niedziela, 27 kwietnia 2014

40. Bungalow Nights

Kelsey's POV

- On był absolutnie kochany- Barbara się uśmiechnęła, kiedy zajęłam miejsce w koncie w piekarni- jeden z najlepszych pracowników, jakich kiedykolwiek miałam.
Uśmiechnęłam się i obydwie spojrzałyśmy na stojącego przy ladzie, śmiejącego się razem ze starszą kobietą. Harry kiedyś pracował w tej piekarni i wszystkie kobiety, które wciąż tutaj pracują są bardzo zadowolone, że mogą go znowu zobaczyć. Ja poznałam Barbarę, która lubiła szczypać Harry'ego, kiedy jeszcze tu pracował.
Byliśmy w Holmes Chapel już dwa dni. Razem z Harry'm, Anne i Robinem zrobiliśmy sobie noc filmową i wyszliśmy razem na obiad, ale to nie to samo co z Gemmą. Zauważyłam jaki szczęśliwy tutaj jest. Wszystkie kobiety go kochały- a czemu miałyby nie kochać? To takie słodkie widzieć, jak Harry wchodzi do piekarni i wszyscy są szczęśliwi.
- Był bardzo zadowolony z przyjścia tutaj i widzę, że razem z paniami ma się bardzo dobrze.- Zaśmiałam się razem z Barbarą.
- On jest kochany- powiedziała i prawie skończyła jeść sernik, który, tak jak ja, sobie kupiła.
Harry i ja zostaliśmy do zamknięcia piekarni.
- Wszyscy są tacy słodcy- powiedziałam z uśmiechem, kiedy już usiedliśmy w aucie.
Harry uśmiechnął się i wyjechał na ulicę.
- Wiem, dlatego z nimi pracowałem. Wszystkie są wspaniałe.
- Tęsknisz za pracą tutaj? Barbara powiedziała, że zawsze mieliście dużo zabawy.
- Mieliśmy, ale to się skończyło. Poza tym, dobrze im to zrobiło, że odszedłem. Byłem okropnym piekarzem.
Zaśmiałam się i pokręciłam głową. Jechaliśmy ulicą, przy której stał dom Harry'ego. Ale Harry ominął zjazd do domu.
- Um, Harry, ominąłeś dom- powiedziałam marszcząc brwi.
- Wiem- uśmiechnął się- zatrzymamy się w bungalowie Robina. Pozwolił nam zostać tam kilka dni.
- Ale nasze rzeczy?
- Wszystkie w bagażniku. Włożyłem je, kiedy zawiozłem ciebie i mamę na lunch.
Pokręciłam głową i zachichotałam. Wszystko dokładnie obmyślił.

*~*~*~*

- Ten pieczony kurczak jest zabójczy- pochwaliłam Harry'ego- nie wiedziałam, że tak dobrze gotujesz.
Harry uśmiechnął się dumnie i napił Sprite'a.
- Mogę być okropnym piekarzem, ale potrafię gotować.
Zachichotałam.
- Tak długo jak zostaniesz w domu będziesz jedynym, który gotuje.
Kiedy skończyliśmy jeść razem pozmywaliśmy naczynia, co chwilę zderzając się biodrami. Kłamałabym, gdybym powiedziała, że nie spędziłam miło czasu. Tak naprawdę, uwielbiam każdą minutę spędzoną z Harry'm. Tym lepiej, że ma kilka miesięcy wolnych.
Kiedy zmyłam ostatni talerz weszłam do salonu i znalazłam Harry'ego z dwoma otwartymi butelkami w rękach.
- Patrz do znalazłem.- podał mi jedną butelkę.
Zaśmiałam się i wzięłam łyka.
- Czemu brytyjskie piwo smakuje lepiej niż amerykańskie?
Harry zmarszczył brwi.
- Myślałem, że smakują tak samo?
Pokręciłam głową.
- Nope. Wydaje mi się, że brytyjskie jest mocniejsze.
- Może jest.
Położyliśmy się koło siebie na kanapie i wsłuchując się w dźwięk ognia w kominku piliśmy piwo. Na zewnątrz było ciemno i zimno. Przypomniałam sobie, jak ponura potrafi być Angielska pogoda. Ale w środku bungalow'u było ciepło i przyjemnie.
Byłam już prawie w połowie butelki, kiedy Harry kończył już swoją. Kiedy skończyłam pić wstałam, bo chciałam wyrzucić butelkę, ale Harry złapał mnie za biodro.
- Nie, nie wychodź- prosił, wywołując u mnie śmiech.
- Muszę to wyrzucić- powiedziałam, a on wstał. Westchnęłam, kiedy zobaczyłam, jaki jest wysoki.
- Czemu jesteś taki wysoki?
- A czemu ty taka mała?- uniósł brew.
- Nie-
Przerwał mi całując mnie. Harry cały czas pogłębiał pocałunek, obracając głowę, żeby mieć lepszy dostęp. Butelka wyślizgnęła mi się z rąk i spadła na pokrytą dywanem podłogę.
Wplotłam ręce w jego włosy delikatnie za nie ciągnąć. Harry jęknął, a ja zachichotałam. Poczułam, jak gdzieś mnie ciągnie i nagle poczułam za sobą ścianę. Ręce Harry'ego jeździły po moim ciele wywołując iskry.
Jego ręce zjechały na moje uda i z westchnieniem oplotłam nogi wokół jego talii. Harry mnie trzymał i delikatnie, namiętnie całował. Zaczął gdzieś ze mną iść.
Szedł i szedł i szedł. Wiedziałam, że bardzo dobrze wie, co gdzie jest w tym bungalowie. Nagle usłyszałam, jak drzwi się otwierają. Harry przygryzł moją wargę i mnie położył. Pod plecami czułam miękki materac. Położyłam ręce na szyi Harry'ego, a on swoje włożył pod moją bluzkę.
Jego ręka przejechała po moim biodrze przyciągając mnie bliżej siebie. Ja ciągnęłam go w dół. Moje nogi wciąż były wokół bioder Harry'ego, kiedy zostawiał małe pocałunki wzdłuż mojej szczęki. Nagle pocałował moje czułe miejsce- tuż pod uchem.
Kilka sekund później przyciągnęłam go do siebie do kolejnego pocałunku. Złapałam za brzeg jego T-shirtu i na chwilę oderwałam się od Harry'ego, żeby móc go zdjąć. Nie miałam czasu na wpatrywanie się w jego tors, bo szybko przyciągnął mnie do pocałunku.
To jest to, co kocham. Nie sam Harry, ale to, że mogę go do siebie przyciągnąć do pełnego miłości pocałunku. I tak spędziliśmy tą noc. Całowanie, dotykanie i rzucanie ubrań na podłogę.
_____________
Mmmm, fajna noc...
Co o tym myślicie? Ożywcie się trochę... Podzielcie się swoim zdaniem XD
Następny we wtorek za tydzień. Przepraszam, że tak późno, ale znowu wyjeżdżam...

piątek, 25 kwietnia 2014

39. Home Is Where Your Mum Gives You Beer

Harry's POV

- Tak bardzo za tym tęskniłem- mruknąłem podczas naszego przynajmniej piętnastego pocałunku dzisiaj. Zaśmiała się, ale nie przestała mnie całować.
Trasa skończyła się dzień wcześniej, razem z chłopcami (oprócz Niall'a, który poleciał do Irlandii) wróciliśmy do Londynu nocnym samolotem, a potem nasze drogi się rozeszły. Ja oczywiście od razu pojechałem do Kelsey. A najlepsza część? Następna część trasy zaczyna się za kilka miesięcy.
Nawet się nie rozpakowałem, ale tak szczerze, to była to ostatnia rzecz, o jakiej myślałem. Przez ostatnie kilka tygodni mogłem tylko pisać albo dzwonić do Kelsey. Ale Skype nie był dobrą opcją, kiedy ciągle się przemieszczaliśmy i byliśmy zajęci. A ponieważ miałem teraz przy sobie Kelsey i mogłem ją w każdej chwili pocałować to nie miałem czasu na rozpakowywanie się.
- Więc to zrób.- Kelsey się uśmiechnęła.
Przyciągnąłem ją do siebie i położyłem jedną rękę na jej plecach, a drugą na szyi. Za każdym razem kiedy ją dotykam moje serce bije coraz szybciej. Tęskniłem za nią bardziej niż myślałem, że będę przez te ostatnie tygodnie. Dlatego tak się cieszyłem, że znowu byliśmy razem.
- A tak w ogóle czy przypadkiem nie miałeś pojechać do domu swoich rodziców?- Kelsey zapytała, kiedy już się od siebie oderwaliśmy.
- Może- powiedziałem, a Kelsey delikatnie walnęła mnie w głowę.
- Musisz pojechać. Masz dużo wolnego. I kropka.
Zachichotałem.
- Dobra, ale ty pojedziesz ze mną.
- Cokolwiek powiesz- Kelsey wstała, ale ja ją zatrzymałem- puść mnie.- Zaśmiała się- muszę zrobić obiad.
Jęknąłem.
- Nie możemy wyjść?- w ten sposób nie musisz nic gotować, a ja mogę cie pocałować.
Kelsey się zaśmiała, a ja nie mogłem powstrzymać uśmiechu.
- Dobra, ale nic fantazyjnego.
Przewróciłem oczami.
- Cokolwiek chcesz, kochanie.

*~*~*~*

Kelsey's POV

Weszłam do domu  i weszłam po schodach na górę. Przeszłam przez korytarz, w którym znajdowały się sypialnie. Otworzyłam drzwi do ciemnego pokoju.
Położyłam moją torebkę na podłodze i odsłoniłam okna. Spojrzałam na łóżko, w którym Harry leżał na brzuchu. Pokręciłam głową i ściągnęłam z Harry'ego kołdrę. Była 12:13. Znowu pokręciłam głową.
- Obudź się, Harry- potrząsnęłam nim. Wiedziałam, że potrzebuje trochę czasu na dobudzenie się. Ponieważ się nawet nie ruszył musiałam zastosować bardziej ekstremalne środki.
Wdrapałam się na łóżko i usiadłam na plecach Harry'ego. Zaczęłam go delikatnie uderzać.
- Wstawaj- zaśmiałam się- albo będziesz siedział do późna w nocy.
- Wstaję, wstaję- nagle odpowiedział. Przekręcił się na plecy, a ja przez to usiadłam koło niego na łóżku. Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.
- Czemu nie możesz zawsze się tak ubierać?
Spojrzałam na siebie. Miałam na sobie spodnie od jogi i czarny, sportowy biustonosz, a na nim różowo-czarną niezapiętą bluzę.
- Byłam na siłowni, debilu- zaśmiałam się- przespałeś całe moje wyjście.
- Powinnaś mnie obudzić- Harry przejechał ręką po włosach- poszedłbym z tobą.
- Oh, dobra- wstałam z łóżka- idę pod prysznic.
- Mogę dołączyć?
- A jak myślisz?
-...Tak?- Harry spojrzał na mnie z nadzieją w oczach.
- Nie- uśmiechnęłam się słodko i weszłam do łazienki.

