcyjna., byłem tego pewien.
Odwróciłem głowę i spojrzałem na zegarek. Dziesiąta Piętnaście. Westchnąłem. Za mniej niż dwie godziny Kelsey musiała polecieć z powrotem do Londynu.
Ostrożnie wyplątałem nasze nogi i przykryłem Kelsey kołdrą. Wstałem z łóżka i założyłem buty. Spojrzałem jeszcze raz na Kelsey. Ucałowałem ją w czoło, uśmiechnąłem się i poszedłem do łazienki.
Umyłem twarz i przeczesałem ręką włosy. Umyłem zęby i wyszedłem z łazienki. Kelsey zakładała właśnie swoje szorty do spania i tank top. Związała włosy w kucyka.
- Dzień dobry, kochanie.
Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- Dzień dobry- ziewnęła.- Zaraz wracam.
Skinąłem głową, a ona poszła do łazienki i zamknęła za sobą drzwi. Wróciła po kilku minutach. Posłała mi uśmiech.
- Jesteś już spakowana?- zapytałem.
Kelsey westchnęła. Przytuliłem ją.
- Taa. Mam lot o dwunastej dwadzieścia.
Westchnąłem.
- Chcesz zjeść ze mną i z chłopakami śniadanie?
- Oczywiście- Kelsey się uśmiechnęła.
Kiedy już byliśmy ubrani spotkaliśmy się z chłopcami w restauracji w hotelu. Zamówiłem bajgla z topionym serem, sok pomarańczowy i jajecznice. Usiedliśmy przy okrągłym stole, ja między Kelsey i Liam'em.
Kiedy skończyliśmy jeść Kelsey i ja wróciliśmy do naszego pokoju. Była już prawie jedenasta. Wszystkie rzeczy Kelsey były już spakowane do walizki i leżały na jednym ze stolików przy łóżku.
- Więc, co chcesz porobić zanim wyjedziesz?- zapytałem, kiedy siadała na krześle przy biurku.
- Musimy coś robić?- zapytała ze śmiechem- nie możemy po prostu, no nie wiem, zrelaksować się?
- Jak chcesz. Pytałem tylko dlatego, że może chciałaś gdzieś wyjść.
Kelsey pokręciła głową. Usiadłem na skraju łóżka. Kelsey się do mnie uśmiechnęła.
- Czuję się tutaj wspaniale- powiedziała i pocałowała mnie.
Nie mogłem nic poradzić, ale się uśmiechnąłem.
- Więc, co zamierzasz robić jak wrócisz do Londynu?- złapałem ją za ręce- myślę, że będzie ci beze mnie nudno.
Kelsey się zaśmiała.
- Cóż, pójdę do pracy i będę odliczać dni do twojego przyjazdu.
- Naprawdę tego nienawidzę- westchnąłem, kiedy bawiła się moimi lokami. Położyłem ręce na jej biodrach- zawsze któreś z nas musi w końcu wyjechać.
- Wiem.
- Czemu nie możesz po prostu zostać?- Kelsey się zaśmiała
- Nie zamierzam jechać z tobą na całą trasę, Harry- Kelsey zachichotała- mam pracę.
- Zwolnij się
- Nie myśl pochopnie.
- Sorry.
Kelsey zaśmiała się i wzięła moją twarz w swoje dłonie.
- Nie bądź taki obrażalski- jej niebieskie oczy spotkały moje, zielone- zostało tylko parę tygodni do końca trasy i wtedy wrócisz do domu.
- To wieczność- Kelsey poszła do łazienki, drzwi były szeroko otwarte, więc widziałem jak podchodzi do umywalki.
Podszedłem do stolika nocnego i wziąłem z niego mój telefon.
- Poradzisz sobie z tym.- Kelsey zachichotała i wytarł swoje mokre ręce- szybko minie.
Podeszła do mnie, a kiedy była już wystarczająco blisko przyciągnąłem ją do siebie. Nasze usta się spotkały. Kelsey uśmiechnęła się i pocałowała mnie.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy przystawiłem moje czoło do jej i uśmiechnąłem się słodko.
- Jak my bez tego wytrzymamy przez kilka tygodni?
Słodki chichot opuścił usta Kelsey.
- Jak my bez tego przetrwamy?
Pocałowałem ją jeszcze raz.
- Nie wiem jak ty, ale ja nie będę w stanie wytrzymać.

