Kelsey's POV
- Hej Kelsey- Harry zaczął, a ja odwróciłam się do niego twarzą. Spojrzał na swój telefon. Wyglądał na zmieszanego.- Co się stało?- uniosłam brew.
Harry na mnie spojrzał i podsunął mi telefon tak, że mogłam zobaczyć co było tam napisane.
- Wiedziałaś o tym?
Spojrzałam na ekran. Była to strona jakiegoś magazynu. Nagle zobaczyłam napisany wielkimi literami tytuł.
Zaręczyny Zayn'a Malik'a z One Direction i Perrie Edwards z Little Mix potwierdzone!
Wciągnęłam powietrze.- Są zaręczeni?- zapytałam z szeroko otwartymi oczami.
- Widocznie są... Poczekaj, zadzwonię do Zayn'a.
- Włącz głośnik- Harry skinął głową.
- Halo?
- Oświadczyłeś się?- Harry i ja krzyknęliśmy do telefonu.
Zayn zachichotał.
- Taa, wczoraj.
Moje oczy się rozszerzyły.
- Jak to się stało, że żadne z nas nic o tym nie wiedziało?
- Powiedziałem tylko Louis'owi- powiedział Zayn, wydawało mi się, że był zdenerwowany- potrezbowałem jego pomocy, więc po prostu musiałem mu powiedzieć. Miałem zamiar wam powiedzieć, ale media mnie uprzedziły.
- W porządku- Harry zachichotał- jestem szczęśliwy razem z tobą.
- Taa, przynajmniej ja i Harry nie będziemy jedyną parą po ślubie.
Zayn i Harry zachichotali.
- Więc, kiedy wesele?- zapytał Harry.
- Za kilka miesięcy. Perrie niedługo wraca do domu, ale zdecydowaliśmy, że pobierzemy się po trasie.
- trasa kończy się w listopadzie. Więc zamierzacie tak mniej więcej w grudniu czy styczniu?
- Nie jesteśmy jeszcze pewni.
Walnęłam delikatnie Harry'ego.
- Oni dopiero się zaręczyli. Daj im się tym nacieszyć.
Porozmawialiśmy z Zayn'em jeszcze chwilę, po czym wróciliśmy do naszych zajęć. Zaczęłam przeglądać kalendarz i zdałam sobie sprawę z czegoś okropnego, a zapomniałam o tym przez ciążę.
Harry wyjeżdżał za dwa dni.
*~*~*~*
- To strasznie okropne- Harry mruknął w moje włosy przytulając mnie na pożegnanie.Wzięłam głęboki oddech w jego ramionach. Nigdy nie nudził mnie jego zapach. Przyciągnęłam go bliżej.
- Wiem. Ale nie wyjeżdżasz na długo. Trasa niedługo się skończy.
- Taa, ale jesteś w ciąży. Nie chcę cie zostawiać samej.
- Nie będę sama. Twoja mama i Gemma już tu jadą. Wszystko będzie w porządku.
Typowy Harry. Boi się o mnie, nawet jeśli będę przy sobie miała jego matkę i siostrę. Po kilku dniach bycia tu Gemma ma polecieć tam, gdzie są chłopcy i powiedzieć im, że wszystko ze mną w porządku. Miałyśmy nawet pomysł, żebym do nich dołączyła, ale jeszcze nic nie jest potwierdzone.
- Wiem, ale- szybko mu przerwałam.
- Musimy spróbować. Wszystko będzie w porządku, Harry. Przestań się martwić.- kiedy nie wyglądał na zainteresowanego wywróciłam oczami i przyciągnęłam go do pocałunku. Natychmiast zareagował. Oderwałam się od niego- przestań. Się. Martwić.
Harry westchnął i jeszcze raz mnie pocałował.
- Dobra. Ale masz do mnie dzwonić, kiedy coś się stanie. I po każdym USG i pójściu do doktora. Dobra?
- Oczywiście- przyciągnęłam go do kolejnego, tym razem dłuższego pocałunku- miłej trasy.
- Kocham cię- Harry się uśmiechnął biorąc swoją torbę.
Pocałował mnie w czoło.
- Też cię kocham.
Po pięciu minutach już czułam się samotna. Modliłam się tylko, żeby Gemma i Anne szybko przyjechały. Sprawdzając godzinę zdałam sobie sprawę, że będą za mniej niż godzinę. Więc zaczęłam czyścić różne drobiazgi, żeby być pewną, że miejsce świetnie się prezentuje.
Wkrótce usłyszałam dzwonek do drzwi, więc podeszłam, a raczej podbiegłam, i je otworzyłam.
- O mój Boże. Zrobiłaś się taka duża!- oczy Gemmy się powiększyły, kiedy mnie zobaczyła.
Zaśmiałam się i ją przytuliłam.
- Ciebie też miło widzieć.
Anne mnie przytuliła.
- Jesteś taka promienna, kochanie.
Wpuściłam je do domu i pomogłam im wnieść torby. Kiedy się rozpakowywały poszłam zaparzyć herbaty. Gemma weszła do kuchni.
- Dziewczynki, hę?
- Ta, to szalone, nie?
Anne dołączyła do nas w kuchni.
- Bardzo.
- Oh, wiedziałyście, że Zayn i Perrie są zaręczeni?- nagle zapytałam.
Obydwie skinęły głowami.
- Tak, ale to nie było pewnie. Ale fantastycznie!
Czajnik zaczął gwizdać, więc nalałam wody do dwóch kubków, w których były już torebki z herbatą. Nalałam mleka i wsypałam cukru, po czym zaniosłam Anne i Gemmie.
- Jak się czujesz? Ciągle masz nudności?- Anne zapytała siadając na kanapie w salonie.
- Nie bardzo. To znaczy, kiedy czuję pewnie zapachy robi mi się czasem niedobrze, ale tak poza tym to wszystko w porządku.
- Jakie zapachy?
- Myślę, że świec- zachichotałam- pewnego dnia zapaliłam cynamonową świecę i skończyłam wymiotując w łazience.
- Przynajmniej czujesz się trochę lepiej.
- Co chcecie na lunch? Chciałam coś ugotować, ale zapomniałam- powiedziałam nagle, kiedy o czymś rozmawiałyśmy.
- O nie, kochana, nie musisz gotować- Anne powiedziała- ja coś kupię. Wieczorem zrobię ci coś po swojemu.
- Nie musisz- zaczęłam, ale mi przerwała.
- Nonsens!- zaśmiała się- tak długo jak jesteś w ciąży ja gotuje. A tak w ogóle, zamierzasz mówić nie swojej teściowej?
Zachichotałam.
- Dobra, dobra. Wygrałaś.
- Kupię jakieś jedzenie na wynos. Na co macie ochotę?
- Coś greckiego!- Gemma zaproponowała, a Anne na nią spojrzała- no co? Harry zabrał mnie kiedyś na greckie jedzenie i je pokochałam.
- Brzmi nieźle- zgodziłam się z Gemmą.
- Niech wam będzie. Niedługo wrócę- Anne wzięła ode mnie kluczyki do Range Rovera.
Razem z Gemmą kontynuowałyśmy oglądanie Geordie Shore, które było brytyjskim spin-off'em Jersey Shore. Obydwie wersje były tak samo odmóżdżające.
Nagle poczułam coś w brzuchu. Najpierw to zignorowałam, ale potem poczułam uderzenie. Moje oczy się rozszerzyły. To kopnięcia.
- O Boże.
- Co?- Gemma uniosła brew, a ja poczułam kolejne kopnięcie.
- Kopią!- oczy Gemmy się rozszerzyły- dzieci kopią!
- Niemożliwe! Mogę sprawdzić?- zachichotałam i położyłam jej rękę na moim brzuchu- o Boże! To fantastyczne!
Zaśmiałam się z tego określenia. Ale tak, to było całkiem fantastyczne, kiedy dwójka dzieci w tobie cię kopała. Później wróciłyśmy do oglądania show wciąż podekscytowane tym co się stało.
Kilka minut później przyszła Anne z jedzeniem. Podziękowaliśmy jej i wzięłyśmy talerze.
- Mamo, dzieci zaczęły kopać!- Gemma powiedziała, kiedy brałam pudełko z sałatką Cezara.
- Naprawdę?- jej oczy się rozszerzyły, a ja skinęłam- to wspaniale! Jak to czułaś?
- Dziwnie, mówiąc szczerze. Ale było fajnie.
- To właśnie sprawia, że to wszystko jest prawdziwe, nie?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
Kilka godzin później leżałam w moim pokoju przebrana w pidżamę i czytałam książkę. Mój telefon zawibrował.
Od: Harry
Wejdziesz na Skypa? 24 godzinny lot sprawia, że oszaleję. Xx
Zachichotałam i wzięłam MacBook'a. Usiadłam na łóżku i położyłam laptopa przede mną. Odebrałam, kiedy Harry dzwonił.
- Hej, kochanie- byli w swoim prywatnym odrzutowcu. Harry miał słuchawki, a ja i tak mogłam usłyszeć panujący za nim hałas.
- Hej, jak tam lot?
- Nie mogę się doczekać wyjścia. Dwudziestoczterogodzinny lot z One Direction i Five Seconds of Summer.
- Wierzę ci. O, i mam ci coś do powiedzenia.
- Co? Coś nie tak?
- Nie, nie, nie. Poczułam kopanie dzieci.
- Nie możliwe!- jego zielone oczy wpatrywały się w kamerkę.
- Co? Co się stało?- usłyszałam głos Liam'a.
Harry spojrzał na ludzi poza zasięgiem kamerki.
- Kelsey poczuła kopnięcia dzieci.
Nagle telefon został wyrwany z rąk Harry'ego i zobaczyłam resztę chłopców łącznie z Calum'em i Michael'em. Niall, który trzymał telefon uśmiechnął się.
- Poczułaś jak kopią?
-Taa. Obydwie.
- Jak to poczułaś?- Michael zapytał.
- Najdziwniej na świecie.
- No weźcie, dajcie mi z nią porozmawiać- Harry zaczął narzekać.
- Poczekaj- Louis zwrócił się do mnie- to tak, jak małe nóżki uwypuklające twój brzuch z każdym kopnięciem?
Spojrzałam na niego takim spojrzeniem jak wszyscy inni.
- Co?- Louis zapytał- to tylko pytanie!
Przewróciłam oczami.
- Nie, nie ma żadnych małych nóżek uwypuklających mój brzuch.
- Idiota- Calum walnął Louis'a w tył pleców.
- Oj!- Louis walnął Calum'a i obydwoje zniknęli z ekranu.
- Daj mi to- Harry wziął telefon od Niall'a.
Harry włożył słuchawki.
- Przepraszam za nich.
- Nic nowego.
- Chciałbym poczuć kopnięcia- powiedział cicho i westchnął.
- Ja też. Gem i Anne były podekscytowane.
- Dołączysz do Gemmy kiedy ona dołączy do mnie?
Zaśmiałam się.
- Nie jesteś poza domem nawet jednego dnia, a już mówisz, żebym cię odwiedziła. Aż tak bardzo tęsknisz?
- Tak. Musisz przylecieć!
- Poczekaj kilka miesięcy, Haz. I nie wydymaj warg, to na mnie nie działa!
- Normalnie bym cię pocałował, żeby cię przekonać.
- To co zamierzasz zrobić? Zdjęcie aparatem, żeby mnie przekonać?
- Nie. Chyba, że to cie przekona, żebyś przyleciała- zrobił poważną minę i zmarszczył czoło.
- E, nie. To mnie przekonuje żebym nie przyleciała.
- Co? Ja robiący miny do mojego telefonu nie jestem dla ciebie sexy?- zaśmiałam się.
- W jakim świecie to kiedykolwiek będzie uważane za sexy?- próbowałam się uspokoić. Harry był jedyną osobą, która potrafiła mnie tak bardzo rozśmieszyć.
Harry i ja rozmawialiśmy przez chwilę, okazjonalnie dołączali do nas chłopcy. Skończyłam leżąc na łóżku z rękami za głową, rozmawiając z Harry'm. On siedział w rogu kanapy i wyglądał absolutnie słodko. Obydwoje zasnęliśmy przy Skype.
___________________
Znowu mam godzinkę spóźnienia...
Następny jeszcze dzisiaj...
I, zapytam tak z ciekawości, czy któraś z Was pije herbatę z mlekiem?
Wiem, że coś takiego się pije, i nawet sama chyba próbowałam, kiedy byłam młodsza, ale...
Buziaki :**
Aww
OdpowiedzUsuńSłodko, a te pytanie Louisa, ja pierdole, śmiechu warte. On powinien to Nobla dostać. Rozdział mega. Tak bardzo to wszystko słodkie... A co do herbaty z mlekiem to jeszcze nigdy nie piłam, nie lubię mleka i nie mam zamiaru spróbować jak to smakuje, bo najwyraźniej w świecie boje się. Rozdział zajebisty czekam na next. Ps. Jesteś niesamowita, tak szybko tłumaczysz te rozdziały.
OdpowiedzUsuńnie piłam z mlekiem,ale chyba czas spróbować xx świetnie tłumaczysz :L)
OdpowiedzUsuńO ktorej nowy? Nie moge sie doczekac!!!!!!
OdpowiedzUsuńLouis idioto xd boski ff i uwielbiam twoje tłumaczenie xxx
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz Zayna badboy'a zapraszam :) http://darken-my-love-zaynmalik-fanfiction.blogspot.com