*~*~*~*

Jazda do Holmes Chapel zajęła nam jakieś trzy godziny, więc dotarliśmy do domu Harry'ego jak się już ściemniało. Kiedy dojeżdżaliśmy Anne czekała na nas w drzwiach.
Kiedy Harry ją zobaczył zachichotał.
- Cześć, mamo.
Wysiedliśmy z samochodu, a Anne do nas podeszła.
- Nareszcie tu dotarliście- Anne mnie przytuliła, a Harry poszedł wyjąć nasze bagaże.
- Oczywiście- zaśmiałam się- Jak się masz?
- Wspaniale- uśmiechnęła się, a Harry podszedł do nas z walizkami.- Jak się ma mój synek?- Harry przytulił Anne, słodko wyglądali.
- Dobrze, mamo
- Wejdźcie, na dworze jest trochę zimno.
Mieliśmy tutaj spędzić tydzień albo więcej- może nawet dwa, jeśli Gemma przyjedzie w ten weekend. Weszliśmy do ciepłego domu, zapach świeżo zaparzonej kawy unosił się w powietrzu. Uśmiechnęłam się. Uwielbiałam kawę.
- Harry, połóż wasze rzeczy w twoim starym pokoju- chodź Kelsey, zrobiłam kawę. Harry powiedział mi jak bardzo ją lubisz.
Skinęłam głową i poszłam za Anne do kuchni. Anne nalała mi kawy do kubka.
- Dzięki- uśmiechnęłam się- Więc, gdzie jest Robin?
- Odwiedza mamę- Anne się uśmiechnęła- powinien być za jakieś pół godziny.
Skinęłam popijając kawę.
- Jest coś dla mnie do picia?- zapytał Harry, który dopiero wszedł do kuchni.
Zachichotałam. Anne podeszła do lodówki. Wyjęła z niej butelkę piwa i podała ją Harry'emu.
- Proszę bardzo, kochanie.
Harry pocałował Anne w policzek i wziął od niej butelkę.
- Kocham cię- powiedział jeszcze do Anne i otworzył butelkę otwieraczem.
Harry poszedł do salonu, zostawiając mnie z Anne w kuchni. Siedziałyśmy po dwóch stronach wysepki kuchennej stojącej po środku kuchni. Kawa była przepyszna.
- Co tam u ciebie i Harry'ego?- zapytała Anne unosząc brew
Uśmiechnęłam się i skinęłam głową.
- Bardzo dobrze- odpowiedziałam szczerze- kilka dni temu wrócił z trasy, jak pewnie wiesz, i spędzamy razem świetnie czas.
- Widziałam wasze zdjęcia w Internecie, obydwoje wyglądacie na szczęśliwych razem.
Zarumieniłam się.
- Harry jest fantastyczny- powiedziałam cicho.
- Powiedział mi, że cie kocha- Anne nagle powiedziała, a ja zrobiłam się jeszcze bardziej czerwona.
- Ta, on... on powiedział mi to jakiś miesiąc temu.
Anne się uśmiechnęła i otworzyła usta.
- Co we dwie tam robicie? Chodźcie tutaj- Harry zawołał, a Anne zamknęła usta.
Mama Harry'ego przewróciła oczami.
- Chodźmy. Jego wysokość czeka- zachichotała.
Ze śmiechem poszłam za nią do salonu, gdzie spędziliśmy kilka godzin na oglądaniu telewizji.
____________
Następny w niedziele.
Jak Wam się podoba?? ;)

czwartek, 24 kwietnia 2014

38. Always There

Harry's POV

Powoli otworzyłem oczy i kilka razy nimi zamrugałem. Światło słoneczne przebijające się przez zasłony uderzyło mnie w twarz. Zignorowałem je i spojrzałem na dziewczynę z blond włosami leżącą w moich ramionach. Uśmiechnąłem się, kiedy zobaczyłem w jaki sposób Kelsey leżała.
Jej nagie plecy były przyciśnięte do mojej klatki piersiowej. Moje ręce leżały na jej biodrach. Nasze nagie ciała przykrywała kołdra i koc, a nasze nogi były ze sobą splecione. Uśmiechnąłem się, kiedy przypomniałem sobie wczorajszą noc. Kelsey była niemożliwie perfekcyjna., byłem tego pewien.
Odwróciłem głowę i spojrzałem na zegarek. Dziesiąta Piętnaście. Westchnąłem. Za mniej niż dwie godziny Kelsey musiała polecieć z powrotem do Londynu.
Ostrożnie wyplątałem nasze nogi i przykryłem Kelsey kołdrą. Wstałem z łóżka i założyłem buty. Spojrzałem jeszcze raz na Kelsey. Ucałowałem ją w czoło, uśmiechnąłem się i poszedłem do łazienki.
Umyłem twarz i przeczesałem ręką włosy. Umyłem zęby i wyszedłem z łazienki. Kelsey zakładała właśnie swoje szorty do spania i tank top. Związała włosy w kucyka.
- Dzień dobry, kochanie.
Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- Dzień dobry- ziewnęła.- Zaraz wracam.
Skinąłem głową, a ona poszła do łazienki i zamknęła za sobą drzwi. Wróciła po kilku minutach. Posłała mi uśmiech.
- Jesteś już spakowana?- zapytałem.
Kelsey westchnęła. Przytuliłem ją.
- Taa. Mam lot o dwunastej dwadzieścia.
Westchnąłem.
- Chcesz zjeść ze mną i z chłopakami śniadanie?
- Oczywiście- Kelsey się uśmiechnęła.
Kiedy już byliśmy ubrani spotkaliśmy się z chłopcami w restauracji w hotelu. Zamówiłem bajgla z topionym serem, sok pomarańczowy i jajecznice. Usiedliśmy przy okrągłym stole, ja między Kelsey i Liam'em.
Kiedy skończyliśmy jeść Kelsey i ja wróciliśmy do naszego pokoju. Była już prawie jedenasta. Wszystkie rzeczy Kelsey były już spakowane do walizki i leżały na jednym ze stolików przy łóżku.
- Więc, co chcesz porobić zanim wyjedziesz?- zapytałem, kiedy siadała na krześle przy biurku.
- Musimy coś robić?- zapytała ze śmiechem- nie możemy po prostu, no nie wiem, zrelaksować się?
- Jak chcesz. Pytałem tylko dlatego, że może chciałaś gdzieś wyjść.
Kelsey pokręciła głową. Usiadłem na skraju łóżka. Kelsey się do mnie uśmiechnęła.
- Czuję się tutaj wspaniale- powiedziała i pocałowała mnie.
Nie mogłem nic poradzić, ale się uśmiechnąłem.
- Więc, co zamierzasz robić jak wrócisz do Londynu?- złapałem ją za ręce- myślę, że będzie ci beze mnie nudno.
Kelsey się zaśmiała.
- Cóż, pójdę do pracy i będę odliczać dni do twojego przyjazdu.
- Naprawdę tego nienawidzę- westchnąłem, kiedy bawiła się moimi lokami. Położyłem ręce na jej biodrach- zawsze któreś z nas musi w końcu wyjechać.
- Wiem.
- Czemu nie możesz po prostu zostać?- Kelsey się zaśmiała
- Nie zamierzam jechać z tobą na całą trasę, Harry- Kelsey zachichotała- mam pracę.
- Zwolnij się
- Nie myśl pochopnie.
- Sorry.
Kelsey zaśmiała się i wzięła moją twarz w swoje dłonie.
- Nie bądź taki obrażalski- jej niebieskie oczy spotkały moje, zielone- zostało tylko parę tygodni do końca trasy i wtedy wrócisz do domu.
- To wieczność- Kelsey poszła do łazienki, drzwi były szeroko otwarte, więc widziałem jak podchodzi do umywalki.
Podszedłem do stolika nocnego i wziąłem z niego mój telefon.
- Poradzisz sobie z tym.- Kelsey zachichotała i wytarł swoje mokre ręce- szybko minie.
Podeszła do mnie, a kiedy była już wystarczająco blisko przyciągnąłem ją do siebie. Nasze usta się spotkały. Kelsey uśmiechnęła się i pocałowała mnie.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy przystawiłem moje czoło do jej i uśmiechnąłem się słodko.
- Jak my bez tego wytrzymamy przez kilka tygodni?
Słodki chichot opuścił usta Kelsey.
- Jak my bez tego przetrwamy?
Pocałowałem ją jeszcze raz.
- Nie wiem jak ty, ale ja nie będę w stanie wytrzymać.

*~*~*~*
Kelsey's POV

W Londynie padało kiedy wróciłam- czemu nie jestem zaskoczona? Złapałam taksówkę, która zawiozła mnie do domu. Ale zanim tak się stało jeszcze kilka dziewczyn na lotnisku poprosiło mnie o zdjęcie.
Pierwsze piętnaście czy dwadzieścia minut spędziłam na rozpakowywaniu się, a później zjadłam lunch. Nawet jeśli w Londynie była noc, ja wciąż żyłam południowoamerykańskim czasem. Więc zamiast pójść do łóżka jak każda normalna osoba w Londynie ja zabrałam się za oglądanie telewizji i jedzenie chipsów. Podczas oglądania weszłam na Twittera.
@Kelsey_Ross: Super opóźnienieeee. Oglądanie TV & jedzenie chipsów o 12:30 #thisisthelife*
@Harry_Styles: @Kelsey_Ross Widzisz, teraz jesteś w Londynie i masz opóźnienie. Powinnaś zostać.
@Kelsey_Ross: @Harry_Styles Nie, jest mi tu dobrze. Przez Ciebie jestem chora.
@Harry_Styles: @Kelsey_Ross Oh, widać
@Kelsey_Ross: @Harry_Styles :D :D :D

* w tłumaczeniu: "tojestżycie", po angielsku jakoś lepiej brzmi, dlatego tak zostawiłam.
_________________
Następny jutro.
Ale słodziaki, nie?
Komentujcie! 





37. Abomination Sandwich

Kelsey's POV

Następnego dnia po południu miałam lot do Londynu. Byliśmy w Dallas. W Texasie było teraz naprawdę gorąco. No, w sumie, był środek lata, więc to naturalne, że było baaardzo gorąco.
Wyszłam spod prysznica i owinęłam wokół siebie ręcznik. Woda z moich mokrych włosów spływała na podłogę. Stanęłam na przeciwko lustra. Kiedy zobaczyłam moje odbicie westchnęłam.
Dotknęłam skóry na mojej twarzy. Była zbyt blada, moje niebieskie oczy i czoło zbyt duże, a moje rzęsy za krótkie. Im dłużej tam stałam tym więcej nowych wad sobie znajdywałam. Czasami przyłapywałam się na tym, że to robię- wpatrywałam się w moje odbicie i z minuty na minute nienawidziłam siebie coraz bardziej.
Drzwi od łazienki były troszkę uchylone, na wypadek gdyby Harry chciał skorzystać z toalety i nie musiał czekać, aż wyjdę. Ale kiedy  wpatrywałam się w moje odbicie w lutrze drzwi się otworzyły i zajrzał przez nie Harry.
- Kelsey- uniósł brew- wszystko w porządku?
Spojrzałam na niego przez lustro. Czekał na odpowiedź.
- T-tak- wyjąkałam. Dobrze, że miałam na sobie ręcznik.- wszystko w porządku.
Harry się wyprostował.
- To czemu tak mi się nie wydaje?- wszedł do łazienki- dawaj, powiedz mi co jest nie tak, kochanie.
Wzięłam moje ubrania wiszące na wieszaku dla ręczników.
- Nic. Chcę się przebrać, musisz wyjść.
Harry chwilę się we mnie wpatrywał, a potem, zamiast wyjść z łazienki wszedł jeszcze głębiej i stanął na przeciwko mnie. Jego zielone oczy uważnie się we mnie wpatrywały. Wziął moją twarz w dłonie. Czułam zimno z metalowych pierścionków na jego palcach.
- Myślisz, że w to uwierzę?- Harry uśmiechną się i oparł swoje czoło o moje- powiedz mi, Kelsey.
Wzruszyłam ramionami.
- Oh, wiesz- westchnęłam- po prostu patrzę w lustro i nie podoba mi się to, jak wyglądam.
Oczy Harry'ego przyciemniały na moje słowa.
- Przestań.- powiedział powoli- nie myśl tak, proszę. Jesteś niewiarygodnie perfekcyjna, Kelsey.
Byłam zdziwiona tym, jak poważnie to mówi, nie myślałam, że weźmie to co powiedziałam na poważnie.
- Harry ja-
- Rozumiem, Kelsey- przerwał mi- nie chcę, żebyś się sobie nie podobała, kiedy ja kocham każdą twoją część.
Przygryzłam wargę. Czułam się przez jego słowa przytłoczona. Harry, pomimo tego, co mówiły o nim media, był kochany. Dbał o wszystkich dookoła i to było coś, co w nim uwielbiałam.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go.
- Dzięki- szepnęłam, czując się znacznie lepiej.- Kocham cię.
Harry położył rękę na moim biodrze w ręczniku.
- Też cię kocham.- uśmiechnął się.
- Teraz- powiedziałam zabierając jego ręce z mojego biodra- wyjdź, bo muszę się przebrać.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Albo mogę tu zostać i popatrzeć.
- Brzmi kusząco, ale chyba jednak nie.- zamknęłam mu drzwi przed twarzą.
Założyłam szorty.
- Jak Simon Cowell- krzyknął Harry za zamkniętych drzwi.
- Próbowałam- założyłam mój tank top.
Założyłam jeszcze niebieską, pledową koszulę i nie zapięłam od niej guzików. Wyszłam z łazienki. Harry siedział na skraju łóżka. Jego kąciki ust były skierowane w dół.
- Co się stało?- zapytałam wycierając włosy ręcznikiem.
- Jutro wyjeżdżasz- spojrzał na mnie.
Przygryzłam wargę i podeszłam do niego. Usiadłam mu na kolanach, a on objął mnie i przyciągnął bliżej siebie. Zamknął oczy i oparł czoło o moje łopatki. Oparłam podbródek o jego głowę. Jego loki łaskotały mnie w szyję.
- Wiem- pocałowałam go w czubek głowy- ale, hej, za kilka tygodni skończy się północno-amerykańska część trasy i wrócisz do domu.
- Masz rację- powiedział i spojrzał na mnie.
Zachichotałam.
- A nie zawsze mam?
Harry przewrócił oczami.
- Kocham cię.
Za każdym razem kiedy to mówił moje serce szybciej biło. Kocham to słyszeć.
- Kocham cię- powtórzyłam i pocałowaliśmy się.
Jego język pogłębiał pocałunek. Położył się, tak, że na nim leżałam.
kiedy się całowaliśmy, czułam, że jego ręce zjeżdżają w dół mojego ciała, i w końcu wkłada je do kieszeni moich szortów.
- Harry- pukanie Paul'a przerwało nam.
Oderwaliśmy się od siebie, a Harry jęknął.
- Tak?
Cicho zachichotałam z powodu tonu jego głosu. Nadal na nim siedziałam. Bawiłam się guziczkami jego bluzki.
- Czas na próbę dźwięku .
- Okej. - Spojrzał na mnie- Idziesz, nie?
- Oczywiście.

*~*~*~*

- Michael, weź to ode mnie- powiedziałam odsuwając się od chłopaka, który niedawno przefarbował się na blondyna.
- No weź, tylko jeden gryz- Michael prosił trzymając w ręku najobrzydliwszą rzecz, jaką kiedykolwiek widziałam.
Starał się mnie przekonać do spróbowania kanapki składającej się z chleba, chipsów, sałaty, ciasteczek, ketchupu i reszty rzeczy leżących na stole z przekąskami w garderobie. Nie miałam zamiaru tego ugryźć, nawet jeśli moje życie by od tego zależało. Czemu miałam być ofiarą jedząc tą paskudną kanapkę?
- Nie!- odpowiedziałam ze śmiechem.
- Co się stało?- Ashton się wtrącił.
- On chce mnie otruć- powiedziałam, a Michael wywrócił oczami, kiedy Ashton spojrzał na niego pytająco.
- Ona dramatyzuje- Michael się wytłumaczył.
Ashton zachichotał, a Luke i Calum wbiegli do garderoby. Calum podszedł do stołu z przekąskami, a Luke pobiegł do łazienki.
- Wiesz, że Harry cie zabije, jeśli będziesz próbował zabić jego żonę?- Ashton zachichotał
- Dobrze- Michael westchnął- ty tego spróbujesz.
Oczy Ashton'a się rozszerzyły, kiedy Michael zaczął iść w jego kierunku.
- Nie, kurwa- Ashton się odciął.
Zaśmiałam się. Michael zaczął gonić Ashton'a dookoła stołu, a drzwi się otworzyły i weszła reszta chłopców. Michael na nich spojrzał, a Ashton skorzystał z okazji i szybko wytrącił talerz z kanapką z rąk Michael'a. Moje oczy się rozszerzyły.
Wszystko się działo w zwolnionym tempie. Kanapka wyleciała w powietrze akurat wtedy, kiedy Harry wchodził do pomieszczenia. Leciała w kierunku Zayn'a, który stał akurat przed Harry'm. Zayn w porę się uchylił, ale Harry musiał jej nie zauważyć. Kanapka trafiła go w sam czubek głowy i zaczęła spływać po jego ciele w dół.
Wszyscy wybuchli śmiechem. Zasłoniłam buzie rękoma starając się opanować. Harry stał nieruchomo i analizował to, co właśnie się wydarzyło. Ashton i Calum turlali się po podłodze ze śmiechu. Luke stał rozbawiony w drzwiach od łazienki.
Michael też stał nieruchomo, z oczami wielkimi jak spodki. Paul wszedł do pomieszczenia razem z Cal'em, fotografem chłopców.
- Co ci się stało, kolego?- Cal zapytał unosząc brew.
Harry spojrzał na kawałki ciastek i sałaty przyczepione do jego ubrania.
- Ja nie...- zmarszczył brwi i przez to wyglądał niesamowicie cudownie- Ja nie wiem co się stało...
- Przepraszam Harry- Michael się odezwał- to wszystko wina Ashton'a
Ashton spojrzał na niego wielkimi oczami, a Niall głośno się zaśmiał.
- Kogo obchodzi czyja to wina? To jest chore!
- Myślę, że ja będę chory- Harry mruknął- Co do cholery było w tej kanapce?
- Nie chcesz wiedzieć- zaśmiałam się- ale muszę powiedzieć, że ketchup wygląda w twoich włosach naprawdę nieźle.
Oczy Harry'ego się rozszerzyły,a ręce zaczęły szukać ketchupu we włosach.
- Argh, niemożliwe.
Przez następne dziesięć czy piętnaście minut Harry próbował zmyć z siebie kanapkę w łazience. Kiedy to zrobił, Lou pomogła mu zmyć jedzenie z włosów. Kiedy już się domył i przebrał w czyste ubrania wszedł do garderoby i westchnął.
- Ciągle czuję się zdegustowany- usiadł koło mnie na kanapie.
- Cóż, właśnie zostałeś zaatakowany przez wstrętną kanapkę Michael'a, więc ci się nie dziwie.- zachichotałam.
Calum też się zaśmiał i usiadł na jednym z krzeseł.
- I dlatego Michael nie jest zdolny do gotowania.

*~*~*~*

- Jestem spocony.
- Spoceni faceci są gorący.
- Właśnie powiedziałaś, że jestem gorący?
- Nie powiedziałam, że nie jesteś.
- Pogubiłem się, Kelsey.
- Tak się dzieje, kiedy ktoś jest głupi.
Harry na mnie spojrzał i przestał zdejmować z siebie koszulkę.
- Czy ty właśnie nazwałaś mnie głupim?
- Może- zdjął bluzkę do końca i wziął inną.
Podszedł do mnie, tak blisko, że nasze twarzy były oddalone od siebie tylko o kilka centymetrów. Usiadłam na łóżku i przygryzłam wargę, żeby powstrzymać uśmiech. Patrzyliśmy sobie w oczy, od czasu do czasu spojrzałam na jego umięśnioną klatkę piersiową.
Harry złapał mnie za prawą rękę, uśmiechnął się do mnie i pocałował delikatnie.
- Przez ciebie jestem szalony- powiedział między pocałunkami, które robiły się coraz bardziej namiętne.
- To mój nawyk- mruknęłam, a on delikatnie pchnął mnie, żebym położyła się na łóżku.
Leżał nade mną, i tak jak wcześniej, zaczepiłam palce wokół jego łańcuszka przyciągając go do siebie. Harry całował powoli, cały czas pogłębiając pocałunek. Moje ręce bawiły się jego paskiem.
Ręce Harry'ego delikatnie podniosły moją bluzkę. Tak w sumie, to mi nie przeszkadzało i uwierzcie lub nie, ale czekałam na to od jakiegoś czasu.
_________________
Uuuu, ale gorąco... :P
Jak Wam się podoba rozdzialik?
Przepraszam za spóźnienie, następny dodam jeszcze dzisiaj :)))
Kocham WAS <333

wtorek, 22 kwietnia 2014

36. Bound To You

Kelsey's POV

- Poczekaj, gdzie my idziemy?- zapytałam śmiejąc się, kiedy Harry ciągnął mnie do samochodu.
Ten chłopak z kręconymi włosami podobno pożyczył samochód, kiedy byliśmy w Południowej Karolinie. Było około jedenastej trzydzieści w nocy, a koncert chłopców skończył się około godziny temu. Ale Harry zdecydował, że nie chce siedzieć w tour busie, i, zamiast tego, zaczął ciągnąć mnie do samochodu bez wyjaśnień.
- Gdziekolwiek- naprawdę, to jest jego odpowiedź?
Pozwoliłam, żeby pomógł mi wsiąść na miejsce i przyglądałam się, jak idzie do miejsca kierowcy.
- Gdziekolwiek?- powtórzyłam pytająco- a gdziekolwiek jest w...?
- Gdziekolwiek- Harry powiedział ponownie i usadowił się na miejscu kierowcy.- Pojeździmy trochę dookoła, zjemy sobie nocną przekąskę czy coś. I spędzimy wspólnie trochę czasu...- dodał z uśmiechem.
Uśmiechnęłam się.
- Brzmi nieźle.
Harry uśmiechnął się dumnie i wyjechał z parkingu. Przejeżdżaliśmy między ciemnymi chodnikami Południowej Karoliny pod światłami ulicznymi, które przez krótką chwilę oświetlały wnętrze samochodu.
Wygodnie odchyliłam się na moim fotelu, zdjęłam moje buty i położyłam stopy na fotelu przyciągając kolana do klatki piersiowej. Zgłosiłam radio, bo usłyszałam w nim miękki głos Lany Del Rey. Zamknęłam oczy i oparłam głowę o fotel słuchając Summertime Sadness.

Kiss me hard before you go*
Summertime sadness
I just wanted you to know
That, baby, you're the best

Uśmiechnęłam się i dalej słuchałam piosenki. Zauważyłam szyberdach. Znalazłam przycisk otwierający i wcisnęłam go. Ciemne niebo i uliczne światła wysyłały nam wiadomości przez otwarty szyberdach.
Harry zaczął parkować przed pustym parkingiem sklepu wyglądającego jak całodobowo czynny CVS**. Spojrzałam na Harry'ego i uniosłam brew.
- Co tu robimy?
- Weźmiemy coś do jedzenia- powiedział i odpiął swój pas.
Założyłam swoje buty i wyszłam z auta. Poszłam za Harry'm do środka sklepu. Ponieważ była już prawie północ nikogo tu nie było, oprócz kasjerów. Harry założył kaptur i wszedł do środka od razu kierując się o działu z przekąskami.
Moje oczy wylądowały na paczce Lays'ów, więc wzięłam je, kiedy Harry brał jakieś inne. Później wzięliśmy jeszcze więcej paczek i ja z Harry'm poszliśmy do kasy. Na wpół śpiący kasjer policzył nasze zakupy. Zapłaciliśmy i wróciliśmy do samochodu.
Ale zamiast usiąść w samochodzie, tak jak ja zamierzałam, Harry usiadł na masce samochodu. Zaśmiałam się i usiadłam koło niego. Otworzyłam moje Lays'y
- Więc- zaczęłam, biorąc do buzi chipsa- jest jakiś powód, dla którego siedzimy o północy na pustym parkingu CVS jedząc chipsy?
- To jedna z tych czynności, którą robi się pod wpływem chwili.- Harry powiedział gryząc chipsa- I- dodał i zwrócił swoją głowę w moją stronę- lubię spędzać z tobą czas.
Nie mogłam się powstrzymać, ale uśmiechnęłam się na te słowa. Prawie żadne samochody nie jeździły teraz po ulicy, która przez to wyglądała na opustoszałą. W końcu złapałam się na tym, że czekałam na jakieś tłumy.
Harry zaskoczył z maski i spojrzałam jak otwiera drzwi. Patrzyłam przez przednią szybę jak Harry włącza radio, gdzie leciało Bound To You Christiny Aguilery.
- Czuję, że potrzebujemy trochę muzyki- powiedział i usiadł z powrotem koło mnie.
Uśmiechnęłam się i odłożyłam paczkę chipsów. Położyliśmy się, tak, że nasze plecy dotykały przedniej szyby i wpatrywaliśmy się w ciemne niebo. Po raz pierwszy zauważyłam na nim gwiazdy.

Sweet love, sweet love***
Trapped in your love
I've opened up, unsure I can trust
My heart and I were buried in dust
Free me, free us

You’re all I need when I’m holding you tight
If you walk away I will suffer tonight

I found a man I can trust
And boy, I believe in us
I am terrified to love for the first time
Can you see that I’m bound in chains
I finally found my way

Położyłam ręce na brzuchu i słuchałam tekstu piosenki przygryzając wargę.

I am bound to you
I am bound to you

So much, so young
I’ve faced on my own
Walls I built up became my home
I’m strong and I’m sure there’s a fire in us
Sweet love, so pure

I catch my breath with just one beating heart
And I embrace myself, please don’t tear this apart

Tekst był tak prosty, że zaczęłam coraz mocniej przygryzać wargę. Znowu zaczęłam wpatrywać się w niebo i słuchać perfekcyjnego głosu Christiny. Słuchając tej piosenki zdałam sobie sprawę, jak bardzo ona przedstawia moje życie.
Jak kobieta jest przywiązana do jakiegoś mężczyzny i to straszne jak jej uczucia do niego wypływają. Jest młoda, ale dużo przeszła i dała sobie z tym radę tylko dlatego, że on jej w tym pomógł. Ona nareszcie komuś zaufała i to tylko kwestia czasu, kiedy powie mu co do niego czuje.
- Kelsey?- Harry zapytał, kiedy piosenka już się skończyła.- Płaczesz- powiedział ciepło.
Westchnęłam i usiadłam. Wytarłam łzy, które uciekły z moich oczu. Nienawidzę tego, że jestem taka emocjonalna. Płakałam kiedy byłam chociaż trochę smutna i kiedy byłam bardzo szczęśliwa. Zawsze przez to czułam się słaba. Nie chciałam przez to płakać, tym bardziej przy Harry'm.
- Wszystko w porządku- odpowiedziałam, a Harry też usiadł i wpatrywał się we mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- To czemu płaczesz?- zapytał cicho i odgarnął moje blond włosy za ucho.
Spojrzałam na moje kolana.
- Nie wiem- powiedziałam szczerze- tak piosenka... po prostu...
- Za bardzo się przypomina ci coś?- skinęłam. Harry westchnął i stanął na przeciwko mnie, pomiędzy moimi nogami. Wziął moją twarz w dłonie.
- Nie płacz.
- Nie wiem czemu płaczę- zachichotałam- jestem bardzo uczuciowa.
- Nie jesteś- powiedział i podniósł moją głowę tak, że patrzyłam w jego oczy.
Byłam przez chwilę cicho, tylko patrzyłam się na perfekcyjną twarz Harry'ego. Miał kilka pryszczy na czole, ale o to nie dbałam.
Zamiast coś powiedzieć po prostu położyłam swoje usta na jego i zamknęłam oczy. Harry odwzajemnił pocałunek, przyciągając moją twarz bliżej. Prawie leżałam na masce. Trzymałam moje ręce na twarzy Harry'ego.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy, poczułam jak prawa ręka Harry'ego chwyta moją lewą i podniósł ją. Trzymał ją między nami.
- Ten pierścionek oznacza, że jesteś moja- powiedział delikatnie.- Oznacza to też, że zawsze, niezależnie, będę z tobą. I wiem, że najpierw mówi się dziewczynie, że się ją kocha, a potem daje się jej obrączkę, ale to nie ma dla nas znaczenia.
Zachichotałam, a moje serce zaczęło szybciej bić na słowa Harry'ego. Spojrzeliśmy na siebie, a on wziął głęboki wdech.
- Kocham cię, Kelsey.- powiedział mi- naprawdę, jestem bardzo szczęśliwy, że moja matka wybrała mi ciebie. Naprawdę cię kocham, Kels.
Wzięłam głęboki wdech, ręka Harry'ego delikatnie ścisnęła moją, a ja się uśmiechnęłam.
Poczułam się lekka, jakby coś ciężkiego opuściło moją klatkę piersiową i to wywołało duży uśmiech na mojej twarzy.
- Harry, ja- przerwałam, uśmiechnęłam się i dokończyłam- też cię kocham.
Harry uśmiechnął się ukazując głębokie dołeczki, a mój uśmiech się powiększył.
- To dla mnie ulga- delikatnie mnie pocałował- chodź- dodał z uśmiechem- wracajmy.
Skinęłam, a Harry pomógł mi zająć miejsce. Wróciliśmy do hotelu, gdzie Eleanor i reszta chłopców na nas czekała.

*Pocałuj mnie mocno zanim odejdziesz
Letni smutku
Chciałabym tylko, żebyś wiedział
Że, kochanie, jesteś najlepszy
** to taki sklep, jego pełna nazwa to CVS/pharmacy (CVS/apteka) takie coś jak sklep spożywczy tylko jeszcze są lekarstwa. W niektórych CVS są jeszcze drive thru XD
***Słodka miłości, słodka miłości
Uwięziona w Twojej miłości
Otworzyłam się, niepewna czy mogę zaufać
Moje serce i ja zostaliśmy pochowani w prochu
Uwolnij mnie, uwolnij nas

Jesteś wszystkim, czego potrzebuję, kiedy mocno cię obejmuję 
Jeśli odejdziesz, nocą będę cierpiała

Znalazłam mężczyznę, któremu mogę zaufać
I chłopcze, wierzę w nas
Boję się kochać po raz pierwszy
Czy nie widzisz, że jestem związana łańcuchami?
W końcu znalazłam swoją drogę 

Jestem do ciebie przywiązana
Jestem do ciebie przywiązana

Tak wiele w tak młodym wieku
Doświadczyłam
Mury, które zbudowałam stały się moim domem
Jestem silna i pewna, że jest w nas ogień
Słodka miłość, tak czysta

Łapię oddech z jedynym biciem serca
I zamurowałam się, proszę nie niszcz tego.
__________________
Sorry, że tak późno, ale rodzice nie powiedzieli mi, że wyjeżdżamy na święta i nie miałam za dużo czasu...
Następny jutro.
Tłumaczenia tekstów wzięłam z tekstowa... Mam nadzieję, że się za to nie obrazicie? :P
Co myślicie o tym słodkim rozdziale? Spodziewałyście się, że to Harry powie pierwszy, że ją kocha?
Kocham Was <333

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

35. Blissful Mornings to Terrified Nights

Kelsey's POV

- Możemy tak zostać?
Ochrypły głos Harry'ego wywołał uśmiech na mojej twarzy. Leżałam na brzuchu, z lewym policzkiem na poduszce. Harry leżał tak samo, tylko że z położonym prawym policzkiem. Jego palce delikatnie bębniły w moje plecy, unosząc  moją bluzkę.
- To jest plan- mruknęłam, kiedy poczułam jego rękę w dolnej częsci moich pleców. Później jego ręka przesunęła się tak, że była pode mną na wysokości mojego żołądka.
Wybuchłam śmiechem, kiedy Harry przyciągnął mnie na swoją stronę łóżka i położył na swojej klatce piersiowej; mogłam poczuć jego mięśnie pod bluzką. Jego wolna ręka odgarnąła kilka włosów z mojej twarzy, a potem jego ciepłe usta dotknęły miejsca, gdzie moja szyja styka się ze szczęką.
Przyciągnął mnie do siebie mocniej, westchnienie opuściło jego usta i uderzyło mnie  w szyję, kiedy ukrył w niej swoją twarz.
- Kiedy wyjeżdżasz?
Zachichotałam.
- Chcesz się mnie już pozbyć?
- Oczywiście nie, chcę, żebyś tu była tak długo jak możesz.
Uśmiechnęłam się. Naszą rozmowę przerwało pukanie do drzwi.
- Harry!- to był Liam- wstawaj, mamy wywiad i musimy już iść.
Harry jęknął i wywołał tym u mnie śmiech.
- Już, tylko się przebiorę.
Usiadłam na łóżku i zobaczyłam, jak Harry wyciąga z brązowej, skórzanej torby bluzkę i jeansy.
Wszedł do łazienki i zamknął za sobą drzwi. Słyszałam spuszczaną wodę w toalecie. Zachichotałam sama do siebie i związałam włosy w kucyka. Wtedy Harry wyszedł z łazienki i wziął swój telefon ze stolika.
- Zobaczymy się za godzinę albo trochę więcej- usiadł koło mnie i mnie pocałował.
- Miłej zabawy- powiedziałam, kiedy się oderwaliśmy.
Harry zachichotał i poszedł w kierunku drzwi.
- Spróbuję- dodał i wyszedł z pomieszczenia.
Kiedy wyszedł mój telefon zaczął dzwonić. Odebrałam.
- Hej, Logan.
- Powiedziałaś mu?- to była pierwsza rzecz, którą powiedział.
- Powiedziałam komu co?- wstałam z łóżka.
- Powiedziałaś Harry'emu, że go kochasz?- Logan zapytał troskliwie.
- Nie. A czemu miałabym?
- Um, bo go kochasz?- powiedział to, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Czemu ty, za wszystkich ludzi na całej planecie, tak bardzo się tym przejmujesz?
Logan westchnął.
- Bo ty jesteś z nim naprawdę szczęśliwa, a ja chce dla ciebie wszystkiego co najlepsze. A teraz powiedz mi, kiedy zamierzasz mu powiedzieć?!
Jęknęłam.
- Logan, nie możesz mnie zmusić do powiedzenia Harry'emu czegoś takiego jak to. Ja nawet nie jestem pewna co do niego czuję.
- Tak, jesteś. Widzę to po sposobie w jakim o nim mówisz. No i jeszcze wasze zdjęcia gdziekolwiek, wyglądacie na pełnych miłości. Przestań podważać uczucia którymi go darzysz, bo przecież to prawda, że go kochasz.
- Logan, to nie takie proste. Nie mogę mu tego powiedzieć, dopóki nie będę pewna na sto jeden procent. Teraz po prostu okłamałabym nas. Powiem mu, kiedy będę tego pewna.
Logan westchnął, a ja wywróciłam na to oczami.
- Ty ze wszystkim lubisz się bawić.
- Cicho- powiedziałam ze śmiechem- zrobię cokolwiek będę chciała, a ty będziesz pierwszym, który się o tym dowie.
- Dobrze, a teraz przepraszam, ale idę do łóżka. Adios, amigo.
- Chyba amiga*- poprawiłam go z chichotem.
- Eh, nigdy nie byłem dobry z Hiszpańskiego. Pa, Kelsey.
- Pa, Logan- zakończyłam połączenie.
Poszłam do łazienki wziąć prysznic. Po dziesięciu minutach wyszłam spod prysznica i założyłam na siebie słodką, fioletową tunikę i jeansy. Wysuszyłam włosy i pozwoliłam się im naturalnie zakręcić.