*~*~*~*
Kelsey's POV

W Londynie padało kiedy wróciłam- czemu nie jestem zaskoczona? Złapałam taksówkę, która zawiozła mnie do domu. Ale zanim tak się stało jeszcze kilka dziewczyn na lotnisku poprosiło mnie o zdjęcie.
Pierwsze piętnaście czy dwadzieścia minut spędziłam na rozpakowywaniu się, a później zjadłam lunch. Nawet jeśli w Londynie była noc, ja wciąż żyłam południowoamerykańskim czasem. Więc zamiast pójść do łóżka jak każda normalna osoba w Londynie ja zabrałam się za oglądanie telewizji i jedzenie chipsów. Podczas oglądania weszłam na Twittera.
@Kelsey_Ross: Super opóźnienieeee. Oglądanie TV & jedzenie chipsów o 12:30 #thisisthelife*
@Harry_Styles: @Kelsey_Ross Widzisz, teraz jesteś w Londynie i masz opóźnienie. Powinnaś zostać.
@Kelsey_Ross: @Harry_Styles Nie, jest mi tu dobrze. Przez Ciebie jestem chora.
@Harry_Styles: @Kelsey_Ross Oh, widać
@Kelsey_Ross: @Harry_Styles :D :D :D

* w tłumaczeniu: "tojestżycie", po angielsku jakoś lepiej brzmi, dlatego tak zostawiłam.
_________________
Następny jutro.
Ale słodziaki, nie?
Komentujcie! 





