Kelsey's POV
- Miłego dnia
- uśmiechnęłam się, kiedy podawałam kobiecie jej torbę z zakupami.
- Dziękuję -
odpowiedziała, zanim wzięła zakupy i wyszła ze sklepu.
Dzisiaj byłam na kasie i to było lepsze niż chodzenie po sklepie i pytanie klientów, czy potrzebują jakiejś pomocy, kiedy mogłam robić coś za ladą. Była prawie trzecia po południu, więc moja zmiana prawie dobiegała końca. Do tej pory, wszystko szło świetnie, a ja byłam rozpoznawana raz na jakiś czas.
Kilka fanów
przychodziło i wychodziło ze sklepu, dyskretnie pstrykając mi zdjęcia i robiąc
zamieszanie na zewnątrz. Zanim dziewczyny- i ja- wpadłybyśmy w kłopoty, wyciągnęłam telefon i szybko
stworzyłam tweeta.
@Kelsey_Ross:
Zdaję sobie sprawę dziewczyny, że
chcecie mnie zobaczyć, ale ochrona będzie was wyprowadzała, a nie chcę żebyście
miały kłopoty.
Pochylając
się nad ladą, spojrzałam przez szklaną ścianę gdzie wciąż stały dziewczyny.
Kilka z nich było na telefonie, prawdopodobnie czytając tweeta, ale się nie
ruszyły. Wzdychając, wysłałam kolejny post.
@Kelsey_Ross:
Naprawdę, ludzie. Moja zmiana kończy się
za 10 minut, więc jeśli chcecie, spotkam się z wami. Tylko nie zatłaczajcie
sklepu, ponieważ moja szefowa i ochrona nie będą przyjaźnie nastawieni.
Na szczęście,
kiedy dziewczyny przeczytały tweeta, uśmiechnęły się i odeszły od sklepu.
Westchnęłam z ulgą, zanim odłożyłam telefon i przywitałam się z następnym
klientem.
Dziesięć
minut później, moja zmiana dobiegła końca, więc chwyciłam torbę i wyszłam z
'Ulta'. Tak jak oczekiwałam, spotkałam kilka fanów, którzy czekali na zewnątrz.
Jak obiecałam, zatrzymałam się na chwilę i zrobiłam sobie z nimi zdjęcia,
chociaż nigdy nie zrozumiem czemu wogóle chcę robić sobie ze mną zdjęcia. Tak,
jestem żoną Harrego, ale na prawdę? Nie jestem sławna.
Po kilku
zdjęciach, pożegnałam się z wszystkimi i wyszłam z centrum, kierując się na
parking. Wsiadając do samochodu, odjechałam do mieszkania, gdzie znów byłam
sama.
Harry's POV
- Dziękujemy
Nashville! - Liam krzyknął do mikrofonu zanim znikliśmy za kulisami, wciąż
słysząc krzyki fanów.
Wszedłem do
klimatyzowanej przebieralni, czując ulgę kiedy zimne powietrze uderzyło moją
gorącą, rozgrzaną skórę. Chwyciłem mój podkoszulek, wachlując się nim, ciągnąc
go i puszczając. Bandanka na mojej głowie dobrze się spisała, zatrzymując moje
włosy z tyłu głowy, ale wciąz czułem pot, który sączył się przez moją czaszkę.
Lou, która
trzymała Lux i podrzucając ją na jej biodrze, zmarszczyła twarz w geście
obrzydzenia. - To ja, czy wy śmierdzicie gorzej niż zazwyczaj? - zapytała,
- Tam jest
naprawdę gorąco. - powiedział Zayn w obronie - Oczywiście, że śmierdzimy.
Caroline,
nasza stylistka, potrząsnęła głową, kiedy zawieszała kilka ubrań na stojaku. -
Chłopcy, śmierdzicie; weźcie prysznic zanim pójdziecie spać.
Louis
prychnął, zdejmując swój podkoszulek. - Spać? - zmarszczył brwi - Nie wiem o
jakim spaniu ty mówisz.
Lekko
zachichotałem, kiedy wyciągnąłem telefon i postanowiłem zadzwonić do Kelsey.
Odchodząc o reszty, wybrałem numer Kelsey i czekałem aż odbierze. - Halo? - usłyszałem jak pyta.
