czwartek, 5 czerwca 2014

45. Two

Harry's POV

Bliźnięta.
Kelsey i ja będziemy mieli bliźnięta. Co znaczy dwójkę. Będziemy mieć dwójkę dzieci. Byłem szczęśliwy, kiedy Kelsey powiedziała mi o ciąży, ale, skoro będziemy mieć bliźniaki, stwierdzenie, że jestem szczęśliwy to niedopowiedzenie. Będziemy rodzicami nie jednego, ale dwóch pięknych dzieci.
Kiedy wyszliśmy z Kelsey od lekarza i wróciliśmy do domu zadzwoniłem do mamy i powiedziałem jej o bliźniętach. Musiałem odsunąć telefon od ucha przez krzyk Gemmy i śmiech Robin'a. Mam szaloną rodzinę.
Kelsey zadzwoniła do Logan'a, który nam pogratulował. Później zadzwoniłem do chłopaków. Kiedy im powiedziałem ześwirowali. Zayn i Louis twierdzili, że będą najlepszymi wujkami rozpieszczając dzieci moje i Kelsey. Liam powiedział, że to możliwe, zważając na to, kto jest ich rodzicami.  Razem z Kelsey byliśmy z tego dumni.
Lekarz powiedział Kelsey, że ciążę będzie widać w jedenastym albo dwunastym tygodniu. Zostało jeszcze około trzy i pół tygodnia. Wszystko było szalone, a to dopiero pierwszy miesiąc ciąży. Mieliśmy już pierwszą lekcję, o robieniu dzieci, a teraz kupujemy dziecięce rzeczy takie jak butelki i meble. Już mam pomysł na dziecięcą sypialnię zamiast jednego z gościnnych pokoi.
Zszedłem ze schodów w moim starym T-shirtcie i dresach. Skierowałem się do kuchni. Za mną weszła tam Kelsey trzymając się za głowę.
- Potrzebuję Advilu*- mruknęła i wyjęła szklankę z szafki.
Cicho zachichotałem i wyjąłem z szafki z lekami paczkę Advilu.
- Okropny ból głowy?- Podałem jej pudełko.
- Najgorszy- wzięła jedną pigułkę do buzi i popiła wodą. Spojrzała na mnie- czemu kobiety zawsze muszą sobie radzić z ciężkimi sprawami, kiedy mężczyźni martwią się o swojego penisa?
Głośno się zaśmiałem. Zasłoniłem buzię ręką. Metalowe pierścionki chłodziły moje usta. Po tych kilku miesiącach razem przekonałem się, że Kelsey, kiedy jest chora, potrafi być naprawdę zabawna.
- To Bóg nas tak stworzył- powiedziałem cicho chichocząc.
- Taa, cóż, teraz mam na pieńku z Bogiem.
To słodkie widząc Kelsey mieszkającą w Anglii i mówiącą trochę z angielskim akcentem. Kiedy amerykański akcent zmienia się w ten brytyjski brzmiała naprawdę słodko.
- Jesteś głodna? Mogę coś dla ciebie przygotować jeśli chcesz.
Kelsey przygryzła wargę.
- Chcę kanapkę z grillowanym serem.
- Już robię- pocałowałem ją w czoło i zabrałem się do pracy.
Kiedy przygotowywałem Kelsey kanapkę ona poszła do salonu i oglądała telewizję. Dziesięć minut później położyłem talerz z kanapką na stole. Kelsey trzymała telefon w rękach. Wyglądała na zamyśloną. Wzięła talerz ze stołu i położyła go sobie na kolanach.
- Pens za twoje myśli?- zapytałem.
- Myślałam, czy nie zmienić nazwiska na Styles? Nie jestem już Ross, wyszłam za mąż kilka miesięcy temu. Zmienię, je tylko jeśli tobie będzie to pasowało, jeśli nie-
Przerwałem jej pocałunkiem, bo wiedziałem, że jest to najlepszy sposób na przerwanie jej. I dlatego, bo lubię ją całować.
- Myślę, że to świetny pomysł.
- Naprawdę?
- Czemu miałbym być zły? Dlatego, bo moja żona chce zmienić nazwisko na Styles?- Kelsey się zarumieniła- to fantastycznie, Kels. Nie mogę się doczekać, aż to zrobisz.
- Jesteś słodki- powiedziała przejeżdżając ręką po moich włosach.
- Wiem- zachichotała- a teraz zjedz kanapkę. Ciężko pracowałem, żeby ci ją zrobić.

*~*~*~*

- O Boże!- usłyszałem krzyk Kelsey.
Wstałem z kanapy i pobiegłem do naszej sypialni. Kilka par spodni Kelsey leżało na podłodze, a ona dorzucała tam resztę z szafki.
Zwróciła się w moją stronę.
- Co się stało?
- Żadne z moich spodni na mnie nie pasują! Są za ciasne.
- Bo twój brzuch rośnie, kochanie.- zachichotałem i spojrzałem na jej brzuch. Nie był duży, ale kiedy miała na sobie dopasowany top można było zauważyć małe uwypuklenie.
- Tak, ale moje spodnie dresowe nie powinny mnie jeszcze cisnąć.
- Muszę ci przypomnieć, że masz tam dwójkę dzieci- podszedłem do niej bliżej- twój brzuch może być większy niż brzuch przeciętnej kobiety z jednym dzieckiem.
Spojrzała na ostatnią parę spodni w szafce i westchnęła.
- Co za bałagan- oglądała podłogę, na której leżały porozrzucane spodnie- muszę iść na zakupy, może po jakieś ekstra, ekstra duże spodnie.
- Zrobię to dla ciebie- zachichotałem i otworzyłem moją szafkę ze spodniami. Wyciągnąłem ciemnoniebieskie dresy- ale na razie możesz włożyć moje.
- Uratowałeś mi życie- Kelsey zmieniła spodnie na moje, a ja zacząłem sprzątać ubrania z podłogi.
Kiedy się już przebrała pomogła mi pozbierać spodnie. Kiedy klęknęła jęknęła i wstała z powrotem.
- Co się stało?- zapytałem, kiedy ona trzymała się za brzuch.
Pokręciła głową.
- Skurcze, ale doktor powiedział, że to normalne.
- Wiesz, czego potrzebujesz?- spojrzała na mnie unosząc brew- dzień w spa, a ja dopilnuje, żeby on się odbył.

*lek na ból głowy
_______________________________
I mamy kolejny rozdział...
Kilka następnych rozdziałów to według mnie taka cisza przed pozytywną burzą ;p
Następny w sobotę :))

13 komentarzy:

  1. O ja pierdole, jaki Hazza jest słodki. Oni będą idealnymi rodzicami. A bliźniaki to podwójne szczęście i zarazem podwójna rozpacz, wiem to po kuzynach. Męczarnia. Szkoda mi ich, powinni cieszyć się jak na razie życiem , bo potem dzieci nie dadzą im spokoju. ;D Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm chce już aby brzuszek był duży.

    OdpowiedzUsuń
  3. omo weszłam tu 1 raz nie żałuję czytam od pocZątku :*

    OdpowiedzUsuń
  4. bliźniaki kocham to xd

    OdpowiedzUsuń
  5. super w sobotę już odlicZam godziny do następnego haha ;* <3 xd

    OdpowiedzUsuń
  6. omomo kocham to super jes

    OdpowiedzUsuń