37. Abomination Sandwich

Kelsey's POV

Następnego dnia po południu miałam lot do Londynu. Byliśmy w Dallas. W Texasie było teraz naprawdę gorąco. No, w sumie, był środek lata, więc to naturalne, że było baaardzo gorąco.
Wyszłam spod prysznica i owinęłam wokół siebie ręcznik. Woda z moich mokrych włosów spływała na podłogę. Stanęłam na przeciwko lustra. Kiedy zobaczyłam moje odbicie westchnęłam.
Dotknęłam skóry na mojej twarzy. Była zbyt blada, moje niebieskie oczy i czoło zbyt duże, a moje rzęsy za krótkie. Im dłużej tam stałam tym więcej nowych wad sobie znajdywałam. Czasami przyłapywałam się na tym, że to robię- wpatrywałam się w moje odbicie i z minuty na minute nienawidziłam siebie coraz bardziej.
Drzwi od łazienki były troszkę uchylone, na wypadek gdyby Harry chciał skorzystać z toalety i nie musiał czekać, aż wyjdę. Ale kiedy  wpatrywałam się w moje odbicie w lutrze drzwi się otworzyły i zajrzał przez nie Harry.
- Kelsey- uniósł brew- wszystko w porządku?
Spojrzałam na niego przez lustro. Czekał na odpowiedź.
- T-tak- wyjąkałam. Dobrze, że miałam na sobie ręcznik.- wszystko w porządku.
Harry się wyprostował.
- To czemu tak mi się nie wydaje?- wszedł do łazienki- dawaj, powiedz mi co jest nie tak, kochanie.
Wzięłam moje ubrania wiszące na wieszaku dla ręczników.
- Nic. Chcę się przebrać, musisz wyjść.
Harry chwilę się we mnie wpatrywał, a potem, zamiast wyjść z łazienki wszedł jeszcze głębiej i stanął na przeciwko mnie. Jego zielone oczy uważnie się we mnie wpatrywały. Wziął moją twarz w dłonie. Czułam zimno z metalowych pierścionków na jego palcach.
- Myślisz, że w to uwierzę?- Harry uśmiechną się i oparł swoje czoło o moje- powiedz mi, Kelsey.
Wzruszyłam ramionami.
- Oh, wiesz- westchnęłam- po prostu patrzę w lustro i nie podoba mi się to, jak wyglądam.
Oczy Harry'ego przyciemniały na moje słowa.
- Przestań.- powiedział powoli- nie myśl tak, proszę. Jesteś niewiarygodnie perfekcyjna, Kelsey.
Byłam zdziwiona tym, jak poważnie to mówi, nie myślałam, że weźmie to co powiedziałam na poważnie.
- Harry ja-
- Rozumiem, Kelsey- przerwał mi- nie chcę, żebyś się sobie nie podobała, kiedy ja kocham każdą twoją część.
Przygryzłam wargę. Czułam się przez jego słowa przytłoczona. Harry, pomimo tego, co mówiły o nim media, był kochany. Dbał o wszystkich dookoła i to było coś, co w nim uwielbiałam.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go.
- Dzięki- szepnęłam, czując się znacznie lepiej.- Kocham cię.
Harry położył rękę na moim biodrze w ręczniku.
- Też cię kocham.- uśmiechnął się.
- Teraz- powiedziałam zabierając jego ręce z mojego biodra- wyjdź, bo muszę się przebrać.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Albo mogę tu zostać i popatrzeć.
- Brzmi kusząco, ale chyba jednak nie.- zamknęłam mu drzwi przed twarzą.
Założyłam szorty.
- Jak Simon Cowell- krzyknął Harry za zamkniętych drzwi.
- Próbowałam- założyłam mój tank top.
Założyłam jeszcze niebieską, pledową koszulę i nie zapięłam od niej guzików. Wyszłam z łazienki. Harry siedział na skraju łóżka. Jego kąciki ust były skierowane w dół.
- Co się stało?- zapytałam wycierając włosy ręcznikiem.
- Jutro wyjeżdżasz- spojrzał na mnie.
Przygryzłam wargę i podeszłam do niego. Usiadłam mu na kolanach, a on objął mnie i przyciągnął bliżej siebie. Zamknął oczy i oparł czoło o moje łopatki. Oparłam podbródek o jego głowę. Jego loki łaskotały mnie w szyję.
- Wiem- pocałowałam go w czubek głowy- ale, hej, za kilka tygodni skończy się północno-amerykańska część trasy i wrócisz do domu.
- Masz rację- powiedział i spojrzał na mnie.
Zachichotałam.
- A nie zawsze mam?
Harry przewrócił oczami.
- Kocham cię.
Za każdym razem kiedy to mówił moje serce szybciej biło. Kocham to słyszeć.
- Kocham cię- powtórzyłam i pocałowaliśmy się.
Jego język pogłębiał pocałunek. Położył się, tak, że na nim leżałam.
kiedy się całowaliśmy, czułam, że jego ręce zjeżdżają w dół mojego ciała, i w końcu wkłada je do kieszeni moich szortów.
- Harry- pukanie Paul'a przerwało nam.
Oderwaliśmy się od siebie, a Harry jęknął.
- Tak?
Cicho zachichotałam z powodu tonu jego głosu. Nadal na nim siedziałam. Bawiłam się guziczkami jego bluzki.
- Czas na próbę dźwięku .
- Okej. - Spojrzał na mnie- Idziesz, nie?
- Oczywiście.

*~*~*~*

- Michael, weź to ode mnie- powiedziałam odsuwając się od chłopaka, który niedawno przefarbował się na blondyna.
- No weź, tylko jeden gryz- Michael prosił trzymając w ręku najobrzydliwszą rzecz, jaką kiedykolwiek widziałam.
Starał się mnie przekonać do spróbowania kanapki składającej się z chleba, chipsów, sałaty, ciasteczek, ketchupu i reszty rzeczy leżących na stole z przekąskami w garderobie. Nie miałam zamiaru tego ugryźć, nawet jeśli moje życie by od tego zależało. Czemu miałam być ofiarą jedząc tą paskudną kanapkę?
- Nie!- odpowiedziałam ze śmiechem.
- Co się stało?- Ashton się wtrącił.
- On chce mnie otruć- powiedziałam, a Michael wywrócił oczami, kiedy Ashton spojrzał na niego pytająco.
- Ona dramatyzuje- Michael się wytłumaczył.
Ashton zachichotał, a Luke i Calum wbiegli do garderoby. Calum podszedł do stołu z przekąskami, a Luke pobiegł do łazienki.
- Wiesz, że Harry cie zabije, jeśli będziesz próbował zabić jego żonę?- Ashton zachichotał
- Dobrze- Michael westchnął- ty tego spróbujesz.
Oczy Ashton'a się rozszerzyły, kiedy Michael zaczął iść w jego kierunku.
- Nie, kurwa- Ashton się odciął.
Zaśmiałam się. Michael zaczął gonić Ashton'a dookoła stołu, a drzwi się otworzyły i weszła reszta chłopców. Michael na nich spojrzał, a Ashton skorzystał z okazji i szybko wytrącił talerz z kanapką z rąk Michael'a. Moje oczy się rozszerzyły.
Wszystko się działo w zwolnionym tempie. Kanapka wyleciała w powietrze akurat wtedy, kiedy Harry wchodził do pomieszczenia. Leciała w kierunku Zayn'a, który stał akurat przed Harry'm. Zayn w porę się uchylił, ale Harry musiał jej nie zauważyć. Kanapka trafiła go w sam czubek głowy i zaczęła spływać po jego ciele w dół.
Wszyscy wybuchli śmiechem. Zasłoniłam buzie rękoma starając się opanować. Harry stał nieruchomo i analizował to, co właśnie się wydarzyło. Ashton i Calum turlali się po podłodze ze śmiechu. Luke stał rozbawiony w drzwiach od łazienki.
Michael też stał nieruchomo, z oczami wielkimi jak spodki. Paul wszedł do pomieszczenia razem z Cal'em, fotografem chłopców.
- Co ci się stało, kolego?- Cal zapytał unosząc brew.
Harry spojrzał na kawałki ciastek i sałaty przyczepione do jego ubrania.
- Ja nie...- zmarszczył brwi i przez to wyglądał niesamowicie cudownie- Ja nie wiem co się stało...
- Przepraszam Harry- Michael się odezwał- to wszystko wina Ashton'a
Ashton spojrzał na niego wielkimi oczami, a Niall głośno się zaśmiał.
- Kogo obchodzi czyja to wina? To jest chore!
- Myślę, że ja będę chory- Harry mruknął- Co do cholery było w tej kanapce?
- Nie chcesz wiedzieć- zaśmiałam się- ale muszę powiedzieć, że ketchup wygląda w twoich włosach naprawdę nieźle.
Oczy Harry'ego się rozszerzyły,a ręce zaczęły szukać ketchupu we włosach.
- Argh, niemożliwe.
Przez następne dziesięć czy piętnaście minut Harry próbował zmyć z siebie kanapkę w łazience. Kiedy to zrobił, Lou pomogła mu zmyć jedzenie z włosów. Kiedy już się domył i przebrał w czyste ubrania wszedł do garderoby i westchnął.
- Ciągle czuję się zdegustowany- usiadł koło mnie na kanapie.
- Cóż, właśnie zostałeś zaatakowany przez wstrętną kanapkę Michael'a, więc ci się nie dziwie.- zachichotałam.
Calum też się zaśmiał i usiadł na jednym z krzeseł.
- I dlatego Michael nie jest zdolny do gotowania.

*~*~*~*

- Jestem spocony.
- Spoceni faceci są gorący.
- Właśnie powiedziałaś, że jestem gorący?
- Nie powiedziałam, że nie jesteś.
- Pogubiłem się, Kelsey.
- Tak się dzieje, kiedy ktoś jest głupi.
Harry na mnie spojrzał i przestał zdejmować z siebie koszulkę.
- Czy ty właśnie nazwałaś mnie głupim?
- Może- zdjął bluzkę do końca i wziął inną.
Podszedł do mnie, tak blisko, że nasze twarzy były oddalone od siebie tylko o kilka centymetrów. Usiadłam na łóżku i przygryzłam wargę, żeby powstrzymać uśmiech. Patrzyliśmy sobie w oczy, od czasu do czasu spojrzałam na jego umięśnioną klatkę piersiową.
Harry złapał mnie za prawą rękę, uśmiechnął się do mnie i pocałował delikatnie.
- Przez ciebie jestem szalony- powiedział między pocałunkami, które robiły się coraz bardziej namiętne.
- To mój nawyk- mruknęłam, a on delikatnie pchnął mnie, żebym położyła się na łóżku.
Leżał nade mną, i tak jak wcześniej, zaczepiłam palce wokół jego łańcuszka przyciągając go do siebie. Harry całował powoli, cały czas pogłębiając pocałunek. Moje ręce bawiły się jego paskiem.
Ręce Harry'ego delikatnie podniosły moją bluzkę. Tak w sumie, to mi nie przeszkadzało i uwierzcie lub nie, ale czekałam na to od jakiegoś czasu.
_________________
Uuuu, ale gorąco... :P
Jak Wam się podoba rozdzialik?
Przepraszam za spóźnienie, następny dodam jeszcze dzisiaj :)))
Kocham WAS <333

wtorek, 22 kwietnia 2014

36. Bound To You

Kelsey's POV

- Poczekaj, gdzie my idziemy?- zapytałam śmiejąc się, kiedy Harry ciągnął mnie do samochodu.
Ten chłopak z kręconymi włosami podobno pożyczył samochód, kiedy byliśmy w Południowej Karolinie. Było około jedenastej trzydzieści w nocy, a koncert chłopców skończył się około godziny temu. Ale Harry zdecydował, że nie chce siedzieć w tour busie, i, zamiast tego, zaczął ciągnąć mnie do samochodu bez wyjaśnień.
- Gdziekolwiek- naprawdę, to jest jego odpowiedź?
Pozwoliłam, żeby pomógł mi wsiąść na miejsce i przyglądałam się, jak idzie do miejsca kierowcy.
- Gdziekolwiek?- powtórzyłam pytająco- a gdziekolwiek jest w...?
- Gdziekolwiek- Harry powiedział ponownie i usadowił się na miejscu kierowcy.- Pojeździmy trochę dookoła, zjemy sobie nocną przekąskę czy coś. I spędzimy wspólnie trochę czasu...- dodał z uśmiechem.
Uśmiechnęłam się.
- Brzmi nieźle.
Harry uśmiechnął się dumnie i wyjechał z parkingu. Przejeżdżaliśmy między ciemnymi chodnikami Południowej Karoliny pod światłami ulicznymi, które przez krótką chwilę oświetlały wnętrze samochodu.
Wygodnie odchyliłam się na moim fotelu, zdjęłam moje buty i położyłam stopy na fotelu przyciągając kolana do klatki piersiowej. Zgłosiłam radio, bo usłyszałam w nim miękki głos Lany Del Rey. Zamknęłam oczy i oparłam głowę o fotel słuchając Summertime Sadness.

Kiss me hard before you go*
Summertime sadness
I just wanted you to know
That, baby, you're the best

