niedziela, 20 lipca 2014

55. It's time.

Kelsey's POV:

Święto dziękczynienia, Boże Narodzenie i Nowy Rok minął. Był właśnie styczeń roku 2014. Byłam w zaawansowanej ciąży. Każdego dnia mogłam urodzić. Torby z rzeczami, które miałam zabrać do szpitala stały w przedpokoju, w razie gdyby moje wody odeszły w tej chwili. Czułam, że dzieci są gotowe do wyjścia.

One Direction wyjechało w trasę, co trochę zasmuciło Harry'ego. Nie chciał opuścić pierwszych miesięcy życia naszych dzieci. Wiedziałam, że bez Harry'ego będzie trudno, ale Gemma obiecała, że będzie mi pomagać.
- Tu jesteś- Harry zachichotał trzymając torebkę M&Ms'ów
- Twoje szczęście- wzięłam od niego torebkę i wzięłam trochę M&Ms'ów do buzi. Ostatnio miałam wielką ochotę na czekoladę. Harry był na tyle słodki, że mi ją dostarczał.
Harry zachichotał.
- Przestaniesz tak chcieć czekoladę jak już urodzisz?
- Mam nadzieję, że tak. I mam nadzieję zrzucić trochę kilogramów, kiedy te dzieci już wyjdą.
- Wszystko będzie w porządku- pocałował mnie w czoło.
Wzruszyłam ramionami. Zjadłam kilka M&Ms'ów i dałam kilka Harry'emu. Myśl, że za kilka dni te dziewięć miesięcy miało się skończyć trochę mnie przerażała.  Wiem, że to źle, ale wyobrażałam sobie, mamę pomagającą mi przez to przejść. Byłoby mi wtedy dużo prościej.
Harry i ja usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać telewizję. Harry cały czas przełączał kanały, a kiedy tak robił zauważyłam na jego lewej ręce na palcu serdecznym obrączkę, którą dałam mu na Gwiazdkę.

Gwiazdka:

To były moje pierwsze Święta Bożego Narodzenia z Harry'm i jego rodziną. I pierwsze bez matki. Anne, Robin i Gemma już przyjechali, więc wszystko było gotowe. Harry wcześniej kupił choinkę i razem ją udekorowaliśmy. W kilku miejscach porozwieszaliśmy w domu jemiołę.
Rano wszyscy wstali podekscytowani, żeby zobaczyć prezenty. Zeszliśmy w pidżamach na dół i zebraliśmy się przy drzewku.
Chwilę później każdy trzymał swój prezent i się śmiał. W końcu zobaczyłam jak Harry trzyma małe, ciemnoniebieskie pudełeczko ode mnie.
- O, to od ciebie- Harry na mnie spojrzał i się uśmiechnął.
Posłałam mu nerwowy uśmiech. Spojrzałam na Gemmę, która pokazała mi kciuki w górę. Wiedziała co kupiłam Harry'emu, bo sama pomogła mi to wybrać. Spojrzałam z powrotem na Harry'ego. Już zerwał papier i teraz wpatrywał się w czarne pudełko.
Harry uniósł brew i otworzył pudełko.
- O Matko...- jego oczy się rozszerzyły na widok przedmiotu.
Kupiłam mu obrączkę, ale nie taką jak wcześniej. Była szeroka i ciemnoszara, z dziewięcioma malutkimi diamętami w środku. Była piękna na swój sposób. To nie był tylko sentymentalny podarunek, zobaczyłam, że Harry lubi pierścienie, więc wydawało mi się, że ten prezent jest idealny.
Anne wciągnęła powietrze, kiedy zobaczyła prezent.
- Jest absolutnie przepiękny! To obrączka?
Przygryzłam wargę.
- Taa- spojrzałam na Harry'ego- to może być mało, ale-
- Mało?- Harry przerwał mi ze śmiechem i wsunął na palec serdeczny lewej ręki- jest fantastyczna, Kelsey. Bardzo mi się podoba.

Teraz:

- Już za kilka dni wyjdą- mruknęłam głaszcząc się po brzuchu. Była mega ogromny. Zdziwiłam się, jak wielki mój brzuch może być. Czułam, że jeśli coś zrobię, to mój brzuch eksploduje. Co jest możliwe, oczywiście.
- Wiem. Jestem podekscytowany.
- Ja jestem podekscytowana, zdenerwowana i przestraszona. Rodzenie dzieci to chyba najstraszniejsza rzecz, przez jaką musi przejść dziewczyna. Nie wspominając o tym, że musi to zrobić dwa razy, jeśli ma bliźniaki.
- Kobiety mają ciężko. Muszą sobie radzić z rodzeniem dzieci i innymi takimi... Jestem z ciebie dumny.
Przewróciłam oczami i zachichotałam.
- Cieszysz się, że nie musisz tego robić.
Harry się zaśmiał.
- Kłamałbym, gdybym powiedział, że nie.

*~*~*~*

Dzień minął, a ja czułam, że już czas. Coś w moich kościach mówiło mi, że dzisiaj urodzę, do czego ostatnio mentalnie się przygotowywałam. Nie powiedziałam Harry'emu, bo nie chciałam, żeby się denerwował. I wiedziałam, że się domyśli, kiedy nadejdzie właściwy czas. Miałam nadzieję, że nadejdzie szybko, bo oszalałabym przez ten ból głowy.
Zayn i Niall byli w domu. Relaksowali się i pili piwo.
- To nie fair. Możecie pić co chcecie a ja nie.
Zaśmiali się.
- Wykop tych małych smarkaczy i będziesz wolną kobietą- Niall wziął łyk piwa.
Zaśmiałam się.
- Taa, ale nie za wolną- Harry dodał siadając koło mnie i podając mi szklankę mleka. Taa, mleko. Ci debile będą sobie popijali piwo w najlepsze, a ja mam mleko.
- Cycki mnie bolą- wzięłam łyk mleka.
Zayn zatrzymał się przed wzięciem następnego łyka piwa, a Niall wybuchnął śmiechem. Harry zachichotał i pokręcił głową.
- Nie zwracajcie na to większej uwagi. Od ósmego miesiąca ciąży jest bardzo szczera.
- Co? Bolą!- wzięłam łyk mleka. Harry wiedział, że go nie cierpię, ale powiedział, żebym wypiła bo jest zdrowe i jakieś tam. Chłopcy za dużo dbają, żeby było im wygodnie.
Wypiłam mleko i poszłam umyć szklankę. Kiedy wracałam do salonu poczułam, że mam coś mokrego na nodze. Spojrzałam w dół. Stałam w kałuży.
- Czy ktoś przyniesie mi wodę?- cofnęłam się. Moje oczy się rozszerzyły, kiedy spojrzałam na nogę i zdałam sobie sprawę, że to z niej cieknie- O cholera.
- Kelsey?- Niall do mnie podszedł- Co się stało? Czemu podłoga jest mokra?
- Uh... moje wody odeszły.
- Co?- Niall skamieniał.
- Moje. Wody. Odeszły. Ja rodzę!
- Cholera!- Niall pobiegł do salonu- Ej! Wody jej odeszły! Dzieci, rodzi!
- Co?!- słyszałam Harry'ego i weszłam do salonu- trzeba jechać do szpitala.
- To mądry pomysł, taa- zachichotałam.
- Dobra- Zayn wstał i spojrzał na spanikowanego Harry'ego- zabierz ją do szpitala. Niall i ja powiemy wszytskim i tam się spotkamy.
Harry skinął głową i pobiegł na górę po moje torby i buty Ugg. Szybko je założyłam i Harry pomógł mi pójść do samochodu. Harry prowadził samochód z przerażoną miną.
- Nie powinieneś być w tym dobry?- zapytałam przypominając sobie jaki był pomocny, kiedy chodziło o ciężarne kobiety.
- Normalnie jestem. Ale teraz to moje dzieci. To dużo bardziej osobiste.
Uśmiechnęłam się.
- Ał!- złapałam się za brzuch.
- Co się stało?
- Nic- starałam się go nie martwić- tylko skurcze- przygryzł wargę, a ja się uśmiechnęłam i złapałam jego rękę na skrzyni biegów- wszystko będzie w porządku. Przestań się martwić. To ja powinnam być tą jedną, która szaleje. Nie ty. Nie zawiedź mnie teraz, Styles.
Harry podniósł moją rękę i pocałował ją.
- Nawet o tym nie marz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz