Kelsey's POV
Następnego dnia po południu miałam lot do Londynu. Byliśmy w Dallas. W Texasie było teraz naprawdę gorąco. No, w sumie, był środek lata, więc to naturalne, że było baaardzo gorąco.Wyszłam spod prysznica i owinęłam wokół siebie ręcznik. Woda z moich mokrych włosów spływała na podłogę. Stanęłam na przeciwko lustra. Kiedy zobaczyłam moje odbicie westchnęłam.
Dotknęłam skóry na mojej twarzy. Była zbyt blada, moje niebieskie oczy i czoło zbyt duże, a moje rzęsy za krótkie. Im dłużej tam stałam tym więcej nowych wad sobie znajdywałam. Czasami przyłapywałam się na tym, że to robię- wpatrywałam się w moje odbicie i z minuty na minute nienawidziłam siebie coraz bardziej.
Drzwi od łazienki były troszkę uchylone, na wypadek gdyby Harry chciał skorzystać z toalety i nie musiał czekać, aż wyjdę. Ale kiedy wpatrywałam się w moje odbicie w lutrze drzwi się otworzyły i zajrzał przez nie Harry.
- Kelsey- uniósł brew- wszystko w porządku?
Spojrzałam na niego przez lustro. Czekał na odpowiedź.
- T-tak- wyjąkałam. Dobrze, że miałam na sobie ręcznik.- wszystko w porządku.
Harry się wyprostował.
- To czemu tak mi się nie wydaje?- wszedł do łazienki- dawaj, powiedz mi co jest nie tak, kochanie.
Wzięłam moje ubrania wiszące na wieszaku dla ręczników.
- Nic. Chcę się przebrać, musisz wyjść.
Harry chwilę się we mnie wpatrywał, a potem, zamiast wyjść z łazienki wszedł jeszcze głębiej i stanął na przeciwko mnie. Jego zielone oczy uważnie się we mnie wpatrywały. Wziął moją twarz w dłonie. Czułam zimno z metalowych pierścionków na jego palcach.
- Myślisz, że w to uwierzę?- Harry uśmiechną się i oparł swoje czoło o moje- powiedz mi, Kelsey.
Wzruszyłam ramionami.
- Oh, wiesz- westchnęłam- po prostu patrzę w lustro i nie podoba mi się to, jak wyglądam.
Oczy Harry'ego przyciemniały na moje słowa.
- Przestań.- powiedział powoli- nie myśl tak, proszę. Jesteś niewiarygodnie perfekcyjna, Kelsey.
Byłam zdziwiona tym, jak poważnie to mówi, nie myślałam, że weźmie to co powiedziałam na poważnie.
- Harry ja-
- Rozumiem, Kelsey- przerwał mi- nie chcę, żebyś się sobie nie podobała, kiedy ja kocham każdą twoją część.
Przygryzłam wargę. Czułam się przez jego słowa przytłoczona. Harry, pomimo tego, co mówiły o nim media, był kochany. Dbał o wszystkich dookoła i to było coś, co w nim uwielbiałam.
Uśmiechnęłam się i pocałowałam go.
- Dzięki- szepnęłam, czując się znacznie lepiej.- Kocham cię.
Harry położył rękę na moim biodrze w ręczniku.
- Też cię kocham.- uśmiechnął się.
- Teraz- powiedziałam zabierając jego ręce z mojego biodra- wyjdź, bo muszę się przebrać.
Uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Albo mogę tu zostać i popatrzeć.
- Brzmi kusząco, ale chyba jednak nie.- zamknęłam mu drzwi przed twarzą.
Założyłam szorty.
- Jak Simon Cowell- krzyknął Harry za zamkniętych drzwi.
- Próbowałam- założyłam mój tank top.
Założyłam jeszcze niebieską, pledową koszulę i nie zapięłam od niej guzików. Wyszłam z łazienki. Harry siedział na skraju łóżka. Jego kąciki ust były skierowane w dół.
- Co się stało?- zapytałam wycierając włosy ręcznikiem.
- Jutro wyjeżdżasz- spojrzał na mnie.
Przygryzłam wargę i podeszłam do niego. Usiadłam mu na kolanach, a on objął mnie i przyciągnął bliżej siebie. Zamknął oczy i oparł czoło o moje łopatki. Oparłam podbródek o jego głowę. Jego loki łaskotały mnie w szyję.
- Wiem- pocałowałam go w czubek głowy- ale, hej, za kilka tygodni skończy się północno-amerykańska część trasy i wrócisz do domu.
- Masz rację- powiedział i spojrzał na mnie.
Zachichotałam.
- A nie zawsze mam?
Harry przewrócił oczami.
- Kocham cię.
Za każdym razem kiedy to mówił moje serce szybciej biło. Kocham to słyszeć.
- Kocham cię- powtórzyłam i pocałowaliśmy się.
Jego język pogłębiał pocałunek. Położył się, tak, że na nim leżałam.
kiedy się całowaliśmy, czułam, że jego ręce zjeżdżają w dół mojego ciała, i w końcu wkłada je do kieszeni moich szortów.
- Harry- pukanie Paul'a przerwało nam.
Oderwaliśmy się od siebie, a Harry jęknął.
- Tak?
Cicho zachichotałam z powodu tonu jego głosu. Nadal na nim siedziałam. Bawiłam się guziczkami jego bluzki.
- Czas na próbę dźwięku .
- Okej. - Spojrzał na mnie- Idziesz, nie?
- Oczywiście.
*~*~*~*
- Michael, weź to ode mnie- powiedziałam odsuwając się od chłopaka, który niedawno przefarbował się na blondyna.- No weź, tylko jeden gryz- Michael prosił trzymając w ręku najobrzydliwszą rzecz, jaką kiedykolwiek widziałam.
Starał się mnie przekonać do spróbowania kanapki składającej się z chleba, chipsów, sałaty, ciasteczek, ketchupu i reszty rzeczy leżących na stole z przekąskami w garderobie. Nie miałam zamiaru tego ugryźć, nawet jeśli moje życie by od tego zależało. Czemu miałam być ofiarą jedząc tą paskudną kanapkę?
- Nie!- odpowiedziałam ze śmiechem.
- Co się stało?- Ashton się wtrącił.
- On chce mnie otruć- powiedziałam, a Michael wywrócił oczami, kiedy Ashton spojrzał na niego pytająco.
- Ona dramatyzuje- Michael się wytłumaczył.
Ashton zachichotał, a Luke i Calum wbiegli do garderoby. Calum podszedł do stołu z przekąskami, a Luke pobiegł do łazienki.
- Wiesz, że Harry cie zabije, jeśli będziesz próbował zabić jego żonę?- Ashton zachichotał
- Dobrze- Michael westchnął- ty tego spróbujesz.
Oczy Ashton'a się rozszerzyły, kiedy Michael zaczął iść w jego kierunku.
- Nie, kurwa- Ashton się odciął.
Zaśmiałam się. Michael zaczął gonić Ashton'a dookoła stołu, a drzwi się otworzyły i weszła reszta chłopców. Michael na nich spojrzał, a Ashton skorzystał z okazji i szybko wytrącił talerz z kanapką z rąk Michael'a. Moje oczy się rozszerzyły.
Wszystko się działo w zwolnionym tempie. Kanapka wyleciała w powietrze akurat wtedy, kiedy Harry wchodził do pomieszczenia. Leciała w kierunku Zayn'a, który stał akurat przed Harry'm. Zayn w porę się uchylił, ale Harry musiał jej nie zauważyć. Kanapka trafiła go w sam czubek głowy i zaczęła spływać po jego ciele w dół.
Wszyscy wybuchli śmiechem. Zasłoniłam buzie rękoma starając się opanować. Harry stał nieruchomo i analizował to, co właśnie się wydarzyło. Ashton i Calum turlali się po podłodze ze śmiechu. Luke stał rozbawiony w drzwiach od łazienki.
Michael też stał nieruchomo, z oczami wielkimi jak spodki. Paul wszedł do pomieszczenia razem z Cal'em, fotografem chłopców.
- Co ci się stało, kolego?- Cal zapytał unosząc brew.
Harry spojrzał na kawałki ciastek i sałaty przyczepione do jego ubrania.
- Ja nie...- zmarszczył brwi i przez to wyglądał niesamowicie cudownie- Ja nie wiem co się stało...
- Przepraszam Harry- Michael się odezwał- to wszystko wina Ashton'a
Ashton spojrzał na niego wielkimi oczami, a Niall głośno się zaśmiał.
- Kogo obchodzi czyja to wina? To jest chore!
- Myślę, że ja będę chory- Harry mruknął- Co do cholery było w tej kanapce?