Uśmiechnęłam się i dalej słuchałam piosenki. Zauważyłam szyberdach. Znalazłam przycisk otwierający i wcisnęłam go. Ciemne niebo i uliczne światła wysyłały nam wiadomości przez otwarty szyberdach.
Harry zaczął parkować przed pustym parkingiem sklepu wyglądającego jak całodobowo czynny CVS**. Spojrzałam na Harry'ego i uniosłam brew.
- Co tu robimy?
- Weźmiemy coś do jedzenia- powiedział i odpiął swój pas.
Założyłam swoje buty i wyszłam z auta. Poszłam za Harry'm do środka sklepu. Ponieważ była już prawie północ nikogo tu nie było, oprócz kasjerów. Harry założył kaptur i wszedł do środka od razu kierując się o działu z przekąskami.
Moje oczy wylądowały na paczce Lays'ów, więc wzięłam je, kiedy Harry brał jakieś inne. Później wzięliśmy jeszcze więcej paczek i ja z Harry'm poszliśmy do kasy. Na wpół śpiący kasjer policzył nasze zakupy. Zapłaciliśmy i wróciliśmy do samochodu.
Ale zamiast usiąść w samochodzie, tak jak ja zamierzałam, Harry usiadł na masce samochodu. Zaśmiałam się i usiadłam koło niego. Otworzyłam moje Lays'y
- Więc- zaczęłam, biorąc do buzi chipsa- jest jakiś powód, dla którego siedzimy o północy na pustym parkingu CVS jedząc chipsy?
- To jedna z tych czynności, którą robi się pod wpływem chwili.- Harry powiedział gryząc chipsa- I- dodał i zwrócił swoją głowę w moją stronę- lubię spędzać z tobą czas.
Nie mogłam się powstrzymać, ale uśmiechnęłam się na te słowa. Prawie żadne samochody nie jeździły teraz po ulicy, która przez to wyglądała na opustoszałą. W końcu złapałam się na tym, że czekałam na jakieś tłumy.
Harry zaskoczył z maski i spojrzałam jak otwiera drzwi. Patrzyłam przez przednią szybę jak Harry włącza radio, gdzie leciało Bound To You Christiny Aguilery.
- Czuję, że potrzebujemy trochę muzyki- powiedział i usiadł z powrotem koło mnie.
Uśmiechnęłam się i odłożyłam paczkę chipsów. Położyliśmy się, tak, że nasze plecy dotykały przedniej szyby i wpatrywaliśmy się w ciemne niebo. Po raz pierwszy zauważyłam na nim gwiazdy.

Sweet love, sweet love***
Trapped in your love
I've opened up, unsure I can trust
My heart and I were buried in dust
Free me, free us

You’re all I need when I’m holding you tight
If you walk away I will suffer tonight

I found a man I can trust
And boy, I believe in us
I am terrified to love for the first time
Can you see that I’m bound in chains
I finally found my way

Położyłam ręce na brzuchu i słuchałam tekstu piosenki przygryzając wargę.

I am bound to you
I am bound to you

So much, so young
I’ve faced on my own
Walls I built up became my home
I’m strong and I’m sure there’s a fire in us
Sweet love, so pure

I catch my breath with just one beating heart
And I embrace myself, please don’t tear this apart

Tekst był tak prosty, że zaczęłam coraz mocniej przygryzać wargę. Znowu zaczęłam wpatrywać się w niebo i słuchać perfekcyjnego głosu Christiny. Słuchając tej piosenki zdałam sobie sprawę, jak bardzo ona przedstawia moje życie.
Jak kobieta jest przywiązana do jakiegoś mężczyzny i to straszne jak jej uczucia do niego wypływają. Jest młoda, ale dużo przeszła i dała sobie z tym radę tylko dlatego, że on jej w tym pomógł. Ona nareszcie komuś zaufała i to tylko kwestia czasu, kiedy powie mu co do niego czuje.
- Kelsey?- Harry zapytał, kiedy piosenka już się skończyła.- Płaczesz- powiedział ciepło.
Westchnęłam i usiadłam. Wytarłam łzy, które uciekły z moich oczu. Nienawidzę tego, że jestem taka emocjonalna. Płakałam kiedy byłam chociaż trochę smutna i kiedy byłam bardzo szczęśliwa. Zawsze przez to czułam się słaba. Nie chciałam przez to płakać, tym bardziej przy Harry'm.
- Wszystko w porządku- odpowiedziałam, a Harry też usiadł i wpatrywał się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- To czemu płaczesz?- zapytał cicho i odgarnął moje blond włosy za ucho.
Spojrzałam na moje kolana.
- Nie wiem- powiedziałam szczerze- tak piosenka... po prostu...
- Za bardzo się przypomina ci coś?- skinęłam. Harry westchnął i stanął na przeciwko mnie, pomiędzy moimi nogami. Wziął moją twarz w dłonie.
- Nie płacz.
- Nie wiem czemu płaczę- zachichotałam- jestem bardzo uczuciowa.
- Nie jesteś- powiedział i podniósł moją głowę tak, że patrzyłam w jego oczy.
Byłam przez chwilę cicho, tylko patrzyłam się na perfekcyjną twarz Harry'ego. Miał kilka pryszczy na czole, ale o to nie dbałam.
Zamiast coś powiedzieć po prostu położyłam swoje usta na jego i zamknęłam oczy. Harry odwzajemnił pocałunek, przyciągając moją twarz bliżej. Prawie leżałam na masce. Trzymałam moje ręce na twarzy Harry'ego.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy, poczułam jak prawa ręka Harry'ego chwyta moją lewą i podniósł ją. Trzymał ją między nami.
- Ten pierścionek oznacza, że jesteś moja- powiedział delikatnie.- Oznacza to też, że zawsze, niezależnie, będę z tobą. I wiem, że najpierw mówi się dziewczynie, że się ją kocha, a potem daje się jej obrączkę, ale to nie ma dla nas znaczenia.
Zachichotałam, a moje serce zaczęło szybciej bić na słowa Harry'ego. Spojrzeliśmy na siebie, a on wziął głęboki wdech.
- Kocham cię, Kelsey.- powiedział mi- naprawdę, jestem bardzo szczęśliwy, że moja matka wybrała mi ciebie. Naprawdę cię kocham, Kels.
Wzięłam głęboki wdech, ręka Harry'ego delikatnie ścisnęła moją, a ja się uśmiechnęłam.
Poczułam się lekka, jakby coś ciężkiego opuściło moją klatkę piersiową i to wywołało duży uśmiech na mojej twarzy.
- Harry, ja- przerwałam, uśmiechnęłam się i dokończyłam- też cię kocham.
Harry uśmiechnął się ukazując głębokie dołeczki, a mój uśmiech się powiększył.
- To dla mnie ulga- delikatnie mnie pocałował- chodź- dodał z uśmiechem- wracajmy.
Skinęłam, a Harry pomógł mi zająć miejsce. Wróciliśmy do hotelu, gdzie Eleanor i reszta chłopców na nas czekała.

*Pocałuj mnie mocno zanim odejdziesz
Letni smutku
Chciałabym tylko, żebyś wiedział
Że, kochanie, jesteś najlepszy
** to taki sklep, jego pełna nazwa to CVS/pharmacy (CVS/apteka) takie coś jak sklep spożywczy tylko jeszcze są lekarstwa. W niektórych CVS są jeszcze drive thru XD
***Słodka miłości, słodka miłości
Uwięziona w Twojej miłości
Otworzyłam się, niepewna czy mogę zaufać
Moje serce i ja zostaliśmy pochowani w prochu
Uwolnij mnie, uwolnij nas

Jesteś wszystkim, czego potrzebuję, kiedy mocno cię obejmuję 
Jeśli odejdziesz, nocą będę cierpiała

Znalazłam mężczyznę, któremu mogę zaufać
I chłopcze, wierzę w nas
Boję się kochać po raz pierwszy
Czy nie widzisz, że jestem związana łańcuchami?
W końcu znalazłam swoją drogę 

Jestem do ciebie przywiązana
Jestem do ciebie przywiązana

Tak wiele w tak młodym wieku
Doświadczyłam
Mury, które zbudowałam stały się moim domem
Jestem silna i pewna, że jest w nas ogień
Słodka miłość, tak czysta

Łapię oddech z jedynym biciem serca
I zamurowałam się, proszę nie niszcz tego.
__________________
Sorry, że tak późno, ale rodzice nie powiedzieli mi, że wyjeżdżamy na święta i nie miałam za dużo czasu...
Następny jutro.
Tłumaczenia tekstów wzięłam z tekstowa... Mam nadzieję, że się za to nie obrazicie? :P
Co myślicie o tym słodkim rozdziale? Spodziewałyście się, że to Harry powie pierwszy, że ją kocha?
Kocham Was <333