Kelsey's POV
- Cóż, wasze malutkie dziewczynki świetnie się mają- dr. Webs się uśmiechnęła- zostały im w brzuchu jeszcze cztery miesiące.- Dziękuje pani doktor- powiedział Harry i wyszliśmy z pomieszczenia.
- O Boże!- zachichotałam- jeszcze cztery miesiące.
- Będziesz biegać z takim brzuchem do Nowego Roku.
- Fantastycznie- powiedziałam sarkastycznie. Właśnie wychodziliśmy ze szpitala- właściwie to lubię szpitale- Harry splótł nasze palce- to jedyne miejsce, w którym paparazzi nie są takimi dupkami.
Harry się zaśmiał, a ja zachichotałam z jego reakcji.
- Racja. I nie muszę się o ciebie martwić, kiedy pojedziesz do lekarza a ja będę w trasie.
- A jeśli będę chciała jechać gdzieś indziej? Nie będziesz się wtedy martwić?
Harry prychnął.
- Proszę cię, ty płaczesz na myśl o zmianie pidżamy.
Otworzyłam buzię, żeby się z nim nie zgodzić, ale po chwili ją zamknęłam.
- Masz rację- zachichotałam.- bycie w ciąży wcale nie jest takie złe. To dobra wymówka na wszystko.
- Oh, tak?- weszliśmy do Range Rovera- wymówka na co?
- Na, na przykład, kładzenie bitej śmietany na pizze z pieczarkami- zapięłam pas.
- Nie lubisz nawet pizzy z pieczarkami- Harry wyjechał na drogę.
- Wiem! Ale miałam na nią ochotę więc zjadłam ją z bitą śmietaną.
Harry zachichotał i pokręcił głową.
- Czuję się źle przez to, że pozwoliłem siostrze i matce z tobą mieszkać.
- Oh, proszę- przewróciłam oczami- nawet nie namawiałam ich, żeby spróbowały. Ale przez to, że tak mówisz będę cię namawiać żebyś ty spróbował.
- Proszę nie. Obiecuję, że nie będę się śmiał z twoich dziwnych zachcianek.
- Mhm. Tak myślałam.
Harry's POV
Tego dnia musiałem wywieźć Kelsey z domu. Na szczęście Gemma była w mieście, więc byłem pewny, że ktoś zajmie się Kelsey przez cały dzień. Tego dnia przychodziło kilkoro ludzi. Mieli mi pomóc w przygotowaniach pokoju dla dzieci. Chłopcy też przychodzili. Byłem im za to ogromnie wdzięczny.Byłem też wdzięczny Gemmie za to, że z całych sił postara się odciągnąć Kelsey od Twittera dlatego, bo fani mogli pisać coś o pokoju. Miałem nadzieję, że Gemma podoła.
Koło południa usłyszałem dzwonek do drzwi.
- Ekipa od dziecięcego pokoju czy czegośtam już tutaj jest- Louis wszedł do domu.
Firma, która miała mi pomóc też wysłała kilka osób, które upewniały się, że wszystko jest w porządku i mamy potrzebne materiały. Pomogliśmy im wnieść potrzebne rzeczy, w tym meble, które kupiliśmy, na górę tam, gdzie miał być pokój dla dzieci. Dokładnie na przeciwko sypialni mojej i Kelsey.
Już dawno wyczyściliśmy pokój gościnny. Razem z Kelsey obiecaliśmy sobie, że zrobimy tam pokój dla dzieci. Ale ja wiedziałem, że ona zapomniała przez te swoje zachcianki wypełniające jej głowę, więc wziąłem to na siebie.
Z bandaną na głowie i rękoma gotowymi do zbudowania łóżeczek i pomalowania ścian wiedziałem, że dam radę. Roxanne, kobieta z firmy pomagającej nam, powiedziała, że najpierw powinniśmy pomalować ściany, żeby szybciej wyschły, więc się do tego zabraliśmy.