Uśmiechnąłem
się - Cześć, Kels - powiedziałem, opierając się na ścianie i trzymając telefon
przy uchu. - Jak tam?
- Nic
specjalnego - odpowiedziała - Zrobiłam sobie lody z owocami, więc możesz być
zazdrosny.
Zaśmiałem
się, sprawiając że chłopaki na mnie spojrzeli, ale wciąż miałem pochyloną
głową, kiedy powiedziałem do Kelsey - Oh, jestem zazdrosny - powiedziałem jej
chichocząc - Jak tam w nowej pracy?
- Dobrze -
odpowiedziała - Kilka fanów tam było, ale to nic z czym mogłabym sobie nie
poradzić. - dodała ze śmiechem - Gdzie teraz jesteście?
- Właśnie
skończyliśmy występ w Nashville i później wyjeżdżamy do Atlanty. - powiedziałem
jej - hej, będziemy w Nowym Jorku za jakiś tydzień. Może chciałabyś przylecieć?
- Naprawdę? -
zapytała Kelsey.
- Jasne!
Będzie super; pokochasz to miasto.
Dziewczyna
zachichotała - Brzmi jak plan.
Po rozmowie z
Kelsey, zmieniłem moje przepocone ciuchy i ubrałem moje zielone spodnie dresowe
i białą koszulkę, zostawiając bandankę na głowie. Chłopaki i ja wyszliśmy z
budynku i poszliśmy w kierunku busu, ale to zanim zatrzymaliśmy się przy kilku
fanach, którzy czekali na nas na zewnątrz.
Kiedy już
byliśmy w busie, Zayn od razu poszedł do swojego łóżka, twierdząc że jest zbyt
zmęczony na robienie cokolwiek innego niż spanie. Opadłem na kanapę obok Nialla
kiedy pojazd zaczął się poruszać, zabierając nas z tego miejsca.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kelsey's POV
Rano,
zostałam obudzona przez telefon, który dzwonił, na co jęknęłam. Leżałam na
brzuchu, kiedy podniosłam głowę, szukając na stoliku nocnym mojego telefonu. Z
moimi pół zamkniętymi oczami, chwyciłam urządzenie i odebrałam połączenie,
ktokolwiek to był o tak wczesnej rannej godzinie.
-Halo? -
Jezus, mój głos był strasznie ochrypnięty.
- Przepraszam
że przeszkadzam, pani Ross - łatwo rozpoznałam ten głos; to był Steven,
portier, który miał wpuszczać do mieszkania tylko chłopaków, mnie i ludzi
których znał. - Ale jest tu młody chłopak, który twierdzi, że panią zna.
Westchnęłam
kiedy podniosłam się z łóżka. - Zaczekajcie, będę na dolę za minutkę.
Steven powiedział
okej, kiedy odłożyłam telefon i przebiegłam dłonią po włosach. Wstając z łóżka,
zabrałam najbliższy podkoszulek jaki zobaczyłam, który należał do Harrego.
Wzruszając ramionami, założyłam go i wzięłam telefon, po czym zeszłam na dół.
Zamykając drzwi na klucz, poszłam wzdłuż korytarza i na dół do głównego
wejścia.
Otwierając drzwi,
zobaczyłam Stevena który tam stał i za nim dostrzegłam tak bardzo znajomą
osobę, która sprawiła, że moje oczy rozszerzyły się w szoku.
- Logan?
Lekko sie do
mnie uśmiechnął, kiedy Steven spojrzał na mnie - Znasz go? - zapytał z
szorstkim akcentem.
Przytaknęłam
w roztargnieniu, wzdychając. - On może tu być, Steven, dziękuję.
Portier
przytaknął i pozwolił przejść Loganowi, który skierował się do mnie. Kiedy
zamknęłam drzwi, spojrzałam na Logana - Uh, cześć - powiedział nieśmiało.
Patrzyłam na
niego w szoku. - Co ty do cholery tu robisz? - syknęłam - w Londynie?!
- Co, nie
jesteś szczęśliwa, że mnie widzisz? - zapytał, podnosząc brew.
Potrząsnęłam
głową - Nie specjalnie - powiedziałam - Nie po tym co zrobiłeś ostatnim razem,
kiedy cię widziałam.