Od: Harry

Samochód przyjedzie po Ciebie za 10 minut, myślę, że po wywiadzie pojedziemy prosto na arenę. Bądź gotowa.

Szybko się pomalowałam, wzięłam moją torebkę i wyszłam z pokoju. Weszłam do windy, w której stała starsza para.
Wyszłam z hotelu przez główne wyjście, gdzie czarne Escalade już stało. Wiedząc, że to po mnie otworzyłam drzwi i moje oczy się rozszerzyły, kiedy zobaczyłam kto będzie siedział koło mnie.
- Eleanor!- usiadłam koło niej i zamknęłam za sobą drzwi.
- Hej- auto odjechało.
- Nie wiedziałam, że tutaj będziesz.
- Po prostu przyleciałam, Louis powiedział kierowcy, żeby podwiózł nas na arenę.
Kontynuowałyśmy naszą rozmowę przez resztę jazdy. Dojechaliśmy w niecałe piętnaście minut. Wyszłyśmy z auta i spotkałyśmy Michael'a i Calum'a, którzy mieli nas zaprowadzić do reszty chłopców.
Kiedy weszliśmy do miejsca w którym chłopcy mogli jeździć na swoich Sedway'ach- głównie Niall i Luke- my z Eleanor wolałyśmy miejsce bliżej wody, gdzie Louis i Zayn jeździli na wózkach golfowych.
Eleanor i ja odskoczyłyśmy, kiedy chłopcy prawie w nas wjechali.
- Przepraszam, kochane- zawołał Louis w ramach przeprosin.
Eleanor pokiwała głową na zachowanie swojego chłopaka, wywołując u mnie śmiech. Nagle ktoś trącił mnie w prawy bok. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Harry'ego.
- Hej- przywitałam się.
- Hej- zwrócił się w kierunku brunetki koło mnie- hej El.
- Hej Harry, masz może jakiś sensowny pomysł dlaczego ci dwoje jeżdżą na tym czymś?- skinęła głową w kierunku Zayn'a i Louis'a.
Harry pokiwał głową.
- Kto wie? Można robić wiele fajnych rzeczy.
- Racja- oczy Eleanor się rozszerzyły, kiedy jeden z ochroniarzy wyniósł Louis'a z wózka- Jezus.
Harry i ja zaśmialiśmy się z jej reakcji i patrzyliśmy jak Zayn biegnie w stronę ochroniarzy.
- Mamy noc filmową w apartamencie Paula, bo nie będzie go dzisiaj w nocy- Harry nas poinformował.
- Fajnie, jaki będzie film?
- Naznaczony 2

*~*~*~*

- Muszę to oglądać?- jęknęłam, kiedy Harry prowadził mnie do pokoju Paula.
- Tak. No weź, będzie fajnie.
Harry zapukał do drzwi, które otworzył Niall.
- Chodźcie.
Pozwoliłam, żeby Harry posadził mnie na kanapie. Obok mnie usiadł Harry i Liam.
- Czemu jesteś w takim złym humorze?- zapytał mnie Louis i spojrzał na mnie.
- Nie chce tego oglądać- odpowiedział za mnie Harry.
- To mnie strasznie przeraża- broniłam się.
- Nie bądź dzieckiem, będzie fajnie- powiedział Niall.
Przewróciłam oczami.
- Cokolwiek.
Podczas filmu rozbawiałam wszystkich moimi krzykami.
* W Hiszpańskim w rzeczowniku rodzaj żeński ma najczęściej końcówkę "a", Logan powiedział: Żegnaj, przyjacielu, a Kelsey poprawiła na "przyjaciółko" :))
_____________
Rozdział nie sprawdzony!!
Sorry za błędy!!
Kocham WAS :*

niedziela, 13 kwietnia 2014

34. Anger, Care & Possibly Love

Kelsey's POV

- Szczerze, to nie wierzyłem, że przylecisz.
Spojrzałam na siedzącego na łóżku Logan'a. Miał biały bandaż obwiązany dookoła głowy. Wyglądało na to, że tylko jego głowa jest uszkodzona. Ale przecież wszystkie jego pozostałe uszkodzenia są wewnętrzne. Logan miał mały problem z siadaniem, musiał cały czas się podpierać o poduszki. Za kilka dni, jeśli jego wyniki badań się trochę polepszą, wyjdzie ze szpitala.
Kiedy go zobaczyłam wzdrygnęłam się. Nikt nie chciałby widzieć swojego najlepszego przyjaciela leżącego w łóżku szpitalnym z czterema szwami. Przyleciałam tutaj wcześnie rano i byłam padnięta. Ucięłam sobie drzemkę w samolocie, ale trwała ona tylko pół godziny. Byłam zbyt zmartwiona zdrowiem Logan'a, więc nie mogłam zamknąć oczu na dłużej niż trzydzieści minut.
- Oczywiście, że przyleciałam- odpowiedziałam siadając na plastikowym, niewygodnym krześle- jesteś w szpitalu, Logan. Nie myślisz.
- Kelsey, jest mi naprawdę-
- Nie, Logan- ucięłam mu z malutkim uśmiechem.- Nie przejmuj się tym, załatwimy to później.
Logan przygryzł swoją dolną wargę.
- Idę do łazienki- wyszłam z pomieszczenia.
Kiedy szłam do łazienki mój telefon zaczął wibrować. To Harry dzwonił. Cholera, ja to mam pecha. Nic nie powiedziałam mu o moim spontanicznym locie do Miami, więc miałam nadzieję, że nie będzie na mnie bardzo zły.
Weszłam do damskiej toalety.
- Hej, Harry- zamknęłam drzwi, które wydały z siebie ciche kliknięcie.
- Wiesz, że jestem zły?- Harry mnie przywitał.
Zatrzymałam się przed lustrem. Wyglądałam na zdenerwowaną i zmieszaną.
- Umm, co?- starałam się brzmieć na zażenowaną.
- Znalazłem online wiadomość, że moja własna żona jest w Miami, i wcale mi nic o tym nie powiedziała- był zły. Bardzo zły. Znając Harry'ego, starał się siebie kontrolować przed wybuchem. Miał bardzo gwałtowne usposobienie, dlatego zawsze starałam się go nie denerwować.
- Zamierzałam ci powiedzieć- zaczęłam słabo, ale szybko mi przerwano.
- Oh, naprawdę? Kiedy? Jak już wrócisz do Londynu?- zapytał jadowitym tonem, co mnie przeraziło. Przebiegłam ręką po włosach.
- Logan jest w szpitalu, wiesz?- miał naprawdę okropny wypadek i musiałam go odwiedzić. Mimo wszystko, jest moim najlepszym przyjacielem.
- Wiem, że jest, Kelsey. Chciałbym po prostu, żebyś przestała przede mną ukrywać niektóre rzeczy. Nawet nie wiesz jak się czuję, gdy prześladują cię paparazzi albo fani, albo lecisz do Miami, ale kiedy ostatni raz z tobą rozmawiam ty jesteś jeszcze w Londynie. Ukrywasz niektóre rzeczy, a ja chciałbym, żebyś przestała. Myślałem, że jesteś w stanie informować mnie co się z tobą dzieje. Ale Ale jednak nie.
Każde jego słowo mnie bolało. Teraz, ton głosu Harry'ego był obronny. A ja czułam się winna. Mieć smutnego Harry'ego to tak jak kopnąć słodkiego szczeniaczka- zawsze są dla ciebie mili i kochani, ale kiedy nagle ich zranisz będą zmieszani, chociaż i tak cały czas będą próbować cię uszczęśliwiać. Harry jest najsłodszą osobą jaką kiedykolwiek spotkałam i naprawdę żałuję, kiedy go ranię.
Ale on miał rację. Absolutną rację. Powinnam mu powiedzieć o paparazzich. Powinnam mu powiedzieć o moim wyjeździe. To musi być dla niego trudne, kiedy siedzi tak daleko ode mnie i nie wie co u mnie, chyba, że przez internet. Nic mu nie mówię, jedyną drogą jaką może wiedzieć jak minął mi dzień jest zalogowanie się na Twittera.
Jestem taka okropna.
- Harry, przepraszam. Wiem, że powinnam ci powiedzieć, ale nie chciałam, żebyś się o mnie martwił.
- I dlatego mi nie powiedziałaś? Kelsey, nie chcę, żebyś cokolwiek przede mną ukrywała. Rozumiesz?
- Oczywiście, Harry- zamknęłam oczy.
- To dlaczego wydaje się, że nie rozumiesz?
Zanim zdążyłam odpowiedzieć usłyszałam beep. " Połączenie zakończone"- pojawiło się na ekranie. Jęknęłam, schowałam telefon do kieszeni i przejechałam sfrustrowana ręką po włosach. Nie lubiłam kiedy Harry był na mnie zły. Nie mogłam tego znieść.
Kilka minut później wyszłam z łazienki i nawet uśmiechnęłam się do pielęgniarki przechodzącej koło mnie. Wchodząc do pokoju Logan'a prawie wpadłam na Julię. Trzymała dwa styropianowe kubki z kawą.
- Hej, kochana. - wyciągnęła do mnie rękę z kubkiem- nie ze Starbucks'a.
Zachichotałam.
- Nie ma znaczenia. Jak się czuje?
- Dobrze- Julia odpowiedziała biorąc głębszy wdech- doktor powiedział, że już pod koniec dnia będzie wszystko w porządku. W sumie, to Logan całkiem szynko zdrowieje.
Skinęłam.
- Dobra wiadomość. Myślę, że już niedługo będzie całkiem zdrowy.
Julia się uśmiechnęła i przyjrzała mi się uważniej.
- Wszystko w porządku? Wyglądasz na zmartwioną.
- Wszystko w najlepszym porządku. Wspaniale.

*~*~*~*

Byłam w Miami kilka dni i nie rozmawiałam z Harry'm odkąd nasza konwersacja dobiegła końca w toalecie. Nie wchodziłam na Twittera, nie chciałam czytać co ludzie tam piszą.
Ale byłam pewna, że każdy wie, że jestem w Miami. I byłam pewna, że niektórzy się domyślają czemu tu przyleciałam. Przynajmniej ja to wiedziałam. Nie muszę się wszystkim tłumaczyć.
Logan wyszedł ze szpitala. Miał kilka problemów z nogą, ale tak poza tym nic poważnego. Kiedy byłam już pewna, że z Logan'em wszystko w porządku zaczęłam myśleć o moim powrocie do Londynu.
Więc usiadłam na brzegu łóżka w domu Logan'a i weszłam na Travelocity. Nagle drzwi się otworzyły i wszedł Logan o kulach.
- Myślę, że powinniśmy pogadać- Logan usiadł na łóżku.
- Też tak myślę.
Logan odchrząknął.
- Byłem opryskliwy- zaczął- nie powinienem ci mówić tego wszystkiego o Harrym. Przepraszam za to. On jest twoim mężem i ja nie mam w tym nic do powiedzenia.
- Nie masz- przyznałam i usiadłam koło niego- Harry był naprawdę zły, tak jak ja. Zraniłeś moje uczucia, Logan.
- Wiem. Ale uwierz mi, zranienie cię to ostatnia rzecz jaką chciałbym zrobić. Wiem jak bardzo lubisz Harry'ego i choćbym nie wiem jak bardzo się starał, żebyś zamiast niego tak bardzo polubiła mnie i tak nie mogę tego zmienić.
Uśmiechnęłam się.
- Nie możesz. Przepraszam Logan. Naprawdę lubię Harry'ego. Bardziej niż myślałam. Ty kiedyś też kogoś sobie znajdziesz.
Logan się uśmiechnął i skinął głową.
- Taa, kiedyś- mruknął- więc, co tak naprawdę jest między tobą, a Harry'm?
- Dziwnie, jesteśmy razem, ale nie tylko małżeństwem, wiesz? Bardzo się lubimy. Jest taki słodki, miły i zabawny i ja... po prostu go lubię.
Logan się we mnie wpatrywał unosząc brew.
- Ciekawe czemu wydaję mi się, że lubisz go bardziej niż mówisz?
- Co masz na myśli?
- Ty czujesz do niego coś więcej niż mi powiedziałaś. Nigdy tego nie przyznasz.- Logan się uśmiechnął.
- Ja właśnie ci wszystko powiedziałam. Ja, um, lubię go. To tyle.- zaschło mi w buzi.
Logan wywrócił oczami.
- Oczywiście- powiedział sarkastycznie.
- Co próbujesz powiedzieć, Logan?
- Wydaje mi się, że ty, jeśli teraz, trochę bardzo i mimo wszystko kochasz Harry'ego powinnaś mu powiedzieć jak mocne jest uczucie którym go darzysz.
Moje oczy się rozszerzyły. Czy to możliwe, że naprawdę, bardzo kochałam Harry'ego? Prawdziwa miłość to zbyt silne uczucie i nie mogę go czuć do Harry'ego. Mogę? Nic nie wiedziałam o moich uczuciach. A słyszeć coś o  nich od kogoś, zwłaszcza Logana, który nie cierpi Harry'ego ze mną, to absurd.
W moim życiu naprawdę kochałam dwie osoby- moich rodziców. Nigdy nie czułam tego do moich byłych. Po prostu bardzo ich lubiłam. Kochać kogoś teraz, kiedy nie miałam przy sobie nikogo z rodziny, jest bardzo trudne.
Ale to co powiedział Logan dało mi do myślenia. Czy naprawdę kocham Harry'ego i nie zdaję sobie z tego sprawy? Czy powoli zakochuję się w osobie, za którą mama kazała mi wyjść za mąż??
- W porządku jeśli go kochasz- głos Logan'a wyrwał mnie z rozmyśleń.- To normalne. To tylko kwestia czasu zanim byś to zrobiła.
Nadal nie byłam pewna swoich uczuć. Przekonanie się, że kogoś się kocha jest naprawdę trudne.
- Nie wiem co zrobić.
- Cóż, biorąc pod uwagę twoje uczucia,  nie lecisz do Londynu tylko znajdź miejsce gdzie jest twój chłopak i poleć mu zrobić niespodziankę albo coś. Wiedząc, że z nim nie rozmawiasz, to znaczy nie widziałem, żebyś z nim rozmawiała, musi być bardzo zły.
- Trochę- mruknęłam.
- To na co czekasz? Kup sobie bilet.

*~*~*~*

Z pomocą Louis'a i Zayn'a dowiedziałam się, że chłopcy są w Pittsburgu. Więc poleciałam tam. Dla Zayn'a i Louis'a to był świetny pomysł, zwłaszcza, że przez ostatnie dni Harry nie miał zbyt dobrego humoru.
Czułam się przez to trochę winna, ale miałam nadzieję, że swoją wizytą trochę polepszę mu humor. Miałam też nadzieję, że to pomoże mi odkryć co czuję.
Kiedy wylądowałam Paul wysłał po mnie samochód, który miał mnie zawieść do hotelu chłopców. Co jeśli Harry ciągle był na mnie zły? Co jeśli przylecenie tutaj było błędem?
Co jeśli tylko się upokorzę?
Wkrótce dojechałam przed hotel. Na szczęście nie było tam wielu fanów.
Wzięłam torbę i podziękowałam kierowcy. Louis powiedział mi numer pokoju Harry'ego, więc po wejściu do hotelu skierowałam się do windy.
Szłam wzdłuż korytarza i znalazłam numer pokoju Harry'ego. Zapukałam przygryzając wargę. Czekałam minutę zanim drzwi się otworzyły ukazując Harry'ego.
Miał na sobie szarą bluzkę i jeansy. Wyglądał prosto i niewiarygodnie przystojnie. Kiedy mnie zobaczył jego oczy się rozszerzyły.
- Kelsey?
- Um, hej- powiedziałam cicho posyłając mu nerwowy uśmiech.
- Co ty tu robisz?- Harry zachichotał.
- Przyleciałam cię odwiedzić.
Otworzył drzwi szerzej.
- Wejdź. Więc co u Logana?
- Dobrze- odpowiedziałam, kiedy Harry zamknął za nami drzwi- ma szwy, ale tak poza tym to w porządku.
- To, uh, dobrze.
Westchnęłam.
- Nadal jesteś na mnie zły? Mi jest naprawdę przykro. Przepraszam.
Przejechał ręką po włosach.
- Wiem, że ty też jesteś zła. Też przepraszam. Przesadziłem.
- Nie- pokręciłam głową- powinnam ci powiedzieć, że lecę do Miami zanim to zrobiłam. To nie fair, że dowiadujesz się czegokolwiek o mnie przez internet, zamiast ode mnie.
- Nie lubię się dowiadywać przez internet, to prawda. Marzę o tym, żebyś mogła mi wszystko  mówić. Ale kiedy poleciałaś do Miami ja przesadziłem. Logan to twój najlepszy przyjaciel, nie mogę ci zabraniać się z nim widywać, zwłaszcza, gdy jest w szpitalu.
- Obydwoje jesteśmy winni- zrobiłam krok w jego stronę zmniejszając między nami dystans- obiecuję, że jeśli cokolwiek ważnego mi się wydarzy to ci o tym powiem.
Harry się uśmiechnął.
- A ja obiecuję, że nie będę się wściekał na bez powodu.
- Bardzo dużo obiecujesz. To słodkie- powiedziałam i owinęłam ręce wokół jego szyi.
Harry położył swoje ręce na mojej talii i przyciągnął mnie bliżej.
- Ja jestem słodki.
Uniosłam brew.
- Jesteś skromny- dodałam sarkastyczniej razem z Harry'm się zaśmialiśmy.
Głupie motylki.
Harry uśmiechnął się, jego twarz była tuż przed moją.
- Naprawdę nie chciałem cię zezłościć, Kelsey. Po prostu chcę wiedzieć co się z tobą dzieje. Przepraszam, jeśli to schodzi na złą drogę.
- W porządku.- nakręciłam sobie jego loka na palec- to znaczy, najgorsze co mógłbyś zrobić to nie dbać o mnie w ogóle.
Harry spojrzał na mnie, jego zielone oczy spotkały moje niebieskie. Chwilę tak staliśmy, w ciszy, tylko się w siebie wpatrując. A później mnie pocałował. Delikatnie i namiętnie. Ale niestety oderwał się za szybko.
- Zawsze będę o ciebie dbał, nigdy o tym nie zapominaj.
_________________________
Najmocniej przepraszam za spóźnienie!!!
Mam nadzieję, że rozumiecie, wyszedł 4 sezon Gry o Tron XD
Następny rozdział jutro...
Nie będę Was już męczyć komentarzami, nie musicie komentować.
(czytaj: miło by było gdybyście komentowały z własnej woli)
Być może, jest to całkiem prawdopodobne, że w 27. rozdziale wyolbrzymiłam niektóre rzeczy i np zamiast napisać, że Kelsey baaaaaardzo lubi Harry'ego napisałam, że go kocha.
(już to zmieniłam)
Mam nadzieję, że wybaczycie mi ten malutki błąd :PPP
Kocham WAS <333

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

33. Count On You

Kelsey's POV

- Kelsey, czy tęsknisz za Harry'm?
- Czemu nie pojechałaś z nim w trasę?
- Czy to prawda, że zdradzałaś Harry'ego z przyjacielem?
- Czy wasze małżeństwo jest prawdziwe?
Spuściłam głowę i kontynuowałam przepychanie się przez tłum paparazzi. Dotarłam do Range Rovera szybko i bezpiecznie. Szybko opuściłam parking przed centrum handlowym i ruszyłam do domu.
Nie wiem czemu, ale w oczach zaczęły mi się zbierać łzy. Miałam większy problem z fotografami, odkąd Harry wyjechał. Zdałam sobie sprawę, że coraz mniej lubię wychodzić. Wszędzie, gdzie byłam był tłum ludzi robiących mi zdjęcia, albo z bliska, prawie tak, że nie mogłam oddychać, albo z daleka.
Kiedy podjechałam pod bramę od domu, Frankie, ochroniarz, otworzył ją, żebym mogła wjechać. Zaparkowałam samochód, wzięłam torebkę i zfrustrowana mocno zatrzasnęłam drzwi wparowując do pustego domu.
Dom był ogromny, ale kiedy byłam w nim sama wydawał się taki pusty. Przeczesałam włosy palcami i z westchnieniem usiadłam na kanapie. Zamknęłam oczy i próbowałam się zrelaksować.
Nienawidziłam paparazzi prześladujących sławne osoby i dlatego byłam zła. Harry i reszta chłopców spotykała się z nimi codziennie, więc mogę sobie tylko wyobrazić co chłopcy czują.
Zdjęłam buty i włączyłam telewizję. Zaczęłam skakać po kanałach. Włączyłam MTV licząc na to, że będzie "Awkward". Załamałam się, kiedy zobaczyłam, że na MTV leci jakiś wywiad.
Z One Direction.
Położyłam się na kanapie i zaczęłam oglądać. Chłopcy biegali wokół swoich miejsc i wyrywali sobie mikrofony. Co za idioci, pomyślałam i zachichotałam. Nagle zauważyłam, że mój telefon dzwoni.
- Halo?- zapytałam, podczas gdy Louis klepnął Liam'a w klatkę piersiową.
- Hej- Harry mnie przywitał, a ton jego głosu wywołał u mnie śmiech.
- Hej- uśmiechnęłam się- gdzie jesteś?
- W tour busie. A ty?
Zachichotałam.
- Oglądam was w TV, w wywiadzie dla MTV.
- Wow- Harry zachichotał- jak było dzisiaj w pracy?
- Ahh... Było... dobrze.
Harry był przez chwilę cicho.
- Powiedz prawdę, Kelsey. Jak było?
- Dobrze- starałam się go przekonać.
Harry westchnął.
- I nie zamierzałaś mi powiedzieć jak przepychałaś się do samochodu, kiedy wychodziłaś z centrum?
- Technicznie, to nie zdarzyło się w pracy, to było później.
- Bez znaczenia, Kelsey. Powinnaś mi mówić takie rzeczy. A nie ja później dowiaduje się o tym na Twitterze.
- Parę minut temu weszłam do domu i naprawdę nie chcę narzekać bo musiałam się przepychać przez tłum paparazzi. To żaden problem. Nic nie powiedziałam i weszłam do auta. Jest w porządku.
Harry westchnął.
- Wiesz jak się czuję, Kelsey? Wiedząc, że jestem na drugim końcu świata, a ty musisz przepychać się przez tłum mężczyzn w średnim wieku bez ochrony? To mnie denerwuje.
- Wiem, Harry. No ale jestem przecież dużą dziewczynką. Mogę sama siebie chronić. Na przykład Eleanor i Danielle jakoś sobie radzą.
- Tak ale-
- Naprawdę, Harry, nie przejmuj się- ucięłam- dam sobie radę.
- Skoro tak mówisz- Harry westchnął.

*~*~*~*

W ciągu kilku następnych dni byłam trochę zmęczona przez fotografów. Cokolwiek robili, ja zamykałam buzie i spuszczałam głowę. I za każdym razem było to na Twitterze, więc Harry wiedział. A za każdym razem, kiedy widział natychmiast do mnie dzwonił i pytał co u mnie. Zawsze odpowiadałam, że dobrze.
On był taki słodki, że to aż niemożliwe. Czułam się źle, kiedy wiedziałam, że Harry się denerwuje. Nie miałam pracy w tym tygodniu i naprawdę nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. Więc siedziałam w domu i leniuchowałam, czasami dzwoniąc do Eleanor albo Danielle, kiedy były wolne. Jeśli nie były wolne, to czytałam moje książki. Kiedy czytałam zadzwonił telefon. To była Julia, mama Logan'a.
Odebrałam niepewna, czemu do mnie dzwoni.
- Hej, Julia.
- Kelsey, dzięki Bogu- ton głosu Julii spowodował, że zamknęłam książkę.
- Coś się stało? Wszystko w porządku?
- Chciałabym powiedzieć, że tak, kochanie. To Logan- westchnęła.
- Co się stało Logan'owi?- z emocji ścisnęłam mocniej telefon.
- Miał bardzo poważny wypadek podczas gry w piłkę nożną. Rozerwał mu się mięsień i ma trochę uszkodzony kręgosłup. Uderzył się też mocno w głowę. Jest w szpitalu. Nie jest za dobrze, Kelsey.
Moje serce podskoczyło mi do gardła na słowa Julii. Nawet jeśli byłam na niego zła, Logan był moim najlepszym przyjacielem. Czułam się winna, przez to, że go ignorowałam.
Powiedział jeszcze kilka niemiłych rzeczy o Harry'm, ale myślę, że skoro jest w szpitalu można mu wszystko wybaczyć. Był moim przyjacielem i skoro on był ze mną przez poprzednie kilka lat, to ja musiałam być teraz z nim.
- Poczekaj, Julia, zamierzał zarezerwować lot do Miami.
- Naprawdę- mogłam wyczuć zdziwienie w jej głosie.
- Tak. Muszę przy nim być. Czułabym się okropnie gdybym go zostawiła.
- Jak to dobrze, że Logan może na ciebie liczyć.
I po raz kolejny poczułam się winna.
- Tak. Zawsze może na mnie liczyć.
_______________
Ten rozdział był naprawdę krótki.
Chciałam Was przeprosić za wszystkie błędy.
( oczywiście sprawdzałam, ale coś mogło mi umknąć)
Następny rozdział w czwartek albo piątek.
Proszę o 15 kom. Dacie radę ;)
Kocham Was <333

sobota, 5 kwietnia 2014

32. Comfort Food

Kelsey's POV

Rzuciłam się na łóżko. Chichot opuścił moje usta, kiedy Harry położył się nade mną. Oparł się na łokciach, żeby mnie nie zmiażdżyć. Położyłam ręce na jego policzkach, kiedy nasz usta się spotkały. Czułam, że się uśmiecha.
Harry położył swoje ręce na moich plecach, kiedy nasze usta poruszały się synchronicznie. Zaczęłam zawijać jego loki na palce.
- Lubię cie całować- szepnął, odrywając się ode mnie nieznacznie. Nasze oczy były zamknięte.
Otworzyłam oczy i spotkałam wzrok Harry'ego. Jego oczy miały taki słodki kolor. Mogłabym wpatrywać się w nie cały dzień, naprawdę.
- Więc, dzięki- zachichotałam- też lubię się z tobą całować.
Uśmiech Harry'ego się powiększył, pokazały się jego dołeczki. Zamiast pocałować mnie w usta, zaczął składać pocałunki w dół mojej szczęki. Jego dotyk powodował gęsią skórkę na moich rękach, a przez jego pocałunki w moim brzuchu pojawiały się motylki.
I znowu pocałował mnie w usta, tym razem ten pocałunek był trochę głębszy. Zanim się ode mnie oderwał delikatnie przygryzł moją wargę.
- Żałuję, że to robię- szepnął ochrypłym głosem pocierając mój nos swoim.
Najpierw byłam zmieszana, jak mógł być tak złośliwy? Ale później sobie przypomniałam, że za kilka dni wraca na trasę. Przejechałam delikatnie ręką po jego włosach.
- Nie przypominaj mi- uśmiechnęłam się- to ja będę sama- wydęłam wargi.
Harry westchnął i przysunął swoją twarz do moich obojczyków. Zaśmiałam się, kiedy jego loki zaczęły łaskotać mnie w szyje.
- Powinnaś jechać ze mną- czułam jego usta przy mojej skórze, kiedy mówił.
- Wiesz, że nie mogę- zaczęłam zakręcać sobie jego loki na palce.
Pocałował mnie w brodę.
- Każdy może marzyć.
Harry zmienił naszą pozycję. Teraz to ja leżałam na nim. Jego ręce były na moich biodrach.
Lubiłam to- lubiłam być blisko Harry'ego, po prostu leżeć koło niego i go całować. Zawsze był chętny do przytulania, to jedna z wielu rzeczy jakie w nim lubiłam. Zawsze kiedy mnie przytulał czułam się bezpiecznie. Taa, ja naprawdę lubię z nim przebywać.
Anne i Gemma poszły na zakupy, więc ja i Harry byliśmy sami w domu. Kiedy spojrzałam na Harry'ego, jego wargi były wydęte. Zachichotałam. Głowa Harry'ego leżała na poduszkach. Pilnie się we mnie wpatrywał.
- Przestań narzekać, zostajesz tu jeszcze kilka dni...
- Tak, ale...
- Wiesz co powinniśmy zrobić?- zapytałam, a Harry uniósł brwi- zanim pojedziesz razem z chłopcami powinniśmy zrobić coś razem. Wszyscy. Razem z ich dziewczynami.
- Dobry pomysł- Harry uśmiechnął się.
- Wiem.

*~*~*~*

Anne i Gemma pojechały, a chłopcy wyjeżdżali następnego dnia. Niestety. Urządzaliśmy małą "imprezę" w domu moim i Harry'ego. Wszyscy mieli przyjść. Danielle, Eleanor, Perrie i pozostali chłopcy z zespołu.
Harry uparł się, że przywiezie trochę chińszczyzny, a Liam z Danielle mają przynieść coś z Nando's. Byliśmy jak grupa głodnych dwudziestu osób, więc potrzebowaliśmy jedzenia. Goście mieli niedługo przyjechać.
Wszystko było zupełnie normalne. Miałam na sobie czarne spodnie i top sięgający do połowy uda. Moje włosy nie były jakoś specjalne uczesane- zostawiłam je pofalowane.
Usłyszałam jak frontowe drzwi się zamykają, więc podeszłam do nich. Harry trzymał torby chińszczyzny.
- Oh, daj. Pomogę ci.- zachichotałam i wzięłam od niego dwie torby.
- Dzięki- powiedział, kiedy wchodziliśmy do kuchni- to nadal za mało dla każdego.
Zaśmiałam się.
- To dlatego Liam i Dani przynoszą Nando's, a ja zrobiłam kilka kanapek, kiedy cie nie było. Ohh, i jeszcze mus czekoladowy.
Zielone oczy Harry'ego się rozszerzyły.
- Umiesz robić mus czekoladowy?
Uśmiechnęłam się i skinęłam głową.
- Ty, kochanie, jesteś aniołem zesłanym z nieba- przyciągnął mnie do siebie i pocałował- a teraz idę wziąć prysznic.
Uśmiechnęłam się. Wypakowałam jedzenie z toreb i usłyszałam dzwonek do drzwi. W drzwiach stali Eleanor, Louis i Niall uśmiechnięci od ucha do ucha.
- Witam, witam- powiedziałam oficjalnie wywołując u nich śmiech- wejdźcie.
- Czuję chińszczyznę- powiedział Lou wąchając powietrze.
- Harry ją przywiózł- zachichotałam i zamknęłam za nimi drzwi.- teraz bierze prysznic, będzie na dole za minutę.
Kiedy usiedli w salonie, dzwonek do drzwi znowu zadzwonił.
- Zaraz wrócę.
Otworzyłam drzwi i zauważyłam Liam'a, Danielle, Josh'a i Sandy.
Kilka minut później siedzieliśmy już wszyscy w salonie, razem z Harry'm, i relaksowaliśmy się rozmawiając. Było naprawdę fajnie, przynajmniej nikt nie siedzi teraz sam.
Chwilę później zabraliśmy się za jedzenie. Zamiast jeść normalnie w jadalni, my poszliśmy z jedzeniem do salonu i tam pożywialiśmy się oglądając "World War Z", które włączył Zayn.
Usiadłam wygodnie koło Harry'ego na małej kanapie. Na moim talerzu były jakieś warzywa i kawałek kurczaka Perri-Perri. Dziwna kombinacja, ale co tam. Nic nie pobije talerza Niall'a, na którym było wszystko.
Kiedy kończyliśmy jeść poszłam do kuchni i nalałam trochę czekoladowego musu do miseczek. Zaniosłam miski z musem do salonu. Kiedy wchodziłam Perrie na mnie spojrzała.
- Co to?- zapytała. Siedziała na kolanach Zayn'a
- Czekoladowy mus- uśmiechnęłam się.
Wszyscy zeskoczyli ze swoich miejsc i podbiegli do mnie zabierając miski.
- Oh Boże! Kelsey, to jest przepyszne- powiedziała Danielle próbując.
- Muszę się zgodzić- przyznał Josh- to jest naprawdę dobre.
Uśmiechnęłam się, dumna z mojego dzieła i wzięłam moją miskę.
- To pocieszające jedzenie- powiedziałam, siadając koło Harry'ego- przynajmniej dla mnie.
- Czemu?- Josh zapytał.
Włożyłam łyżkę do buzi i przełknęłam.
- Kiedy byłam mała i smutna mama zawsze robiła mi czekoladowy mus. Robiła go najlepiej na świecie i, kiedy miałam siedemnaście lat, nauczyła mnie go robić. Starałam się go przygotować perfekcyjnie- skończyłam i zaśmiałam się.
- I udało ci się, kochanie- Harry powiedział i pocałował mnie w policzek, powodując, że się zarumieniałam.
Kilka godzin i trzy miski musu dla Louis'a później wszyscy zaczęli wychodzić. Kiedy Zayn i Perrie wyszli jako ostatni zaczęłam sprzątać brudne naczynia i wkładać je do zmywarki. A było ich naprawdę dużo.
- Nie, nie, nie- Harry nagle stanął przede mną i odciągnął mnie od zmywarki.
Zaśmiałam się, kiedy nasze klatki piersiowe delikatnie się zderzyły. Położyłam mu ręce na ramionach, żeby utrzymać równowagę.
- Co?
- Chodź do łóżka- Harry powiedział sennie i przymknął oczy- jestem śpiący.
- To idź spać. Ja muszę pozmywać naczynia.
- Zrób to jutro- zaproponował i nachylił się tak, że jego loki łaskotały moją szyję- proszę, jutro wyjeżdżam. Połóż się ze mną.
Przyglądałam się jego pełnym, różowym ustom. Jęknęłam.
- Dobra, niech ci będzie. Chodźmy.
Harry uśmiechnął się zwycięsko i złapał mnie za rękę.
- Tak!
Szłam za nim do pokoju, prawie potykając się o własne stopy.
- Pójdę się przebrać- powiedziałam mu, wzięłam moją piżamę i ruszyłam do łazienki.
Zamknęłam drzwi za sobą i szybko umyłam zęby. Założyłam moją piżamę składającą się z szortów i luźnej bluzki z dekoltem w kształcie litery V. Kiedy wyszłam z łazienki Harry leżał w łóżku. Przykrył kołdrą swój goły brzuch. Miał na sobie tylko bokserki. Zachichotałam i położyłam się do łóżka.
Złośliwie położyłam się na mojej stronie łóżka tak daleko od Harry'ego jak tylko mogłam bez spadnięcia z łóżka. On, oczywiście, wpatrywał się we mnie w ciemności. Jedyne światło w pokoju pochodziło od okna.
- Chodź tu- podkreślił tu.
Uśmiechnęłam się do siebie.
- Nie. Dobrze mi na mojej stronie.
Harry był przez chwilę cicho. A potem jęknął i wywołał u mnie chichot. Później poczułam rękę Harry'rgo na moim biodrze. Przyciągnął mnie do siebie. Leżałam tyłem do niego, ale nie przeszkadzało mu to i splótł nasze palce.
- Wygrałem.
Jego głos mnie uspokajał. Już po chwili usłyszałam jak zasypiam. Kilka sekund potem spałam jak zabita, w moim wygodnym łóżku z rękami Harry'ego owiniętymi wokół mnie i z jego oddechem na mojej szyi.
Szkoda, że rano już go nie będzie.
___________________
Następny w poniedziałek albo we wtorek.
Proszę o 10 komentarzy...
Sorry za błędy :PPP

środa, 2 kwietnia 2014

31. Grand Babies

Kelsey's POV

- Kelsey! To wspaniale znowu cie widzieć!!- powiedziała Anne przyciągając mnie do uścisku.
- Ciebie też, Anne- uśmiechnęłam się i odwróciłam głowę w kierunku blond dziewczyny koło Anne.- O Boże, Gemma, kocham te twoje włosy!
- Dzięki- odpowiedziała i przytuliła mnie- to wspaniale, że znowu się widzimy.
- Wejdźcie do środka- zaprosiłam otwierając przed nimi drzwi do domu.
Anne rozejrzała się dookoła.
- Oh, to miejsce jest niesamowite.
- To dzięki twojemu synowi.
- A tak w ogóle- odezwał się znajomy, męski głos- czemu przytuliłyście Kelsey, a mnie nie?
Odwróciłyśmy się i zobaczyłyśmy Harry'ego stojącego na schodach ze smutną miną.
- Chodź tu, kochanie- Anne zawołała go i przyciągnęła do uścisku.
Uśmiechnęłam się, kiedy Harry obejmował drobne ciało swojej mamy i kiedy przytulał Gemma'e.
- Muszę powiedzieć- zaczęła mówić i wypuściła Harry'ego z uścisku- dobrze zrobiłeś, że wybudowałeś ten dom, Haz. Jest genialny.
- Dzięki- Harry uśmiechnął się- próbowałem.
Zachichotałam i odwróciłam się do gości.
- Chcecie się czegoś napić, wody, herbaty?
- Poproszę herbatę- Anne uśmiechnęła się, a ja skinęłam.
Harry zaprowadził mamę i siostrę do salonu, a ja poszłam do kuchni i wstawiłam wodę. Kiedy woda się gotowała ja ruszyłam do salonu. Anne i Gemma siedziały na fioletowej kanapie, a Harry na tej mniejszej.
Usiadłam na podłokietniku kanapy, po prawej stronie Harry'ego.
- Więc, co tam u was?- zapytała Anne.
- Nic- odpowiedział Harry spoglądając na mnie- po prostu odpoczywamy, no wiesz, mam kilka dni wolnych.
- A co z tobą, Kels?- zainteresowała się Gemma.
- Mam pracę w centrum handlowym i to jest moje główne zajęcie- powiedziałam jej. Usłyszałam gwizdek czajnika, więc ruszyłam do kuchni.
Wyjęłam cztery kubki i do każdego włożyłam paczuszkę z herbatą. Zalałam wodą. Wracając do salonu w drzwiach stały Anne i Gemma. Wzięły ode mnie swoje kubki.
- Dziękuje, skarbie- Anne się uśmiechnęła.
Weszłam do salonu i podałam Harry'emu jego kubek.
- Może wyjdziemy gdzieś dzisiaj na obiad?- zaproponował Harry.
- Brzmi nieźle- Anne się uśmiechnęła.

*~*~*~*

Ubrałam się w zieloną sukienkę z dekoltem w kształcie litery "V" i koronką na wysokości bioder. Harry powiedział, że idziemy do fantastycznej restauracji, więc wszyscy musieliśmy się przebrać. Kiedy zakładałam moje szpilki Gemma weszła do pokoju. Miała na sobie piękną kasztanową sukienkę do kolan i czarne buty na obcasie. Jej blond włosy były pofalowane.
- Wyglądasz przepięknie- powiedziała i uśmiechnęła się, ukazując swoje dołeczki.
- Dzięki. Ty też.
- Jesteście gotowe, panie?- Harry wparował do pokoju. Miał na sobie czarne spodnie, buty i jasną, niebieską koszulę, wyglądającą na prawie białą.
- Tak- Gemma się uśmiechnęła.
Zeszliśmy na dół, gdzie czekała Anne w innej, pięknej sukience. Wyszliśmy z domu i poszliśmy do auta Harry'ego. Anne i Gemma usiadły z tyłu, a ja na miejscu pasażera.
- Gdzie jedziemy?- zapytała Anne
- "The Cut"- Harry odpowiedział, a jakaś kontrolka w moim mózgu zapaliła się.
To ta sama restauracja do której poszliśmy, żeby "się poznać". To była wspaniała restauracja z wyśmienitym jedzeniem. Spojrzał na mnie, kiedy wymówił nazwę restauracji, a ja uśmiechnęłam się, bo wiedziałam, że myśli o tym samym.
Kiedy podjechaliśmy pod restaurację, stało tam ponad dwudziestu paparazzi z migającymi aparatami.
- Kurwa, ktoś musiał powiadomić ich o naszej rezerwacji.
Anne pogłaskała go po głowie.
- W porządku, kochanie- uspokajała go- nie robimy nic złego.
Harry skinął i wyszedł z auta. Podszedł do moich drzwi i otworzył je. Tłumy ludzi cos krzyczały. Harry złapał mnie za rękę i skierowaliśmy się w stronę drzwi. Anne i Gemma szły za nami.
Bezpiecznie weszliśmy do restauracji, w której nie było już słychać krzyków. Zerknęłam na Harry'ego, który wyglądał na bardzo złego z powodu ludzi na zewnątrz. Nagle przed nami pojawił się pulchny mężczyzna. To był menadżer.
- Tak bardzo przepraszamy, panie Styles, nie wiedzieliśmy, że ci fotografowie tu będą- wyglądał na zdenerwowanego. Wcale mu się nie dziwie. Harry naprawdę wyglądał strasznie, kiedy był zły.
- W porządku- Harry próbował uspokoić swój głos- możemy iść do naszego stolika?
- Oczywiście- mężczyzna żywiołowo skinął głową i zaprowadził nas do okrągłego stolika. Usiadłam pomiędzy Gemmą a Harry'm. Menadżer dał nam menu.
- Zaraz przyjdzie do państwa kelner- powiedział i odszedł przestraszony.
- Myślę, że go wystraszyłeś, Haz- Gemma zachichotała, kiedy otworzyła swoje menu.
Harry odchrząknął.
- Przepraszam za to- kolejna kontrolka zaświetliła się w moim mózgu.
To przypomniało mi, kiedy ja i Harry po raz pierwszy tu przyszliśmy. Ktoś poinformował paparazzi, że tu przyjdziemy. Harry przepraszał mnie wtedy przez cały obiad. Uśmiechnęłam się. Harry przecież właśnie taki jest. Lubi przepraszać za coś, czego nie może kontrolować.
Był niemożliwie słodki.
- W porządku, kochanie- Anne zaczęła go pocieszać- my rozumiemy.
Harry skinął i zaczął przeglądać swoje menu. Kiedy przyszedł kelner Harry i ja zamówiliśmy po steku ( w sumie to Harry mi go zamówił, żebym spróbowała). Kiedy czekaliśmy na jedzenie Anne zaczęła opowiadać historie o malutkim Harry'm.
- Mamo, nie- Harry jęknął, kręcąc głową.
- Cicho, skarbie- Anne uciszyła go i tym samym wywołała u mnie śmiech.- kiedyś zabrałam Harry'ego do mojej koleżanki, która była w ciąży. Harry rozmawiał z nią, bo był zdziwiony, czemu każdy dotyka jej dużego brzucha. Zapytał jej co ma w tym brzuchu.
Słuchałam rozbawiony.
- O Boże- Harry jęknął.
- Powiedziała mu, że ma tam dziecko i, że Harry też kiedyś był w moim brzuchu- Anne zaśmiała się- Harry był przerażony, krzyczał, że jego mama nigdy by go nie zjadła, a potem poszedł do mnie się wypłakać.
Nie mogłam na to nic poradzić, ale razem z Gemmą wybuchłyśmy śmiechem. Zasłoniłam usta rękami, kiedy mój śmiech przerodził się w chichot. Zerknęłam na Harry'ego. Jego twarz była czerwona.
- Miałem sześć lat- wytłumaczył się.
Zachichotałam kręcąc głową.
- To jest godne podziwu.
Harry delikatnie się uśmiechnął. Kiedy wszyscy we czwórkę rozmawialiśmy poczułam na mojej ręce pod stołem rękę Harry'ego. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, który wkradł mi się na usta. Kochałam kiedy jego skóra dotykała mojej.
Kiedy przyniesiono nasze jedzenie, Harry bawił się moimi palcami, a ja się uśmiechałam.
- To jest przepyszne- Gemma pochwaliła i wzięła łyka swojego wina.
- Najlepsze jedzenie w Londynie.
Wzięłam do buzi kawałek mojego steku.
- Więc, Harry, Kelsey- Anne zaczęła- kiedy będę mogła oczekiwać wnuków?
Po tych słowach widelec spadł mi na talerz, a Harry zakrztusił się wodą, którą pił. Oczy Gemma'y się rozszerzyły. Harry wziął głęboki wdech i otworzył buzię.
- C.. Co?- Harry zapytał, a jego oczy baardzo się rozszerzyły.
Anne spojrzała na Harry'ego jakby była to najnormalniejsza rzecz na świecie.
- Cóż, chciałabym się spodziewać kilku wnuków w najbliższych latach.- powiedziała normalnie- chciałabym zostać babcią.
Spojrzałam na Harry'ego. Wiedziałam, że nic już nie powie.
- Nie.. Nie sądzisz, że jesteśmy trochę za młodzi na bycie rodzicami?- zapytałam trochę się jąkając.
Gemma zakryła buzię serwetką, starając się, żeby nie było słychać jak się śmieje. Ta sprawa była bardzo dziwna i żenująca. Naprawdę? Ciąża w wieku dziewiętnastu lat? To nie jest mój plan...
- Nie- odpowiedziała Anne- byłam bardzo młoda, kiedy miałam Gemmę. Tak jak twoja mama, kiedy cie miała.
Harry przejechał ręką po swojej szyi.
- Naprawdę, mamo, to nie jest miejsce na taką rozmowę.
Anne wywróciła oczami i wróciła do jedzenia.
- Dobra. Ale wrócimy do tego później.
_______________
Co o tym myślicie???
Ale Anne sobie wymyśliła...
Proszę o 10 kom!! ;)))
Następny w sobotę.
Sorry za błędy.
(wiecie, że miałam mały problem z odmienieniem "fotograf" w liczbie mnogiej?)
Kocham Was <333