- Nie chcesz wiedzieć- zaśmiałam się- ale muszę powiedzieć, że ketchup wygląda w twoich włosach naprawdę nieźle.
Oczy Harry'ego się rozszerzyły,a ręce zaczęły szukać ketchupu we włosach.
- Argh, niemożliwe.
Przez następne dziesięć czy piętnaście minut Harry próbował zmyć z siebie kanapkę w łazience. Kiedy to zrobił, Lou pomogła mu zmyć jedzenie z włosów. Kiedy już się domył i przebrał w czyste ubrania wszedł do garderoby i westchnął.
- Ciągle czuję się zdegustowany- usiadł koło mnie na kanapie.
- Cóż, właśnie zostałeś zaatakowany przez wstrętną kanapkę Michael'a, więc ci się nie dziwie.- zachichotałam.
Calum też się zaśmiał i usiadł na jednym z krzeseł.
- I dlatego Michael nie jest zdolny do gotowania.
*~*~*~*
- Jestem spocony.- Spoceni faceci są gorący.
- Właśnie powiedziałaś, że jestem gorący?
- Nie powiedziałam, że nie jesteś.
- Pogubiłem się, Kelsey.
- Tak się dzieje, kiedy ktoś jest głupi.
Harry na mnie spojrzał i przestał zdejmować z siebie koszulkę.
- Czy ty właśnie nazwałaś mnie głupim?
- Może- zdjął bluzkę do końca i wziął inną.
Podszedł do mnie, tak blisko, że nasze twarzy były oddalone od siebie tylko o kilka centymetrów. Usiadłam na łóżku i przygryzłam wargę, żeby powstrzymać uśmiech. Patrzyliśmy sobie w oczy, od czasu do czasu spojrzałam na jego umięśnioną klatkę piersiową.
Harry złapał mnie za prawą rękę, uśmiechnął się do mnie i pocałował delikatnie.
- Przez ciebie jestem szalony- powiedział między pocałunkami, które robiły się coraz bardziej namiętne.
- To mój nawyk- mruknęłam, a on delikatnie pchnął mnie, żebym położyła się na łóżku.
Leżał nade mną, i tak jak wcześniej, zaczepiłam palce wokół jego łańcuszka przyciągając go do siebie. Harry całował powoli, cały czas pogłębiając pocałunek. Moje ręce bawiły się jego paskiem.
Ręce Harry'ego delikatnie podniosły moją bluzkę. Tak w sumie, to mi nie przeszkadzało i uwierzcie lub nie, ale czekałam na to od jakiegoś czasu.
_________________
Uuuu, ale gorąco... :P
Jak Wam się podoba rozdzialik?
Przepraszam za spóźnienie, następny dodam jeszcze dzisiaj :)))
Kocham WAS <333
Kocham cię za to, że dodajesz tak szybko rozdziały, nie dość że szybko, to jeszcze bardzo przyjemnie się je czyta ♥
OdpowiedzUsuńPrzeżyłam szok, bo serio, kto robi takie kanapki? Te chipsy rozumiem, spoko też lubie, nie mam nic przeciwko, ALE Z SAŁATĄ? CIASTKA I KETCHUP? Boże ;_;
OdpowiedzUsuńWogóle to Harry jest taki słodki i zupełnie inny, niż ten w niektórych ff. Serio jest zajebisty i taki mega w stosunku do Kelsey.
GASSSZ, ONI BĘDĘ TERAZ TEN TEGO? BOŻE, COŚ CZUJE, ŻE JEŚLI TO ZROBIĄ, WSZYSTKO SIĘ SKOMPLIKUJE.
Ps. Przepraszam, ale piszę na telefonie, dlatego mój komentarz jest tak chaotyczny.
Pozdrawiam i. czekam z niecierpliwością na kolejny. :D xx
Ble ohyda. Jaka niedobra kanapka. No i oczywiście biedny Harry, który nią dostał.
OdpowiedzUsuńMoj kolega miał chleb z kiełbasą, ketchupem, masłem i chrupkami. Ohyda.
Uuu jak gorąco. Biedne włosy Harry'ego ucierpiały. :(
Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie http://shawtyissexy.blogspot.com/
http://thisisas.blogspot.com/
Aaaa!!!! Dzisiaj ?! Czekam :D Super rozdział i całe tłumaczenie też ogólnie jest Mega ! Plisss dodaj szybko :D
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział <3 pozdrawiam
OdpowiedzUsuń