Logan
westchnął, przeczesując dłonią swoje włosy. - Przepraszam, Kelsey- ile jeszcze
razy będę musiał to mówić?
Przewróciłam
oczami, kiedy się odwróciłam i zaczęłam wracać do drzwi mojego i Harrego
apartamentu. - Kiedy będziesz miał to na myśli.
Wiedziałam że
szedł za mną - słyszałam jego kroki- i go nie zatrzymałam. Kiedy byliśmy w
środku, Logan lekko gwizdnął. - Więc, to jest twój nowy dom, co? -zapytał kiedy
obserwowałam jak rozgląda się na około w zachwycie. Tak, wiem, że jest duże -
nie ma potrzeby uznawać tego za najlepszą rzecz jaką kiedykolwiek widziałeś,
Logan.
- Tak -
odpowiedziałam - Jest moje i Harrego - dodałam, kiedy włożyłam rękę do
przedniej kieszeni dużej koszulki Harrego.
- Nie czujesz
się tu sama? - zapytał podnosząc brew.
Wzruszyłam
ramionami - Trochę, ale mam pracę w centrum handlowym, żeby się czymś zająć.
Logan
przytaknął, przygryzając dolną wargę. - Więc, uh, kiedy zobaczysz się z Harrym?
Westchnęłam
niecierpliwie - Za tydzień, lecę do Nowego Jorku.
Znów
przytaknął, a ja zamierzałam coś powiedzieć, ale mnie wyprzedził. - Wiesz,
widziałem Harrego kilka dni temu, kiedy był w Miami.
Podniosłam
brew' pierwsze słyszę. - Naprawdę? - zapytałam, z moimi rękami skrzyżowanymi na
klatce piersiowej.
- Tak -
odpowiedział - I był on kompletnym dupkiem.
Powiedzenie,
że byłam zaskoczona, byłoby niedopowiedzeniem. Jego słowa sprawiły że zrobiłam
krok do tyłu, kiedy patrzyłam na niego szerokimi, niebieskimi oczami. -
Słucham? - zapytałam, podnosząc moją brew.
Logan
wzruszył ramionami, natomiast ręce miał schowane w kieszeniach. - To prawda -
prosto powiedział - Zapytałem go czy jesteś z nim, a on powiedział, że nie ma
cię i że przeprosiny nie wystarczą, żebyś znowu zaczęła ze mną rozmawiać. I
kiedy zapytałem go co robi w Miami, odpowiedział że jest na trasie i powiedział
to jakby był lepszy ode mnie.
Zacisnęłam
szczękę w złości, kiedy się na niego gapiłam. - Nie podoba mi się sposób w jaki
mówisz o Harrym, Logan. - powiedziałam tak spokojnie i równomiernie jak tylko
mogłam, mimo, że mój głos był lekko przesiąknięty złością.
Oczy Logana
się rozszerzyły - Bierzesz jego stronę, zamiast mojej?
Westchnęłam -
Logan, jest zbyt wcześnie rano by o tym rozmawiać. Obudziłeś mnie o ósmej rano,
kiedy normalnie wstaję o dziesiątej- wiesz przecież.
- Jesteś z
nim? - Logan przechylił głowę - I nie z powodu małżeństwa; czy ty .. , czy ty
go lubisz?
Przytaknęłam
- Mówiłam ci że tak - powiedziałam mu - Jesteśmy parą, taką z randkami i inne.
Logan
zadrwił, potrząsając głową - Robisz błąd, Kelsey.
Spojrzałam na
niego - Błąd? To nie ma znaczenia, Logan. Jestem jego żoną.
On prosto
wzruszył ramionami - Tak, ale zakochujesz się w nim i będziesz z tego powody
cierpiała.
__________________________________________
Ciekawe czy Logan ma rację.
A poza tym jaka niespodzianka o.O
Przepraszam za lekkie spóźnienie.
Teraz rozdziały będą pojawiały się prawdopodobnie tylko w soboty, chyba, że przetłumacze wcześniej.
Dziękuję za komentarze. Jesteście kochani. <3
Jeśli będą pojawiały się tak jak teraz to będę miała większą motywacje, więc trzymajcie tak dalej :P
jak macie pytanka to tutaj.
CZUJECIE ŚWIĘTA? BO JA TAK :)