Kelsey wybrała słodki, fiołkoworóżowy kolor na ściany, więc kupiliśmy dokładnie taki sam i zaczęliśmy malować beżowe ściany wałkami.
- Nienawidzę zapachu farby- Niall zachichotał.
- Naprawdę? Ja ją uwielbiam- Zayn powiedział.
- Może dlatego, że przywykłeś do malowania, głupku- zachichotałem z ich zachowania.
Kiedy skończyliśmy malować otworzyłem wszystkie cztery okna w pokoju, żeby zapach farby się ulotnił. Nadszedł czas, na złożenie łóżeczek. Ja z Louis'em zajęliśmy się jednym, podczas gdy Niall, Liam i Zayn wzięli to drugie. I uwierzcie, to trudniejsze niż się wydaje. Zwłaszcza, kiedy robi to pięciu idiotów.
Kiedy łóżeczka były nareszcie złożone, a ściany wyschły nadszedł czas na meblowanie. Zayn i Louis powiesili półki na zabawki a ja z Liam'em złożyliśmy stolik, na którym zmienia się dzieciom ubrania. Niall, z okazjonalną pomocą Louis'a, złożył przewijak.
Kilka godzin później, kiedy jeszcze kończyliśmy pokój zadzwoniła Gemma. Wyszedłem z pokoju i zszedłem ze schodów, żeby być daleko od głośnych chłopców.
- Hej, Gem.
- Hej, mały braciszku. Jak idzie budowanie?
- Dobrze. Prawie skończyliśmy. Gdzie Kelsey?
- W kolejce po mrożony jogurt. Jak długo muszę ją jeszcze trzymać?
Zachichotałem.
- A co? Jej hormony ci się udzielają?
- Oczywiście, że nie. Jak mogłeś tak pomyśleć? Lubię ją bardziej niż ty.
- O, nie. Moja siostra lubi moją żonę bardziej niż ja. Boo.
- Nazywa mnie lepszym Styles'em.
Moje oczy się rozszerzyły.
- Najpierw fani teraz ona? Kiedy tak zawiniłem?
- Kiedy zacząłeś nosić te ciasne spodnie- Gemma zachichotała- dobra, pa, Kelsey idzie.
- Dobra, do zobaczenia za kilka godzin.
Wróciłem do wszytskich i kontynuowałem składanie stołu do przebierania. Louis włożył pierwszy materac do łóżeczka. Roxanne pomagała w ułożeniu poduszek na łóżku. Kiedy Liam krzyknął, że skończyliśmy składać zacząłem zakładać na każde łóżeczko gładki, różowy daszek.
Stanąłem na stołku i wywierciłem dziurę w suficie. Dobrze, że łóżeczka stały dalej, bo spadłby na nie cały pył. Zamontowałem haczyki w suficie i powiesiłem na nich daszki i posunąłem pod nie łóżeczka.
Kiedy skończyłem patrzyłem jak Louis kładzie na dolne półki dwa wypchane psy. Roxanne powiesiła na ścianach obrazy wyglądające na namalowane przez dzieci. Później wywierciłem kilka dziur w suficie i powiesiłem na haczykach motylki powiewające na wietrze.
Liam umieścił lampy i resztę rzeczy na półki, a Roxanne zaczęła układać ubrania, które dostarczyła nam firma, przy stoliku do przebieraniu. Zayn, Louis, Niall i ja ustawiliśmy dwie takie same, różowe kanapy i podnóżki w dwóch rogach pokoju.
Po około godzinie pokój był dopracowany na ostatni guzik. Razem z chłopcami mieliśmy plamy od farby na ubraniach i byliśmy cali spoceni. Jestem pewien, że miałem wtedy pełno pyłków z sufitu we włosach od wiercenia.
- No cóż, chłopcy, mogę powiedzieć, że odwaliliśmy kawał dobrej roboty- Louis rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Taa- Niall się uśmiechnął- tylko nie każ nam tego powtarzać.
Zaśmiałem się i objąłem jego głowę.Pokój wyglądał fantastycznie. Ciężko uwierzyć, że nasza piątka zrobiła coś innego od psucia i bałaganienia.
Wszystko było różowe. Ale to nie był taki różowy, po którym mężczyźni wymiotowali tylko taki ciepły, przyjemny różowy. Jestem wdzięczny, że Kelsey wybrała ten kolor. Jedyna nieróżowa rzecz w tym pomieszczeniu to dywan, który był beżowy. Trzeba będzie go odkurzyć.
Nagle mój telefon zadzwonił.
- Hej Gem.
- Hej. Pokój skończony?
- Ta, możesz ją przywieść.
Gemma zachichotała.
- Dobra, będziemy za pięć minut.
- Dobra, Gemma przywiezie Kelsey za pięć minut!
Podziękowałem Roxanne za to co zrobiła i wypisałem czek.
- Mamy wyjść czy...?- Liam spytał.
Pokręciłem głową.
- Nie, nie zostajecie. Pomagaliście mi w pokoju, więc powinniście zostać. Poczekajcie tutaj a ja je przyprowadzę.
Zbiegłem na dół i otworzyłem drzwi. Gemma weszła trzymając kilka toreb z zakupami. Za nią szła Kelsey i też trzymała torby.
- Myślę, że teraz wiem co znaczy "kupowanie, dopóki nie padniesz". Nie czuję nóg- Kelsey zamknęła za sobą drzwi.
Pocałowałem ją.
- Jak było?
- Fajnie- Kelsey się uśmiechnęła i spojrzała na mnie uważnie- jest jakiś powód dla którego jesteś cały w farbie? I masz coś białego na włosach?
Gemma się zaśmiała, a ja przebiegłem ręką po głowie.
- Coś robiłem. I, przypomniałem sobie, chodź na górę. Coś ci pokażę.
- Dobra?
Wziąłem Kelsey za rękę i weszliśmy na górę. Gemma szła za nami. Stanęliśmy przed zamkniętymi drzwiami.
- Gotowa?
- Tak myślę.
Razem z Gemmą posłaliśmy jej uśmiechy po czym powoli otworzyłem drzwi, gdzie stało czterech chłopców.
- Niespodzianka!
Kelsey z otwartą buzią rozglądała się po pokoju. Tak samo Gemma.
- O mój Boże- Kelsey powiedziała- kto to... kto to wszystko zrobił?
- My oczywiście- Louis zachichotał- ale to wszystko przez Harry'ego.
- Podoba ci się?- zapytałem.
- Podoba mi się? Cholernie go kocham! Jest fantastyczny!
Przytuliła mnie i zwróciła się do chłopców.
- Dziękuję wam wszystkim. Jestem pod wrażeniem.
- Nie ma za co, kochanie. A teraz, zostawimy was samych bo musimy wziąć prysznic- Zayn powiedział.
Kelsey i ja zachichotaliśmy.
- Kto jest teraz lepszym Styles'em?
Gemma przewróciła oczami.
- Może jesteś lepszym Styles'em dla Kelsey, ale ja jestem lepszym dla fanów- odpowiedziała i wyszła z pokoju.
Kelsey się zaśmiała.
- Ma rację.
Przewróciłem oczami.
- Wielkie dzięki. Dobrze, że to nie tak, że cały dzień robiłem pokój naszych córek.
Kelsey się uśmiechnęła i mnie pocałowała.
- Dziękuję. Kocham ten pokój. I ciebie.
- Też cię kocham.- uśmiechnąłem się- Nawet jeśli nie jest tym lepszym Styles'em.
Kelsey przewróciła oczami i mnie od siebie odepchnęła.
- Dobry sposób na popsucie chwili, geniuszu. Idę znaleźć lepszego Styles'a
Zaśmiałem się i wyszedłem za nią z pokoju. Skończyłem pokój moich dziewczynek. Teraz myślałem tylko o tym, że niedługo będę tatą. I nie mogę być bardziej podekscytowany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz