sobota, 29 marca 2014

29. Kissing in Play Places


Kelsey's POV

- Ja pierdolę- powiedziałam i ponownie spojrzałam na wielki dom przede mną.
Oprócz tego, że nasz nowy dom był duży, kształtem przypominał kwadrat. Na zewnątrz stał garaż i miejsce dla ochroniarzy.
- Chodź- Harry wskazał drzwi prowadzące do środka.
Moje oczy się rozszerzyły, kiedy weszliśmy do salonu. Stała tam fioletowa kanapa, a przy niej stolik do kawy. Pod nimi, na drewnianej podłodze, leżał dywan. Przy ścianie stała jeszcze jedna kanapa, dla dwóch osób i dwa krzesła naprzeciwko tej fioletowej.
Pomiędzy tymi krzesłami stał malutki stolik ze zdjęciami Harry'ego z rodziną i chłopców. Z tego pomieszczenia można było przejść do pokoju z ogromnym telewizorem i dwoma brązowymi, skórzanymi fotelami albo do jadalni.
Pod okrągłym, drewnianym stołem i ośmioma krzesłami leżał dywan. Jedna ze ścian była zielona. Pomieszczenie oświetlał nowoczesny żyrandol i małe okienko. Z tej jadalni można było przejść do najładniejszej kuchni na świecie.
Była prosta i nowoczesna, cała biała. Lodówka i szklany stolik z dwoma krzesłami stały przy jednej ścianie, a przy drugiej wisiały szafki, stał blat, a na nim mikrofala, i umywalka.
- Jest piękna- powiedziałam rozglądając się po kuchni.
- Cieszę się, że ci się podoba- powiedział stojąc koło mnie i wyraźnie się uśmiechając.
- Podoba mi się? Ja ją kocham- podeszłam do lodówki i ją otworzyłam- naprawdę? Mamy już piwo w lodówce?
Harry zachichotał.
- Chłopcy przyjdą pomagać nam w wypakowaniu. Pewnie będą chcieli coś wypić.
- Pomogą nam?- moje oczy się rozszerzyły, a Harry skinął głową- Dzięki Bogu, sami robilibyśmy to przez kilka godzin.
Zachichotał i przeszliśmy do salonu. 
- Podoba mi się ta kanapa- powiedział opadając na fioletowe siedzisko.
Uśmiechnęłam się ciągle stojąc.
- Muszę cię pochwalić, dobrze wybrałeś.
Harry uśmiechnął się dumnie, a ja słyszałam jak drzwi frontowe się otwierają.
- Cóż, szybko przyszli- Harry powiedział i wstał.
Po chwili czterej chłopcy weszli do salonu a Zayn gwizdnął.
- Wow! Nieźle!
- Fantastycznie- zgodził się Louis i spojrzał na kanapę- fajna kanapa- zachichotał.
- Ciężarówka z waszymi rzeczami już na nas czeka- odezwał się Niall wchodząc do pokoju z telewizorem.
Harry skinął i skierował się do drzwi.
- Ktoś musi mi pomóc...
- Ja pójdę- zaoferował Liam i razem wyszli.
Pozostali chłopcy wpatrywali się we mnie. Przewróciłam oczami.
- Piwo jest w lodówce.
Wszyscy skierowali się w stronę kuchni.
- Za to właśnie cie kochamy- powiedział Louis przechodząc koło mnie.
Zachichotałam i pokręciłam głową. Po chwili wrócili z butelką piwa w każdej ręce.
- Debile- mruknęłam do siebie.
- Słyszałem to- Zayn uśmiechnął się.
Chwilę później Harry i Liam wrócili. Harry trzymał pudło z napisem "talerze", a Liam "ksiązki".
- Jezu- powiedział odkładając pudło na podłogę- kto ma tyle książek?
- Ja- przyznałam się- kocham czytać. Czy to grzech?
Liam wywrócił oczami.
- Przestańcie pić i pomóżcie nam z resztą pudeł- powiedział Harry uśmiechając się.
Kiedy chłopcy wyszli Harry zwrócił się do mnie.
- Ty też, kochanie.
Skinęłam i wyszliśmy na zewnątrz. Podeszłam do ciężarówki i wyjęłam pudło z napisem "Rzeczy Kelsey". Jak ciężkie mogą być moje rzeczy? O Boże...
Weszłam do domu za Niall'em, reszta chłopców szła z pudłami za nami.
- Gdzie jest nasz pokój- odwróciłam się do Harry'ego. On położył swoje pudło na podłodze i wziął moje.
- Chodź za mną.
Weszłam za nim po schodach i przeszliśmy razem przez korytarz. W końcu zatrzymał się przed drzwiami i otworzył je.
- Ładny.
To był typowy pokój- duże łóżko, okno z widokiem na ulicę przed domem, łazienka i ogromna szafa. Harry położył pudełko na łóżku.
- W tym domu są cztery pokoje i trzy łazienki. To jest największa sypialnia.
Skinęłam głową i zeszliśmy na dół. Zobaczyłam Niall'a trzymającego pudełko z talerzami w jednej ręce. W drugiej trzymał piwo. 
- Niall!- wrzasnęłam, moje oczy się rozszerzyły- ostrożnie z tym pudłem!
Kiedy moja uwaga dotarła do Niall'a, on, przestraszony, wypuścił pudełko. Wstrzymałam oddech. Te talerze na pewno by się połamały, gdyby nie Zayn stojący koło Niall'a, który złapał pudełko kilka centymetrów nad podłogą.
Wypuściłam  siebie powietrze, a Niall uśmiechnął się przepraszająco.
- Sorry...
Skinęłam głową, a na jego twarzy pojawił się grymas, który wywołał u mnie śmiech. Wzięłam z podłogi karton z kuchennymi przyborami i poszłam z nim do kuchni. Wzięłam nóż i przecięłam taśmę, którą sklejony był karton.
Wyrzuciłam styropianowe kuleczki i wyjęłam przybory kuchenne. Dodatkowo Harry włożył je do drewnianych pudełek. Chciał być pewny, że nic się z nimi nie stanie.
Były spakowane w osobne pudełka. W jednym były łyżki, drugim widelce, trzecim noże, a w czwartym łyżeczki do herbaty i małe widelczyki. Kiedy tak wypakowywałam poczułam rękę na mojej talii. Harry stanął po mojej prawej stronie z butelką piwa w lewej ręce.
- Chyba powinieneś rozpakować, nie pić?- zapytałam go wyjmując widelce.
Harry zachichotał.
- Powinienem, ale mam chwilę przerwy.
Wywróciłam oczami.
- Leń
- Jesteś dla mnie nie miła.
Uśmiechnęłam się.
- Jestem szczera.

*~*~*~*

W końcu, kilka godzin później, byliśmy już rozpakowani. Wszystkie przybory kuchenne były na swoich miejscach, a Harry i ja wypakowaliśmy już ubrania, buty i swoje osobiste rzeczy.
Zaraz po tym, jak chłopcy skończyli pomagać wyszli. Leżeliśmy z Harry'm na łóżku i relaksowaliśmy się. Była dwudziesta pierwsza trzydzieści.
- Co zrobimy na obiad?- zapytałam.
- Cóż, myślę, że nie chce nam się robić nic, więc może gdzieś wyjdziemy?- zasugerował Harry.
- McDonald?- zapytałam z nadzieją- mam ochotę na burgera.
- Wezmę kluczę.
Byłam w szortach i tank top'ie, więc założyłam jeszcze buty i cardigan. Wzięłam telefon i razem z Harry'm wyszliśmy z domu.
Na zewnątrz było ciemno, ulice oświetlały tylko lampy. Usiadłam wygodnie na siedzeniu pasażera i razem z Harry'm ruszyliśmy do McDonald'a.
Harry zaparkował samochód i weszliśmy do fast food'u. Na szczęście nie było tam dużo ludzi. Kilka osób się nam przyglądało. Oczy pewnej starszej kobiety rozszerzyły się, kiedy zobaczyła Harry'ego, przez co cicho zachichotałam.
- Co cię tak bawi?
- Myślę, że tamta pani jest twoją fanką- odpowiedziałam cicho. Harry spojrzał na miejsce, gdzie siedziała kobieta.
- Szanowna pani- wymruczał Harry, znowu mnie rozśmieszył, kiedy zrobiliśmy krok bliżej do kasy.
Kiedy w końcu do niej doszliśmy Harry zamówił jedzenie. Usiedliśmy blisko placyku dla dzieci.
- Będziemy mogli się później pobawić na placu?- zapytał Harry kiedy jedliśmy.
Spojrzałam na Harry'ego, siedzącego naprzeciwko mnie i odłożyłam burgera, którego trzymałam.
- Żartujesz, nie?- zapytałam, unosząc brew.
Harry pokręcił głową, jego twarz wyglądała na poważną.
- Nie. Lubię przebywać w takich miejscach.
Wybuchnęłam śmiechem.
- Nie sądzę, żeby place zabaw były odpowiednie dla dziewiętnastolatków- powiedziałam i spojrzałam na placyk.
- No weź- błagał Harry- proszę?
- Wyrzucą nas stąd- powiedziałam mu gryząc frytkę.
- Więc?- zapytał- chociaż nie lubię tego robić, pokażę im kartę "jestem sławny".
Przewróciłam oczami i pokręciłam głową.
- Dobrze, że jesteś skromny- powiedziałam z uśmiechem.
- To idziemy, czy nie?- Harry zapytał wiercąc się na swoim miejscu.
Zachichotałam.
- Dobra, ale po jedzeniu. I jeśli będziemy mieć kłopoty to twoja wina.
- Zgadzam się.
Kiedy skończyliśmy jeść wślizgnęliśmy się do miejsca dla dzieci. Zdjęliśmy buty, a Harry podbiegł do zielonej tuby i zaczął się wspinać. Spojrzałam przez okno do środka McDonald'a, czy na pewno nikt nas nie widzi.
- Na co czekasz?- doszedł do mnie głos Harry'ego gdziekolwiek był.
Pokręciłam głową. W odróżnieniu do Harry'ego ja wolałam wejść na górę po małych schodkach. W końcu, na nogach i rękach, wdrapałam się na górę.
- Harry, gdzie ty do cholery jesteś?- zapytałam.
- Musisz mnie znaleźć!- wywróciłam oczami.
Schodziłam i wspinałam się po różnych tubach szukając chłopaka z kręconymi włosami.
- To absurdalne- mruknęłam
W końcu go znalazłam. Siedział w małej części przypominającej helikopter z zewnątrz. Zachichotałam, kiedy na mnie spojrzał.
Siedział przy ścianie, trzymając ręce przy klatce piersiowej.
- Widzę, że mnie znalazłaś- powiedział, kiedy wczołgałam się do środka.
- Tak.- usiadłam naprzeciwko niego.- czy to wszystko jest potrzebne?
- Jest śmieszne- Harry uśmiechnął się- czasami jest to lepsze niż bycie kimś sławnym- spojrzałam na niego oczekując lepszego wyjaśnienia- nie lubię tego świata. Sławy. Wolę być dziewiętnastolatkiem, który lubi bawić się w McDonald'zie niż chłopakiem, który ma "etykietę" sławnego piosenkarza.
Przygryzłam wargę i na niego spojrzałam.
- Twoi fani nie myślą, że masz taką etykietę. Nie jesteś dla nich tylko kimś sławnym. Jesteś dla nich inspiracją.
Uśmiech zagościł na twarzy Harry'ego.
- Dzięki.
Harry splótł nasze palce. Nagle, pociągnął mnie tak, że leżałam na podłodze bardzo blisko niego.
- Wiesz jak poprawić mój humor.- zachichotał.
- Mój talent.
Harry przewrócił oczami i pocałował mnie. Nasz pocałunek przerwał ktoś wołający z dołu.

- Ej, wy dwoje! To miejsce jest dla dzieci do dziesięciu lat! Wyjdźcie stamtąd!
_________________________
Przepraszam za opóźnienie i błędy :((
Mam nadzieję, że się podoba:PPP
Następny jutro albo w poniedziałek.

7 komentarzy:

  1. Tez chce taki domek. Lodówka już wyposażona w alkohol, żyć nie umierać. Ja tez chce iść do McDonald'a, ale jest problem ze to za daleko i mi się nie chce :(
    Kocham ich po prostu. Czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. oooo! mój ulubiony rozdział ...
    hahaha.. harry mały chłopiec :)
    on jest taki słodki ..:)
    kocham ten blog !
    dzięki że tak szybko dodasz kolejny ;)
    koooooocham Cie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny !!!! Chciałabym zobaczyć takiego Harrego bawiącego się w MD :)
    Czekam nn ;* xx @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń
  5. Jacy oni są urazem słodcy <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha jakie dziecko z Harrego, ale po nim można się tego spodziewać <3
    Świetny rozdział ^ ^

    OdpowiedzUsuń