czwartek, 24 kwietnia 2014

38. Always There

Harry's POV

Powoli otworzyłem oczy i kilka razy nimi zamrugałem. Światło słoneczne przebijające się przez zasłony uderzyło mnie w twarz. Zignorowałem je i spojrzałem na dziewczynę z blond włosami leżącą w moich ramionach. Uśmiechnąłem się, kiedy zobaczyłem w jaki sposób Kelsey leżała.
Jej nagie plecy były przyciśnięte do mojej klatki piersiowej. Moje ręce leżały na jej biodrach. Nasze nagie ciała przykrywała kołdra i koc, a nasze nogi były ze sobą splecione. Uśmiechnąłem się, kiedy przypomniałem sobie wczorajszą noc. Kelsey była niemożliwie perfekcyjna., byłem tego pewien.
Odwróciłem głowę i spojrzałem na zegarek. Dziesiąta Piętnaście. Westchnąłem. Za mniej niż dwie godziny Kelsey musiała polecieć z powrotem do Londynu.
Ostrożnie wyplątałem nasze nogi i przykryłem Kelsey kołdrą. Wstałem z łóżka i założyłem buty. Spojrzałem jeszcze raz na Kelsey. Ucałowałem ją w czoło, uśmiechnąłem się i poszedłem do łazienki.
Umyłem twarz i przeczesałem ręką włosy. Umyłem zęby i wyszedłem z łazienki. Kelsey zakładała właśnie swoje szorty do spania i tank top. Związała włosy w kucyka.
- Dzień dobry, kochanie.
Spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- Dzień dobry- ziewnęła.- Zaraz wracam.
Skinąłem głową, a ona poszła do łazienki i zamknęła za sobą drzwi. Wróciła po kilku minutach. Posłała mi uśmiech.
- Jesteś już spakowana?- zapytałem.
Kelsey westchnęła. Przytuliłem ją.
- Taa. Mam lot o dwunastej dwadzieścia.
Westchnąłem.
- Chcesz zjeść ze mną i z chłopakami śniadanie?
- Oczywiście- Kelsey się uśmiechnęła.
Kiedy już byliśmy ubrani spotkaliśmy się z chłopcami w restauracji w hotelu. Zamówiłem bajgla z topionym serem, sok pomarańczowy i jajecznice. Usiedliśmy przy okrągłym stole, ja między Kelsey i Liam'em.
Kiedy skończyliśmy jeść Kelsey i ja wróciliśmy do naszego pokoju. Była już prawie jedenasta. Wszystkie rzeczy Kelsey były już spakowane do walizki i leżały na jednym ze stolików przy łóżku.
- Więc, co chcesz porobić zanim wyjedziesz?- zapytałem, kiedy siadała na krześle przy biurku.
- Musimy coś robić?- zapytała ze śmiechem- nie możemy po prostu, no nie wiem, zrelaksować się?
- Jak chcesz. Pytałem tylko dlatego, że może chciałaś gdzieś wyjść.
Kelsey pokręciła głową. Usiadłem na skraju łóżka. Kelsey się do mnie uśmiechnęła.
- Czuję się tutaj wspaniale- powiedziała i pocałowała mnie.
Nie mogłem nic poradzić, ale się uśmiechnąłem.
- Więc, co zamierzasz robić jak wrócisz do Londynu?- złapałem ją za ręce- myślę, że będzie ci beze mnie nudno.
Kelsey się zaśmiała.
- Cóż, pójdę do pracy i będę odliczać dni do twojego przyjazdu.
- Naprawdę tego nienawidzę- westchnąłem, kiedy bawiła się moimi lokami. Położyłem ręce na jej biodrach- zawsze któreś z nas musi w końcu wyjechać.
- Wiem.
- Czemu nie możesz po prostu zostać?- Kelsey się zaśmiała
- Nie zamierzam jechać z tobą na całą trasę, Harry- Kelsey zachichotała- mam pracę.
- Zwolnij się
- Nie myśl pochopnie.
- Sorry.
Kelsey zaśmiała się i wzięła moją twarz w swoje dłonie.
- Nie bądź taki obrażalski- jej niebieskie oczy spotkały moje, zielone- zostało tylko parę tygodni do końca trasy i wtedy wrócisz do domu.
- To wieczność- Kelsey poszła do łazienki, drzwi były szeroko otwarte, więc widziałem jak podchodzi do umywalki.
Podszedłem do stolika nocnego i wziąłem z niego mój telefon.
- Poradzisz sobie z tym.- Kelsey zachichotała i wytarł swoje mokre ręce- szybko minie.
Podeszła do mnie, a kiedy była już wystarczająco blisko przyciągnąłem ją do siebie. Nasze usta się spotkały. Kelsey uśmiechnęła się i pocałowała mnie.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy przystawiłem moje czoło do jej i uśmiechnąłem się słodko.
- Jak my bez tego wytrzymamy przez kilka tygodni?
Słodki chichot opuścił usta Kelsey.
- Jak my bez tego przetrwamy?
Pocałowałem ją jeszcze raz.
- Nie wiem jak ty, ale ja nie będę w stanie wytrzymać.

*~*~*~*
Kelsey's POV

W Londynie padało kiedy wróciłam- czemu nie jestem zaskoczona? Złapałam taksówkę, która zawiozła mnie do domu. Ale zanim tak się stało jeszcze kilka dziewczyn na lotnisku poprosiło mnie o zdjęcie.
Pierwsze piętnaście czy dwadzieścia minut spędziłam na rozpakowywaniu się, a później zjadłam lunch. Nawet jeśli w Londynie była noc, ja wciąż żyłam południowoamerykańskim czasem. Więc zamiast pójść do łóżka jak każda normalna osoba w Londynie ja zabrałam się za oglądanie telewizji i jedzenie chipsów. Podczas oglądania weszłam na Twittera.
@Kelsey_Ross: Super opóźnienieeee. Oglądanie TV & jedzenie chipsów o 12:30 #thisisthelife*
@Harry_Styles: @Kelsey_Ross Widzisz, teraz jesteś w Londynie i masz opóźnienie. Powinnaś zostać.
@Kelsey_Ross: @Harry_Styles Nie, jest mi tu dobrze. Przez Ciebie jestem chora.
@Harry_Styles: @Kelsey_Ross Oh, widać
@Kelsey_Ross: @Harry_Styles :D :D :D

* w tłumaczeniu: "tojestżycie", po angielsku jakoś lepiej brzmi, dlatego tak zostawiłam.
_________________
Następny jutro.
Ale słodziaki, nie?
Komentujcie! 





4 komentarze:

  1. Nie no. Ty jestes niesamowita. Masakraz dnia na dzien kolejny rozdzial. Kocham to tlumaczenie. Rozdzial ponownie dzisiaj ujme... wyszedlci wspaniale.
    Sorry za bledy, ale za bardzo mi sie nie chce ich poprawiac. Wiec do jutra :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O ! Druga hihi suuuper rozdział, kooocham tego bloga, straaasznie mi się podoba i czeeekam na next :) xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny !! Czekam nn ;*
    Xoxo @JustynaJanik3

    OdpowiedzUsuń