niedziela, 6 lipca 2014

52. Birthday Surprises

Kelsey's POV

- Czy jubilatka już wstała?- usłyszałam pukanie do drzwi i głos Anne.
Zachichotałam i otworzyłam drzwi. Anne trzymała kubek parującej kawy.
- Jubilatka ostatnio nie śpi. Dziewczynki kopią jak szalone.
Anne zachichotała, podała mi kubek i usiadła na brzegu łóżka.
- Masz jakieś plany? Masz dwadzieścia lat.


- W sumie to nie. Nigdy nie obchodziłam moich urodzin tak bardzo.
- Nonsens!- klepnęła mnie lekko w nogę- musisz obchodzić urodziny, zwłaszcza, że to te pierwsze, kiedy nie jesteś nastolatką.
Jęknęłam.
- Nie przypominaj mi- zachichotałam- lubiłam być nastolatką.
- Jak my wszyscy. Daj spokój i chodź na śniadanie. Razem z Gemmą je przygotowałyśmy.
Zachichotałam.
- Dobra, już idę.
Kiedy Anne wyszła odłożyłam kawę i poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Moje włosy były w nieładzie, a brzuch był większy i okrąglejszy. Teraz nie mieściłam się w żadne z moich ubrań. Musiałam iść do sklepu i coś sobie kupić. Nie mogłam sobie wyobrazić jak wielka mogę się zrobić od teraz, a przecież na pewno będę dużo szersza. Byłam już w prawie dwudziestym pierwszym tygodniu ciąży, moje następne USG miało się niedługo odbyć.
Po umyciu twarzy uczesałam włosy i związałam je w kucyka. Wyszłam z łazienki w spodniach od pidżamy i starym t-shircie Harry'ego. który jakimś cudem był na mnie jeszcze dobry. Z pół-pełnym kubkiem kawy zeszłam na dół do kuchni, gdzie już siedziała Gemma z Anne.
Na stole stały talerze z omletami i tostami. Zaburczało mi w brzuchu.
- Wszystko wspaniale wygląda. Całkiem możliwe, że nic dla was nie zostanie- zachichotałam.
Gemma się zaśmiała.
- To nie ma znaczenia. To twoje urodziny. Jedz!
Zaczęłyśmy jeść zaczynając od serowego omletu. Po skończeniu posiłku poszłam do łazienki, żeby umyć zęby i pozbyć się zapachu jajka w oddechu. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Otworzę- byłam blisko drzwi wejściowych, bo nawet nie doszłam do łazienki.
Otworzyłam drzwi. Moje oczy się rozszerzyły, kiedy zobaczyłam Harry'ego. Miał uśmiech na twarzy. Ten uśmiech, za którym tak bardzo tęskniłam.
- Harry!- zaśmiałam się i pobiegłam, żeby go przytulić.
Poczułam jego ręce dookoła mojego ciała. Przeczesałam ręką jego włosy, a później trochę się od siebie odsunęliśmy.
- Sto lat, kochanie- powiedział obejmując mnie.
Przyciągnęłam go do pocałunku.
- Nie mogę uwierzyć, że tu jesteś.
Harry zachichotał i mnie objął ramieniem.
- Niespodzianka- weszliśmy do domu, a on pocałował mnie w skroń.
- Miło, że ci się udało, kochanie.- Anne przytuliła syna.
- Taa, myślałam, że będziesz później- Gemma dodała.
Uniosłam brew.
- Zaraz. Wiedziałyście, że przyjeżdża?
Zachichotały, a Harry posłał mi niewinny uśmiech.
- Oczywiście. To była niespodzianka dla ciebie, nie dla nas.
Zachichotałam i nagle poczułam kopnięcie w brzuchu. Wzięłam prawą rękę Harry'ego i położyłam na brzuchu.
- Co ty- Harry zaczął, ale sam sobie przerwał, kiedy poczuł kopnięcie.
Anne i Gemma się uśmiechnęły, dokładnie wiedząc co się stało. Oczy Harry'ego się rozszerzyły, kiedy poczuł kolejne kopnięcie. Nie mogłam nic na to poradzić, ale się uśmiechnęłam przez zszokowaną minę Harry'ego.
- To... To fantastyczne- spojrzał mi w oczy i powoli zabrał rękę z mojego brzucha- czy to boli?
- Nie tak bardzo. Na początku trochę, ale już przywykłam.
- To dobrze- uśmiechnął się.
- Dobra!- Gemma klasnęła w dłonie- mama i ja, więc możecie świętować urodziny jak chcecie. Wrócimy na kolację.
- Świętować urodziny?- zapytałam- co to znaczy?
- To znaczy- Harry położył mi ręce na biodrach,- że będziemy razem przez cały dzień. Więc jesteś na mnie skazana.
Anne zachichotała.
- Nie sądzę, że ona tak myśli.- zarumieniłam się.- Chodź, Gem.
- Jesteś głodny? Mogę ci coś przygotować.- powiedziałam Harry'emu, kiedy Anne i Gemma wyszły.
Harry spojrzał na mnie z dziwną miną.
- To twoje urodziny. Nie pozwolę, żebyś coś dla mnie przygotowała.
Uniosłam brew.
- Jesteś głodny czy nie?
- Nie- szybko mnie pocałował- chodź kochanie, porobimy dzisiaj coś, na co będziesz miała ochotę. Wszystko, co powiesz.
- Nie jesteś zmęczony? To znaczy przeleciałeś przez pół świata i ja na twoim miejscu byłabym zmęczona.
Harry jęknął i przyłożył swoje czoło do mojego.
- Przestań się niepokoić i posłuchaj. Będziemy oglądać filmy- pocałował mnie- zjemy mnóstwo śmieciowego jedzenia- znowu mnie pocałował- będziemy się dużo przytulać- zaśmiałam się- a potem zjemy kolację z mamą i Gemmą i dopchniemy tortem urodzinowym i innymi słodyczami.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go jeszcze raz.
- Brzmi nieźle.

*~*~*~*

Siedem filmów, trzy paczki Lays'ów, dwie dwulitrowe butelki Sprita i mnóstwo śmieciowego jedzenia później Harry i ja wciąż leżeliśmy na kanapie grzejąc się pod dużym kocem. Jego nogi były zaplątane razem z moimi. Czułam jak zakręca sobie pukiel moich włosów na palcu i wpatruje się  moją twarz.
- Zamierzasz oglądać film czy co?- zapytałam.
- Jak mogę oglądać film skoro jesteś koło mnie?- Harry mruknął dotykając nosem mojego policzka. Zaśmiałam się i uniosłam brew.
- Jesteś na haju czy co?- zachichotał.
- Nie- zastopował film i wyłączył telewizor- chodź, już prawie czas na kolację. Musimy się przygotować.
Westchnęłam. Harry wstał z kanapy, a ja wyciągnęłam ręce, żeby mnie podniósł. Zachichotał, złapał za nie i mnie pociągnął. Poszliśmy do naszej sypialni, gdzie szykowaliśmy się na sekretną urodzinową kolację, którą Harry przygotował.
Harry założył swoje czarne rurki, na szczęście te bez dziur, i biały t-shirt z czarnym paskiem na wysokości dekoltu. Do tego na wierzch włożył granatową marynarkę. Kiedy skończył się przebierać zobaczył mnie jeszcze nieprzebraną.
- Czemu nie jesteś gotowa?
- Nie wiem co założyć- zachichotałam- myślę, że nie mam żadnych pasujących na mnie ubrań.
Harry myślał nad czymś przez chwilę.
- Oh, głupek- walnął się w czoło, kiedy zdał sobie z czegoś sprawę.
Podszedł do swojej torby. Patrzyłam zmieszana jak w niej grzebie. Nagle wyjął z niej coś i mi podał.
To były jakieś ubrania zawinięte w papier prezentowy z małymi, czarnymi serduszkami.
- To prezent urodzinowy.
Spojrzałam na niego i zdarłam papier. W środku była piękna, niebieska sukienka do kolan.
- To ciążowe. Wspaniałe na dzisiejszy wieczór.
- Dziękuję- pocałowałam go- podoba mi się.
Harry uśmiechnął się dumny z siebie.
- Nie ma problemu. A teraz idź się przebrać.
Poszłam do łazienki i odświeżyłam się zanim włożyłam sukienkę. Harry powiedział, że Anne i Gemma właśnie wróciły i że się przygotowują, więc szybko nałożyłam makijaż i uczesałam włosy.
Kiedy byliśmy gotowi poszliśmy do Range Rover'a Harry'ego i pojechaliśmy tam, gdziekolwiek mieliśmy jechać. Jazda trwała krótko, więc szybko dotarliśmy do nieznajomej mi restauracji.
Wysiadając z auta Harry dał kluczyki kamerdynerowi i weszliśmy do środka. Pewien mężczyzna zaprowadził nas na tyły restauracji. Kiedy otworzył drzwi do pomieszczenia, w którym miały być moje małe urodziny zupełnie się zdziwiłam.
- Wszystkiego najlepszego Kelsey!- zawołali wszyscy w pomieszczeniu: Niall, Louis, Liam, Zayn, Eleanor, Danielle i Perrie. Stali w pomieszczeniu i szeroko się uśmiechali klaszcząc. Harry mnie objął, a ja nie mogłam wytrzymać i się zaśmiałam.
- Sto lat, kochanie.
____________________
Ale emocje!
Zostały nam 4 rozdziały... Przepraszam, ale skończymy ten FF w jeszcze następnym tygodniu, nie w tym...
Ja bym jednak wolała torbę Burberry, ale kto co lubi ;)))
Co do bycia na haju to Kelsey co chwilę się śmieje... Może to dobrze, a może nie? Jak myślicie?





3 komentarze:

  1. Jejku ja też chce już moje urodziny !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Uuu jak to słodko. Szkoda ze już niedługo koniec. Jak na razie czekam na next, a rozdział jak zwykle doskonale przetłumaczony.

    OdpowiedzUsuń
  3. Aww jak fajnie *_* Hazz jest mega słodki kocham go! :*** Czekam na nn <3
    Werciiak <3

    OdpowiedzUsuń